Od autora: Niniejszy tekst może wydawać się niezrozumiały, bądź będzie cięzki do zrozumienia, albowiem jest w ogromnej części tworem pisma automatycznego - w formie nie zmienionej. Jako swobodny strumień świadomości stworzony został celem intencji. Mam nadzieję iż uda się z niego cokolwiek wyciągnąć jako z eksperymentu.
Podobno najwięksi artyści tworzą swe dzieło na raz, podczas jednej sesji czystej kreacji. W nagłym przypływie geniuszu bądź też jakimś dziwnym i niewytłumaczalnym racjonalnym pojmowaniem stanie. W pół neurotycznym, a w pół psychotycznym. To tylko jedna niewielka część - umiejętności. Stanowią jedynie o zrozumiałości przekazu, który i tak będzie zrozumiały jedynie w pełni podczas samego tworzenia i ani przed i ani po.
Każde słowo, każda myśl swobodnie napływająca z rąk na papier, wprost z nadświadomości bądź z kądkolwiek. To nie jest istotnym skąd. Ważne jest by wyraz był wyrazem siebie. Niechaj marzenia wezmą górę, niech wszystko stanie się swobodnym wyrazem każdej dowolnej emocji.
Nie jestem rzemieślnikiem, nie tworzę piękna na zamówienie. To co w ten sposób powstanie jest tylko produktem, nie jest dziełem. Może przedstawiać jakąś wartość merytoryczną, czy wyrażać kunszt umiejętności. Jednak tylko to co jest szczere i wprost - jest dziełem w pełnym sensie, w doskonałości samego procesu tworzenia.
Wystarczy jeden oddech i jedna chwila. Przymykasz powieki i nagle coś w Tobie eksploduje. Nie szukasz źródła, chcesz to wyrazić. Czujesz się bogiem który stworzy coś co ma przetrwać przez wieki, czy jest to słowo, czy obraz, czy ruch, czy może dźwięk - jest nieśmiertelne.
Owa nieśmiertelność trwa dopóty istnieje pamięć, i dopóki pozostaje w ludzkich umysłach. Prawdziwa sztuka nie przemija, ona trwa wiecznie i żyje własnym życiem. Bowiem jak inaczej można zdefiniować życie jako po prostu siebie w innych? Czas może minąć, ale Ci którzy pamiętają stanowią o nieprzemijalności najpiękniejszego. To miłość, to nienawiść. W tych momentach zauważa się iż śmierć została w pewien sposób przekroczona, tak gdy historia trwa, gdy pamięć pozostaje. Ludzie nie przemijają, ludzie żyją w umysłach.
Od narodzin do śmierci podążasz drogą, tylko nie ma recepty jak przetrwać tą drogę by nie zostać zapomnianym. Potencjalnie każdy może wybudować sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, swoją własną piramidę - która przeżyje w świadomości. Tak będzie żył wiecznie. Niestety ten osobliwy i wkurwiający system, system zniszczenia indywidualności podkłada belki na każdym kroku, rzuca kłody pod nogi w niespodziewanym momencie - w tej chwili w której wydawało się iż już wszystko uległo wyprostowaniu.
Nie czekaj na okazję, chwytaj ja samemu. Dzięki odwadze można osiągnąć wieczność, można osiągnąć równowagę. Przebudzona świadomość jednostki trawi system w którym trwa i tkwi, i choć ten system stara się bronić, to jednak wpływ roznosi się, jest jak wirus szczęścia który przemawia do innych umysłów. I jeśli choć kilka z nich pomyśli, zastanowi się - wreszcie może osiągnie przebudzenie. I Sztuka będzie trwała, pozostawiając swoje dziedzictwo na wieki.
Co po nas zostanie, jeżeli nie pamięć naszych dokonań? Owszem, wielokrotnie zdarzały się przykłady czynów niehumanitarnych które stanowiły o nieprzemijalności danych jednostek, i to będzie się zdarzać aż ludzkośc zniknie w odmięcie nicości. Jednak choć dla wielu te przeróżne tragedie były przejawem zła i niesprawiedliwości - nie można o nich zapomnieć. To pamięć kształtuje ludzi i społeczeństwa. Nie można zapomnieć o porażkach i wszelkich niekonsekwencjach czy ogólnopojętych klęskach moralnych - nie można o nich wszystkich zapoimnieć bowiem ich apmięć wzmaga intensywnośc zapamiętania tych pięknych zdarzeń i doświadczeń.
Wierzę że kiedyś ludzkośc osiągnie choć cząstkę utopii, cząstkę - bo wiem że doskonałośc nie jest możliwa, a również nie jest wskazana. Bowiem osiągnięcie jej sprawi iż już nie będzie do czego dążyć, i wszystko stanie się beznamiętne.
Estetyczny zmysł wypełnia moje trzewia, przenika każdą cząstkę tego kim jestem. Wiem że nie jestem doskonały, wiem jednak iż jeśli przez życie dam świadectwo moich błędów to ktoś pomyśli o swoim życiu i może zachowa moje doświadczenia w uwadze. I jeśli przez to choć jedna jednostka przebudzi się i wypełni ją wola stworzenia - to wtedy ja osiągnę nieśmiertelność. Bowiem ta cząstka mnie przetrwa w owej jednostce i w jej następcach.
Łatwo jest moralizować i łątwo jest krytykować. Jednak każda krytyka i każdy morał - jeśli przemyślane - mogą wpłynąć pozytywnie na rozwój danych "ja". Czyż wtedy nie zbliżymy się do wyzwolenia?
Charyzma jest zaraźliwa, jeden otwarty umysł przenosi się w inne. Ci w których on żyje dając z siebie doświadczenia i wyznając je - sprawią iż ten umysł przeniknie w kolejne. Wiadomo, nie będzie łatwo, nie będzie zawsze kolorowo, jednak świadomość wobec nieświadomości jest pięknem. Piękno, o którym tak ciągle głedzę, wyraża się również poprzez cierpienie. W zasadzie ludzie wyrażają się poprzez cierpienie i jest ono nieodłączną cząstką naszej natury. Chyba tylko wiariaci, martwi i nienarodzeni mają przywilej bycia pozbawionymi tego aspektu. Bo przecież są nieświadomo albo ich nie ma. Pomijając jednak dysputy nad egzystencją i paradoksami w niej zawartymi chcę przekazać to co już wielu przedemną - cierpienie posiada olbrzymią wartość. Jednakże tylko cierpienie uzasadnione, posiadające wynikowe dodatnie efekty, bądź faktyczne przyczyny. Tak! Głuipi! Jak on może mówić o efektach cierpienia w superlatywach? No a emocjie, więzi, rozwój, myśli, czy też doczesne dobra? Okupione uzasadnionym cierpieniem są jego efektami.
Zatem niech nieuzasadnione cierpienie odejdzie precz, nie możemy ranić siebie gratis, nie róbmy promocji na ból, nie wolno nam stwierdzać że jesteśmy beznadziejni jeśli nie jesteśmy. Wtedy najlepiej to cierpienie w swym wnętrzu przemienić na ból fizyczny - piękniej dowartościowuje nas i utwardza w przekonaniu o włąsnej i innych wartości.
Bo choć idę przez cienie i zewsząd uderza mnie cierpienie - sam na własne życzenie nigdy sobie go nie zadam. Lepiej bowiem już cierpieć z przyczyn takich jak ta wszechobecna otaczająca i przytłączająca niesprawiedliwość, niżli z braku poczucia własnej cholernej wartości.
Moja wartość jest piękna i doceniam piękno ludzi dowartościowanych. I nawet jeśli jestem pieprzonym egoistą, chcę i będę krzyczeć aż usłyszą mnie za siedmioma górami i lasami: Człowieku, jesteś zajebisty!
Pragnę by ludzie otworzyli oczy, pragnę by każdy szary człowiek wyraził swoje talenty, nie bał się ich, nie bał się bycia sobą. Choć paradoksalnie jest tak iż aby istniała indywidualność musi istnieć ogół.
Ja mówię: pieprzyć te zasady. Tak, wiem że niewiele w porównani z innymi dojrzalszymi wiekiem odemnie przeżyłem, ale nie wstydzę się tego i potrafię wytknąć samemu sobie błędy. Oby każdy człowiek myślał choć trochę w ten sposób. Dlaczego stojący po stronie zarządców systemu są tak wyżuci, tak - przeżuci - zupełnie jak guma balonowa. Niech ich szlag trafi albo niech wreszcie uczynią sensownym świat w którym żyjemy, świat w którym filozoficzne pieprzenie odbija się bez echa, choć zewsząd je słychać! Jeśli tego nie uczynią to wkońcu ogół przestanie prosić, przestanie patrzeć, a wtedy dojdzie do kolejnych bezsensownych tragiedii. Cholerny system kastowy. Mądrość zwykłego życia jest przedniejsza od największych mądrości sławnych i bogatych! Hollywood to nie źródło przebudzenia świadomości, Hollywood to nie nasza rzeczywistość!
Chociaż w pewnym, strasznym i szalonym sensie ów bezsens tragedii posiada sens. Bo niestety jest tak iż społęczeństwa reflektują się odrobinę dopiero gdy dostaną w dupę, z powodu własnej nieprzymuszonej woli i głupoty. Do jasnej cholery, czy my kiedykolwiek zmądrzejemy? Zmądrzejemy, nie zaś będziemy tylko wykrzykiwać postulaty mądrości!?
Mądrość jest pojęciem względnym, jednak mądrość płynąca z serca powinna budzić szacunek, albowiem stanowi część Sztuki, jest dziełem i źródłem artyzmu. Tylko niestety często jest tak iż mądrość przeradza się w jakiś narkotyk, który ogłupia i doprowadza do samozadowolenia. Powinniśmy kożystać z mądrości pokoleń, z mądrości doświadczeń, z mądrości starszych od nas. I jeśli oni są faktycznie w posiadaniu mądrości, nauczą się też czegoś od młodszych pokoleń. Albowiem najwięcej nauczysz się ucząc kogoś innego. I nie ma wtedy pojęcia mistrz i uczeń. Nie ma podziału. Rozumiesz to gdy obustronna nauka dobiegnie do wymiernych efektów.
Chciałym aby tak było, jeśli jednak tak nigdy się nie stanie to mimo wszystko wierzę w ludzi, są bowiem obdarzeni potencjałem, każdy jeden, toteż może kiedyś z otchłani ewentualnej stagnacji wyłoni sę coś co obdarzy ludzi pięknem. Takim które będzie niosło pociechę dla serca, umysłu i duszy. Ukojenie dla jednostek i mas, takie które po prostu będzie, i będzie w każdym z każdych "Ja".
Och te pieprzone morały, ciągną się w nieskończoność. Jeśli jestem w błędzie - cóż, zdarza się. Jednak sądzę iż wiele z moich spostrzeżeń jest trafne, zaś moje osobiste życzenia nie są tylko moimi. Jako marzenia stanowią dla mnie pokarm i siłe, są moją odą do radości. Dzięki takiej sile i takiej motywacji człowiek może iść dalej i mimo wszelkich porażek wstawać i oddać kolejny krok. I choćby szedł przez pole najeżone minami i drutem kolczastym - będzie szedł dalej dopóty dopóki choć jedna jego cząskta ma marzenia.
Marzeń nie można się pozbyć, ani nie wolno ich sprowadzać do roli produktu, bo jakże można to robić z wyjątkowymi aspektami naszej zbiorowej samoświadomości? No, niby można, jednak czy to konstruktywne i korzystne? Człowiek bez marzeń traci wartość, takich ludzi trzeba wspierać - i to właśnie jednostki twórcze, indywidua z otwartymi umysłami powinny dawać przykład, iż można gonić za marzeniami wbrew wszelkim niesnaskom tego popieprzonego życia, w systemie który zdaje się że nas więzi. Skoro już w nim żyjemy, niechaj stanie się znośniejszy. Anarchia nie jest wyjściem, to kolejna bezsensowna przemoc i rządy przymusu. Prawem człowieka jest wolność wyrazu, niestety jednak nadal wielu ludzi, ba nawet wiele społeczeństw nie potrafi respektować tego cholernego prawa. Pragnę na nich kląć i ich usunąć - ale nie tylko ja. Jednak drogą przymusu nie osiągnie się wolności, tak jak nie stworzy się dzieła. Ono musi narodzić się z woli, chęci, emocji, myśli i czynów. Właśnie - czynów kurwa!
O cholera, ale się rozpiosałem, i jak wiele tu morałów. Cóż, nic nie poradzę, to też dzieło jednej chwile i jednego natchnienia, choć jego spisanie zajmuje trochę czasu sądzę żę warto. Sztuka jest warta czasu, wyrażęnie siebie jest warte poświęceń. Eviva l'arte!
Bądź sobą, staraj się i nigdy nie poddawaj. Teraz, życzenie jest gotowe. I jego cząstka zostanie w Tobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz