czwartek, 26 kwietnia 2012

OTO JA

OTO JA

Dokąd zmierzasz?

Oto ja! Lecz kimże naprawdę jestem? A czym jest znowu owo „naprawdę”? Przecież Nic nie jest Prawdziwe a wszystko jest dozwolone! Ha! Tak, mogę wszystko! Bogowie nie żyją, niech zatem żyją! Nakazuję im! Sam też będę boską istotą, jeśli tylko taka ma wola! Ona niech mi całym prawem, a wiara niech stanie się narzędziem do osiągnięcia celów! Czuję w sobie wielka moc, ona jest na me usługi!
Właśnie przeniosłem się do lasu. Słyszę szum drzew, widzę promienie zachodzącego słońca, czuje ich ciepło na mej złotej skórze. Chcę Jednak czegoś więcej.


Krótka koncentracja... to pestka dla mnie. I oto jestem nad morzem. Ale tu tak spokojnie, że wręcz nudno... Niech zatem rozpęta się sztorm!
Na niebie zbierają się chmury, coraz gęstsze i cięższe... Zrywa się wicher, padają pierwsze krople. Tak, tak! To wszystko to moje dzieło! Jestem potężny! Jestem esencją potęgi! Niczego się nie boję, bo mogę wszystko! O, weźmy ten kamyk na przykład. Niech ożyje, niech przybierze na mój rozkaz formę żywej istoty! W ten sposób staje on się mewą, niestety ma pecha: sztorm się rozszalał na dobre. Spada w głębiny, tonie. Nie będę się tym  jednak przejmować, to był tylko kamyk!
Robi mi się zimno, zostawię to morze, znajdę sobie lepsze zajęcie... Już wiem! Stanę się niewidzialny! Mogę wtedy podglądać innych, psuć ich  nieudolne dzieła! A zatem, niech tak się stanie! Znikam!
Przechadzam się miedzy nic nie podejrzewającymi młodzikami. Bawią się oni magia, lecz cóż to? Takich rzeczy się uczyłem w przedszkolu! Nie warto, by się męczyli; zniweczę ich płytkie plany! Skłócę ze sobą, będzie ciekawiej. Albo nie, jeszcze lepiej, podrzucę im kogoś, kto mnie wyręczy. Niech zatem z tego patyka, i z tego papierka powstaną żywe osoby. Niech będą zależne od mej woli, niech nie myślą, (nie będą umiały), niech tylko działają. Swym działaniem bez celu osiągną mój cel! Jakiż to ja genialny jestem.... Zatem niech tu się czyni me dzieło, a ja poszukam sobie nowego zajęcia...
Stoję teraz pośrodku świątyni. Jacy ci wszyscy ludzie są maluczcy. Modlą się do boga, kiedy tego nie ma! Śmieszne.  Pragną zapewne jakiegoś znaku, czy cudu... Dam im go! Rozkazuje by wszystkie świece zgasły! Niech księga się zamknie! Cóż to? Czy ja widzę przerażenie w ich oczach? Tak, niech się boją! Są zdani tylko na me łaskę! Są niczym owce, które nie wiedza co począć... właśnie... jak głupie owce... chce czegoś więcej.
Odszedłem z tej słabej świątyni. Pobędę chwilę sam. Musze pomyśleć. Dajcie mi spokój!

Potrzebuję jakiejś rozrywki, ale nie takiej przyziemnej... czego to ja jeszcze nie robiłem?
Ach, już wiem! Goetia, pierwsza księga Lemegetonu! Tu znajdę przyjaciół, którzy będą mi na dodatek posłuszni! Tego potrzebowałem!
Zaraz zaraz, gdzie były te sigile? Kogo by tu sobie wybrać? A, niech będzie ten ostatni!
Dwudziesty Duch, Wielki Król, Purson. Pojawia się z twarzą lwa, dzierżąc okrutnego węża i jadąc na niedźwiedziu. Wie o wszystkim, co ukryte, odkrywa skarby, mówi o wszystkim, co przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Może przejąć ciało człowieka lub Ducha. Darowuje Familiary. Dowodzi 22 Legionami Duchów.
No dalej! Przyzywam Cię! Dlaczego mnie nie słuchasz? Chyba nie chcesz mnie rozgniewać, Pursonie?
Pojawia się mgła, czuję wibracje. Są one silne, nadzwyczaj. Czegoś takiego jeszcze nie czułem... Gdzież ten duch? Pursonie! Pursonie? Zaczynam wątpić... Czuje się dziwnie... Chyba coś mi nie wyszło... Ala jak to, przecież jestem potężny...
Ojej, w głowie mi się kręci. Słyszeliście to co ja? Jak to nie? Ten głos... Powiedzcie, że też go słyszycie! Jednak nie? Na całą moją moc, cóż to się ze mną dzieje? Ja słabnę...
I widzę teraz jak to kamyk zamieniłem w mewę, pozwoliłem jej następnie zginąć. A teraz widzę tych młodych Magów, i te dwie istoty, które oni przygarnęli w dobrej wierze, a które mają ich zniszczyć... Ci wierni w świątyni... Zalęknieni, ale teraz dostrzegam jeszcze coś... Ich wiara dała im siłę, nie uciekli z tego przeklętego przeze mnie miejsca... Nie wiedziałem...
To Ty Pursonie? Dlaczego Cię nie widzę...? Nie, co robisz? Zostaw mnie! Zostaw me ciało i duszę! Jak to nie mam już duszy? Nie wierzę Ci! Odejdź jednak, nie chcę Cię już!
Co? Jaka znowu pokora? Jakie zrozumienie? Samokrytycyzm? Po co mi one?
...
Halo? Słyszy mnie ktoś? Dlaczego tak tu ciemno? O, widzę tych magów, którym źle życzyłem, których wyśmiałem. Oswoili moje istoty, nadal pracują nad swym dziełem... Nawet nimi nie zachwiałem...
Ale gdzie ja jestem? I Dlaczego tak tu ciemno?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz