czwartek, 27 września 2012

Sefirot Malkuth

Sefirot Malkuth


Malkuth jest Kopciuszkiem poœród sefirotów. Jest to sefirot najczêœciej pomijany pzez pocz¹tkuj¹cych i traktowany po macoszemu w kabalistycznych tekstach. Tymczasem jest to sefirot nie tylko najbli¿szy cz³owiekowi, ale równie¿ najbardziej z³o¿ony - kontrastuj¹cy z Kether; istnieje kabalistyczny aforyzm mówi¹cy, ¿e "Kether jest Malkuth, a Malkuth jest w Kether, tylko w inny sposób."
S³owo Malkuth oznacza Królestwo. Sefirot ten jest uwieñczeniem i kulminacj¹ procesu emanacji, w którym stwórcza moc Boga jest stopniowo poddawana ustrukturyzowaniu i definiowaniu, w miarê, jak porusza siê w dó³ Drzewa, by dotrzeæ w swej skoñczonej formie do Malkuth. Malkuth jest œwiatem materii, œwiatem fizycznym. U najbardziej bezkompromisowych filozofów materialistycznych (np. Hobbes) poza œwiatem materii nie ma nic i z tego punktu widzenia Drzewo ¯ycia koñczy siê na Malkuth: nasze uczucia i samoœwiadomoœæ s¹ jedynie wynikiem chemicznych reakcji zachodz¹cych w mózgu, a umys³ jest z³o¿onym automatem cierpi¹cym na z³udzenie metafizycznoœci. Kaba³a nie jest materialistycznym modelem rzeczywistoœci, lecz gdy zag³êbimy siê w studiach nad Malkuth, odczujemy, ¿e jesteœmy g³êboko osadzeni w materii i na tym poziomie naturalne jest myœlenie w kategoriach fizyki, chemii i biologii molekularnej. Nauki przyrodnicze dostarczaj¹ nam najdok³adniejszego opisu œwiata materialnego, jakim w tej chwili dysponujemy i g³upstwem by³oby twierdziæ, ¿e kaba³a, na podstawie Starego Testamentu, dostarcza lepszej wiedzy na ten temat. Nie lekcewa¿ê intuicji twórców kaba³y, lecz faktem jest, ¿e dziœ przeciêtny absolwent nauk przyrodniczych wie o materii znacznie wiêcej ni¿ œredniowieczni kabaliœci i studiowanie wspó³czesnej fizyki mo¿e byæ byæ równie dobr¹ inicjacj¹ w Malkuth jak stare sposoby zg³êbienia tego sefirotu.

Dla tych, którzy nie lubi¹ fizyki, pozostaj¹ bardziej tradycyjne metody. Magicznym i medytacyjnym obrazem Malkuth jest m³oda kobieta siedz¹ca na tronie, w koronie. Ta kobieta to Malkah, Królowa, Kallah, Panna M³oda. Jest ni¿sz¹ matk¹, odbiciem i urzeczywistnieniem wy¿szej matki - Binah.Jest Królow¹, która zamieszkuje Królestwo, i narzeczon¹ Mikroprosopusa. Jest Gaj¹, Matk¹-Ziemi¹. (Przypisuj¹c boginie-matki ró¿nych kultur do Malkuth trzeba zachowaæ ostro¿noœæ, poniewa¿ niektóre z nich pasuj¹ bardziej do Binah, wy¿szej matki.) Pomiêdzy Malkuth i Binah istnieje g³êboka wiêŸ, a jeden z najstarszych tekstów kabalistycznych [1]mówi o Malkuth:

"Tytu³em dziesi¹tej œcie¿ki [Malkuth] jest Œwietlista Inteligencja. Nazywa siê tak, poniewa¿ ze swego tronu w Binah, na którym siedzi, jest wywy¿szona ponad wszystkie g³owy."

Jednym z tytu³ów Binah jest Khorsia, czyli Tron, i to wraz z cytowanym tekstem wskazuje na to, ¿e Binah jest ram¹, podstaw¹, na której zasiada Malkuth. Powrócimy do tego póŸniej. Binah zawiera w sobie abstrakcyjny potencja³ formy, a Malkuth jest najpe³niejszym urzeczywistnieniem formy, i obu sefirotom przypisuje siê powi¹zania z ciê¿arem, ograniczeniem, skoñczonoœci¹, inercj¹, chciwoœci¹, cisz¹ i œmierci¹.

¯eñski aspekt Malkuth jest uto¿samiany z Szekinah, ¿eñskim pierwiastkiem Boga w stworzeniu, zaœ kabaliœci o zwi¹zku (cielesnym) Boga z Szekinah pisz¹ bardzo wiele; Waite [7] mówi, ¿e zwi¹zek Boga z Szekinah znajduje swoje odbicie w zwi¹zku mê¿czyzny i kobiety. Po wygnaniu ¯ydów z Hiszpanii w 1492 kabaliœci uto¿samiali los narodu z losem Szekinah, któr¹ przedstawiali jako wygnan¹ do œwiata materii, podobnie jak gnostycy przedstawiali Sofiê, wyrzucon¹ bosk¹ m¹droœæ. Doktryna Szekinah jest bardzo z³o¿ona i nie czuj¹c siê kompetentnym w tym temacie odsy³am zainteresowanych do pozycji [3] & [7].

Malkuth jest œwiatem ¿ywio³ów. Kabaliœci u¿ywaj¹ starego, pochodz¹cego jeszcze z czasów Empedoklesa podzia³u na cztery ¿ywio³y, odpowiadaj¹ce czterem daj¹cym siê zaobserwowaæ stanom skupienia:

cia³o sta³e - ziemia

ciecz - woda

gaz - powietrze

plazma - ogieñ

Dodaje siê do nich czêsto pi¹ty ¿ywio³, tak rzadki, ¿e mówi¹c o nim, najczêœciej trzeba go te¿ definiowaæ; to eter, zwany te¿ czasem duchem. Na temat ¿ywio³ów napisano tak wiele, ¿e nie czujê potrzeby dok³adnego studium tego tematu - poprzestanê na powtórzeniu najbardziej podstawowych wiadomoœci o ¿ywio³ach, aby pokazaæ, ¿e mówi¹c o kabale mówiê o tych samych rzeczach, z którymi wiêkszoœæ z was siê zetknê³a ju¿ w innych systemach. Szczegó³owe przedstawienie œredniowiecznego pogl¹du na ¿ywio³y mo¿na znaleŸæ w [2]. Hierarchia potêg najduje siê w "777" i materia³ach Z³otego Œwitu [5] - poni¿ej przedstawiam krótkie streszczenie.

¯ywio³
 Ogieñ
 Powietrze
 Woda
 Ziemia

Imiê Boga
 Elohim
 Jehowa
 Eheieh
 Agla

Archanio³
 Michael
 Rafael
 Gabriel
 Uriel

Król
 D¿inn
 Paralda
 Nichsa
 Ghob

Elementale
 salamandry
 sylfy
 rusa³ki
 gnomy


¯ywio³y s¹ w Malkuth uporz¹dkowane nastêpuj¹co:


 po³udnie

OGIEÑ


 

wschód

POWIETRZE
 zenit ETER +

nadir ETER -
 zachód

WODA


 

pó³noc

ZIEMIA
 


(Obróci³em powy¿szy uk³ad o 180 stopni w stosunku do popularnego predstawienia stron œwiata, ¿eby wyraŸniej pokazaæ, jak ¿ywio³y przystaj¹ do ni¿szej czêœci Drzewa:)


 Tiferet

ogieñ


 

Hod

powietrze
 Jesod

eter
 Netzach

woda


 

Malkuth

ziemia
 


Wa¿ne jest w tym miejscu rozró¿nienie miêdzy ¿ywio³ami w ich namacalnej postaci (woda w ludzkim ciele, powietrze w p³ucach) i ¿ywio³ami w postaci symbolicznej, wystêpuj¹cymi w Drzewie i bêd¹cymi okreœleniem pewnego zespo³u powi¹zanych z nimi cech, na przyk³ad:

Ziemia: stabilnoϾ, solidnoϾ, praktycznoϾ, zaradnoϾ

Woda: wra¿liwoœæ, intuicja, troska, p³odnoœæ

Powietrze: mowa, komunikacja, intelekt

Ogieñ: energicznoœæ, odwaga, impet

Eter pozytywny: klej, plastycznoœæ, zwi¹zek

Eter negatywny: rozwi¹zywanie, ropuszczanie, dezintegracja.

Lubiê postrzegaæ eter lub ducha w kategoriach si³, które sprawiaj¹, ¿e materia trzyma siê razem. Przypadkiem (choæ jest to ciekawy przypadek) wspó³czesna nauka wyró¿nia cztery podstawowe si³y: grawitacyjn¹, elektromagnetyczn¹, s³ab¹ nuklearn¹ i siln¹ nuklearn¹, i wierzy siê, ¿e mo¿na je po³¹czyæ w jedn¹ si³ê. Wracaj¹c do ezoteryki, Barret [2] mówi o eterze: "Widz¹c, ¿e dusza jest podstawow¹ form¹, tym, co porusza cia³o i co porusza siebie sam¹, lecz cia³o nie jest w stanie siê samo poruszaæ i jest od duszy zale¿ne, uznano potrzebê nazwania tego doskona³ego medium, które w tym uczestniczy. To medium uwa¿a siê za ducha œwiata i jego kwintesencjê. Jako ¿e nie nale¿y do czterech ¿ywio³ów, lecz by³o przed nimi, jest ponad nimi i obok nich. Jest to medium, dziêki któremu niebiañskie dusze mog¹ zostaæ po³¹czone z ziemskimi cia³ami i zsy³aæ na nie wspania³e dary. Duch ten jest w œwiecie w taki sam sposób, jak dusze s¹ w naszych cia³ach, i tak jak moce naszej duszy dostaj¹ siê do cz³oków naszego cia³a poprzez ducha, tak cnoty duszy œwiata s¹ rozpuszczone we wszystkich materialnych rzeczach poprzez uniwersalnego ducha, eter. Nie ma na œwiecie nic, co nie mia³oby w sobie iskry owego ducha."

Eter wi¹¿e ze sob¹ ¿ywio³y jak fundament i st¹d jego powi¹zanie z Jesod powinno byæ oczywiste, zw³aszcza w tym jego aspekie, który jest nici¹ ³¹cz¹c¹ ideoplastyczny œwiat astralny ze œwiatem materii.

Czasem rozró¿nia siê dwa rodzaje eteru - eter pozytywny, który wi¹¿e, i eter negatywny, który rozdziela. Eter negaywny jest czymœ w rodzaju Uniwersalnego Rozpuszczalnika i nale¿y siê nim pos³ugiwaæ z du¿¹ ostro¿noœci¹.

Praca z fizycznymi ¿ywio³ami w Malkuth jest jednym z najwa¿niejszych dzia³ów magii stosowanej. ¯ywio³y w swojej namacalnej formie s¹ czymœ, czego ³atwo jest doœwiadczyæ, choæby poprzez chodzenie po jaskiniach, nurkowanie, paralotniarstwo i chodzenie po ogniu. Nasze cia³a sk³adaj¹ siê z materii i istnieje wiele æwiczeñ Rad¿a-Jogi, które opieraj¹ siê na zastosowaniu ¿ywio³ów do pracy z cia³em. Wiele œwietnych pomys³ów znajdziemy u Bardona [9], o ile bêdziemy w stanie znieœæ ich praniczn¹ intensywnoœæ (Æwiczenie 1: ugotuj jajko si³¹ woli).

Czêsto kojarzy siê Malkuth z ró¿nymi formami z³a. ¯eby zrozumieæ ten pogl¹d (którego nie podzielam) trzeba siê zmierzyæ z tym samym pytaniem, które zadawali sobie trzynastowieczni kabaliœci: czy Bóg mo¿e byc z³y? OdpowiedŸ na to pytanie brzmia³a (uogólniaj¹c) "tak", lecz kabaliœci dokonali godnej podziwu gimnastyki umys³owej, próbuj¹c unikn¹æ wniosku, który dla wielu by³ nie do przyjêcia. Trudno by³o zaakceptowaæ, ¿e g³ód, wojna, choroby, uprzedzenia, nienawiœæ i œmieræ mog³y byæ czêœci¹ doskona³ej istoty, i trzeba by³o zrobiæ ze z³em coœ takiego, by nie ska¿a³o boskiej doskona³oœci. Jednym ze sposobów by³o wmiecienie z³a pod dywan, a tym dywanem uczyniono Malkuth. Malkuth sta³o siê siedzib¹ z³ych duchów. Jeœli przeanalizujemy strukturê Drzewa bez uprzedzeñ, ujrzymy, ¿e z³o ma w nim swoje miejsce i ¿e nie ma potrzeby spychania go na peryferia Drzewa. Emanacja ka¿dego z sefirotów, poczynaj¹c od Chokmah w dó³, mo¿e zamanifestowaæ siê jako dobro lub z³o, zale¿nie od okolicznoœci i pogl¹dów tych, któzy s¹ w tê energiê zaanga¿owani. Zdaje siê, ¿e rozumiano to za czasów powstania Zoharu, w którym mi³osierdzie Boga jest wci¹¿ przeciwstawiane jego surowoœci i autor wyraŸnie pisze, ¿e jedno z nich musi równowa¿yæ drugie - nie mo¿e byæ mi³osierdzia bez surowoœci. Z drugiej strony, surowoœæ Boga jest wiecznie identyfikowana z rygorami istnienia (forma, skoñczonoœæ, ograniczenie), ale choæ wiele rzeczy okreœlanych jako z³e jest skutkiem skoñczonoœci, skutkiem bycia skoñczon¹ istot¹ w œwiecie skoñczonych zasobów, rz¹dzonym przez nieelastyczne prawa natury, nie nale¿y z tego wnioskowaæ pochopnie, ¿e skoñczonoœæ i forma jest z³em samym w sobie. Pogl¹d, jakoby forma i materia by³y z³e same w sobie, móg³ siê przedostaæ do Kaba³y z wielu ró¿nych Ÿróde³.Scholem pisze:

"Kaba³a wczesnego trzynastego wieku by³a dzieckiem powsta³ym ze zwi¹zku starszej i zwi¹zanej z gnostycyzmem tradycji reprezentowanej przez ksiêgê "Bahir" i stosunkowo m³odych elementów ¿ydowskiego neoplatonizmu".

Istnieje mo¿liwoœæ, ¿e autorzy "Sepher Bahir" byli pod wp³ywem katarów, póŸnej postaci manicheizmu. Bez wzglêdu na to, czy Ÿród³em rozwa¿anego pogl¹du by³ gnostycyzm, neoplatonizm czy manicheizm lub ich kombinacja, Kaba³a przejê³a z zewn¹trz pogl¹d na materiê i formê sprzeczny z obrazem œwiata przedstawianym w Drzewie. W ten sposób Malkuth sta³o siê czymœ w rodzaju kosmicznego kub³a na smieci, zewnêtrzn¹ ciemnoœci¹, zepsutym sefirotem, zbiorem odpadków stworzenia. Forma jest z³em, Matka Formy jest kobiet¹, kobiety s¹ zdecydowanie i niew¹tpliwie z³e, a Malkuth jest najbardziej kobiecym z sefirotów, st¹d Malkuth jest niew¹tpliwie z³e.....quod erat demonstrandum. Za czasów Mathersa i Z³otego Œwitu pojawia siê pe³ne drzewo demonicznych Skorup (Qlippoth) *pod* Malkuth, jako odwrócenie "dobrego" Drzewa ponad nim. Myœlê, ¿e powstanie tej idei mog³o mieæ zwi¹zek z tym, ¿e medytacje nad Malkuth maj¹ tendencje do przechodzenia w medytacje nad Binah, a medytacje nad Binah maj¹ tendencje do zeœlizgiwania siê w Otch³añ, a gdy siê ju¿ tam jest, ³atwo jest zebraæ tyle œmiecia, ¿eby "odkryæ" odwrócone drzewo "pod" Malkuth.

Obraz Skorup jako aktywnych, demonicznych si³ by³ bardzo sugestywny, a im wiêcej energii ludzie poœwiêcali badaniu demonicznego drzewa, tym mniej jej mieli dla oryginalnego. Odrzuæmy Skorupy jako demoniczne si³y, a Drzewo ¯ycia objawi siê nam jako struktura z miejscem na dobro *i* z³o. Poni¿szy cytat z Bischoffa [10] (mówi¹cy o sefirotach) przedstawia bardziej racjonalne spojrzenie na Skorupy:

"Jako ¿e ich [sefirotów] energia wykazuje trzy poziomy intensywnoœci (niski, œredni i wysoki), ich emanacje grupuj¹ siê wedle tego kryterium. Mo¿na to porównaæ do schodów prowadz¹cych w dó³. Kabaliœci widz¹ to jako postêpuj¹c¹ alienacjê pierwotnej energii, wskutek czego jak¹kolwiek mniej doskona³¹ emanacjê nazywaj¹ zewnêtrzn¹ pokryw¹ lub skorup¹ poprzedniej, i tak ostatnie emanacje, bêd¹ce tak zwanymi przedmiotami materialnymi, s¹ skorup¹ ca³oœci i nadaje im siê, jako nazwê w³asn¹, miano Skorup (Qlippoth)."

Podzielam ten pogl¹d; skorupa jest czegoœ jest przerostem formy, zebranej w miarê sp³ywania energii w dó³. Skorupa jest martw¹ ³upin¹ zegoœ, co mog³oby byæ ¿ywe - zachowuje ca³¹ formê, lecz nie ma w sobie ¿adnej energii. Wedle tej interpretacji, Skorupy mo¿emy znaleŸæ wszêdzie: w zwi¹zkach, w pracy, w rytua³ach, w zabawie, w spo³eczeñstwie. Kiedykolwiek coœ umiera, a ludzie odmawiaj¹ uznania tego faktu i trzymaj¹ siê kurczowo ³upiny czegoœ, czym to kiedyœ by³o, powstaje Skorupa.

Dlatego jedn¹ z wad Malkuth jest Chciwoœæ, rozumiana nie tylko jako pragnienie zdobywania przedmiotów materialnych, ale tak¿e jako niechêæ opuszczenia i porzucenia tego, co staje siê martwe i pozbawione rzeczywistej wartoœci. Skorup¹ Malkuth jest to, co by siê sta³o, gdyby s³oñce zgas³o: zastój, ¿ycie zamro¿one w bezruchu. Inn¹ z negatywnoœci Malkuth jest inercja, w sensie "czynnego oporu przeciw ruchowi". Wiêkszoœæ ludzi przejawia tê postawê od czasu do czasu, gdy maj¹ do wykonania jakieœ zadanie, które musi zostaæ wykonane, lecz nie maj¹ energii i chêci do zaanga¿owania siê w nie i przymuszaj¹ siê do niego, chc¹c je jak najszybciej skoñczyæ i mieæ spokój. Dlatego obowi¹zkiem przypisywanym Malkuth jest samodyscyplina.

Cnot¹ w Malkuth jest Rozró¿nianie, zdolnoœæ dostrzegania ró¿nic. Zdolnoœæ ta jest niezbêdna ka¿demu ¿ywemu stworzeniu, czy to bakterii badaj¹cej natê¿enie potrzebnego jej czynnika w danym œrodowisku, czy dziecku zastanawiaj¹cemu siê, ile pieniêdzy mo¿e wyci¹gn¹æ od rodziców. Malkuth, bêd¹c ostatecznym urzeczywistnieniem formy, jest œwiatem, w którym na rozró¿nianie k³adzie siê najwiêkszy nacisk. Zdolnoœæ rozró¿nienia jest tak znacz¹ca dla prze¿ycia, ¿e wyszukujemy ró¿nice wszêdzie - "ty" i "ja", "twoje" i "moje", rozró¿nienia "posiadania", "wartoœci" i "terytorium" - rozró¿nienia, które s¹ z jednej strony nieprawdziwe, bêd¹c tylko intelektualnymi dywagacjami, a z drugiej bardzo realne, bêd¹c tym, czego siê nieraz za¿arcie broni.

Nie podejmê siê definiowania "rzeczywistego" i "nierzeczywistego", lecz wiele rzeczy, które uznajemy za rzeczywiste, takimi nie jest, i na odwrót. Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e kolor skóry jest miarê inteligencji, inni nie. Niektórzy myœl¹, ¿e p³eæ jest wyznacznikiem zdolnoœci, inni nie. Niektórzy oceniaj¹ po wygl¹dzie, inni nie. Z pewnoœci¹ jest ró¿nica miêdzy butelk¹ piwa a butelk¹ sików, ale czy liczy siê tu kolor *butelki*? Co siê liczy? Które ró¿nice s¹ rzeczywiste i ile energii poœwiêcamy tym nierzeczywistym? Czy moje ¿yciowe cele s¹ rzeczywiste? Czy Kaba³a jest czymœ rzeczywisytm? Czy jest przydatnym modelem rzeczywistoœci, czy pozosta³oœci¹ po przestarza³ym œwiatopogl¹dzie, który ju¿ dawno straci³ znaczenie? Jednym z pierwszych æwiczeñ w inicjacji w Malkuth jest dok³adne zbadanie pytania "co jest rzeczywiste". Duchowym doœwiadczeniem Malkuth jest, wed³ug ró¿nych Ÿróde³, Rozmowa ze Œwiêtym Anio³em Stró¿em i Jego Wiedza, lub Wizja Œwiêtego Anio³a Stró¿a. Ja g³osujê za Wizj¹ Œ.A.S. w Malkuth i Rozmow¹ i Wiedz¹ w Tiferet.

Kim jest Œwiêty Anio³ Stró¿? Wed³ug gnozy Walentynusa ka¿dy ma anio³a stró¿a, który towarzyszy mu przez ca³e ¿ycie, ods³aniaj¹c przed nim wiedzê, i anio³ ten jest w pewnym sensie jego boskim "ja". Dok³adnie tego samego uczy³ mnie mój nauczyciel Kaba³y, co wskazuje na to, ¿e czêœæ idei gnostyckich jest wci¹¿ ¿ywa. Wspó³czesna tradycja dotycz¹ca Œ.A.S. pojawi³a siê w zachodniej tradycji ezoterycznej wskutek przet³umaczenia przez Mathersa "Ksiêgi Œwiêtej Magii Maga Abramelina", która zawiera szczegó³owy opis d³ugiego rytua³u maj¹cego prowadziæ do Konwersacji ze Œwiêtym Anio³em Stró¿em. Rytua³ ten mia³ du¿y wp³yw na dwudziestowiecznych magów i do dziœ czêsto siê do niego przystêpuje, czasami skutecznie.

Moce Malkuth wzywa siê imionami Adonai ha Aretz i Adonai Melekh, co oznacza "Pan Œwiata" i "Pan, który jest Królem". Moc przep³ywa przez œwiat stworzenia przez archanio³a Sandalfona, zwanego czasem "D³ugim Anio³em", poniewa¿ jego stopy s¹ w Makuth, a g³owa w Kether, dziêki czemu mo¿e rozmawiaæ z Metatronem, Anio³em Obecnoœci. Zakonem anielskim Malkuth s¹ Ashim lub Ishim, co siê czasem t³umaczy jako "dusze ognia" - przypuszczalnie chodzi tu o dusze œwiêtych ludzi.

Koñcz¹c rozwa¿ania o Malkuth chcê podkreœliæ, ¿e rozmyœlnie pomin¹³em pewne jego aspekty, na temat których jest tyle materia³ów, ¿e ka¿dy zainteresowany bez trudu do nich dotrze. Obraz Malkuth jako Matki Ziemi ³¹czy ten sefirot ze znanym archetypem, wielu z nas bardzo bliskim; obraz Malkuth jako materii kieruje nas w œwiat nauk przyrodniczych, zaœ jego obraz jako œwiata ¿ywio³ów jest kluczem do obszernego zbioru technik magicznych z nimi zwi¹zanych, od jogicznych æwiczeñ cia³a po odprawiane w plenerze rytua³y zwi¹zane z przyrod¹. W koñcu zaœ, poniewa¿ dzie³o wiele mówi o jego twórcy, Malkuth mo¿e nam powiedzieæ wiele o Kether - korzeñ i wierzcho³ek Drzewa maj¹ ze sob¹ wiele wspólnego.



Jesod

Jesod oznacza podstawê, fundament, i tym w³aœnie jest: ukryt¹ infrastruktur¹, poprzez któr¹ emanacje reszty Drzewa przedostaj¹ siê do Malkuth. Podobnie jak wielki budynek ma swoje kana³y wentylacyjne, szyby windowe, rury doprowadzaj¹ce ciep³¹ i zimn¹ wodê, druty doprowadzaj¹ce elektrycznoœæ, linie telefoniczne itp., tak i widzialna czêœæ Stworzenia spoczywa (w przenoœni) na ukrytych fundamentach okultystycznej maszynerii. Medytacje nad natur¹ Jesod bywaj¹ pe³ne tajemnych przejœæ i ukrytych mechanizmów, jakby Stworzenie by³o gotyck¹ siedzib¹ z ukrytymi drzwiami za ka¿dym lustrem, przejœciem w ka¿dej œcianie, par¹ ukrytych oczu za ka¿dym portretem i podziemnym œwiatem zapomnianych tuneli prowadz¹cych nie wiadomo gdzie. Dlatego Duchowe Doœwiaczenie dawane przez Jesod okreœla siê mianem "Wizji Maszynerii Wszechœwiata".

Wiele rzeczy kojarzonych z Jesod wzmacnia ten obraz fasady, za któr¹ znajduje siê coœ jeszcze, coœ, co podtrzymuje widzialn¹ rzeczywistoœæ i nadaje jej kszta³t. Magicznym obrazem Jesod jest "piêkny, nagi, m³ody mê¿czyzna, bardzo silny". Jest to obraz cz³owieka trzymaj¹cego swiat na swoich ramionach, jakby jeden z niew³aœciwych wizerunków Atlasa (który trzyma³ na swoich barkach niebiosa, nie ziemiê). Zakonem anielskim Jesod s¹ Cherubim, Silni, zaœ archanio³em jest Gabriel, Si³a Boga lub Moc Boga. Imieniem Boga przypisanym do tego sefirotu jest Shaddai el Chai, Wszechmog¹cy ¯ywy Bóg.

Idea fundamentu, podstawy sugeruje, ¿e istnieje coœ poza œwiatem materii, coœ, co j¹ formuje i utrzymuje w przyjêtej formie; coœ mniej ustrukturyzowanego, bardziej plastycznego, bardziej wyrafinowanego i rzadkiego. Ów "pi¹ty ¿ywio³" nazywa siê czêsto eterem. Nie podejmê siê próby uzasadnienia teorii eteru w kategoriach wspó³czesnej fizyki; teoria ta jest porêcznym narzêdziem dla umys³u maga, silnie przemawiaj¹c do jego intuicji. Zadaj¹c sobie pytanie, jak dzia³a magia, mag ma tendencjê do myœlenia w kategoriach medium, które pozwala siê kszta³towaæ bezpoœrednio poprzez wolê, które jest plastyczne i które mo¿na kszta³towaæ poprzez wyobraŸniê i koncentracjê, i które przekazuje sztucznie stworzone formy do rzeczywistego œwiata. Eliphas Levi nazwa³ to medium "œwiat³em astralnym". Bardzo naturalne i intuicyjne jest równie¿ wyobra¿anie sobie, ¿e œwiadomoœæ i dusza zamieszkuj¹ w tej substancji. I tak mamy tomy opisuj¹ce w³aœciwoœci "cia³a eterycznego", "cia³a astralnego", "cia³a przyczynowego" itd. Nie traktujê tego dos³ownie, ale lubiê pracowaæ z rzeczami, które pojawiaj¹ siê intuicyjnie w umys³ach wielu ró¿nych osób. W intuicji jest moc i b³êdem by³oby odrucenie tych teorii dlatego, ¿e brzmi¹ dziwacznie. Gdy mówiê o eterze, mam na myœli to, ¿e istnieje ideoplastyczna substancja, która dla wielu magów jest subiektywnie prawdziwa, zaœ wyt³umaczenie magii na poziomie Jesod obraca siê wokó³ manipulowania t¹ substancj¹ przy u¿yciu pragnienia, wyobraŸni i woli. Natur¹ Jesod jest bycie fasad¹: jest tym, co z poziomu Malkuth widzimy z reszty Drzewa. Mo¿na porównaæ je do interface'u systemu operacyjnego w komputerze lub sieci komputerowej. Komputer sam w sobie, w ukrytymi w sobie œwiatami, jest bezu¿yteczny, dopóki nie do³¹czymy do niego zewnêtrznych urz¹dzeñ pozwalaj¹cych komuœ ze œwiata na zewn¹trz komputera ujrzeæ œwiaty wewn¹trz komputera; potrzebujemy monitora, klawiatury, myszy, drukarki itp. Oczywiœcie zachodzi tu obustronny przep³yw informacji; nasze zmys³y maj¹ tê sam¹ w³aœciwoœæ bycia "urz¹dzeniami zewnêtrznymi", poprzez które doœwiadczamy œwiat, i dlatego zmys³y przynale¿¹ do Jesod - nie tylko tradycyjne piêæ zmys³ów, lecz równie¿ "szósty zmys³" i "drugi wzrok", które s¹ traktowane na równych prawach. Jesod jest sfer¹ intensywnych mocy psychicznych, jasnowidzenia, prekognicji, wró¿enia i prorokowania. Do Jesod nale¿y te¿ œwiat snów, dziennych marzeñ i ¿ywej wyobraŸni, œwiaty wewnêtrzne, które potrafi¹ byæ tak rzeczywiste jak ten postrzegany jako zewnêtrzny. Jednym z tytu³ów Jesod jest "Skarbnica Obrazów".

Jesod przypisuje siê Levanah, Ksiê¿yc, i lunarne skojarzenia fal, przep³ywów i zmiany, okultystycznych wp³ywów, instynktownego i czasem atawistycznego zachowania - opêtania, mediumizmu, likantropii i tym podobnych. Choæ Jesod, jako podstawa, wi¹¿e siê równie¿ z si³¹, nie jest to w ¿adnym razie niruchomy cokó³ podtrzymuj¹cy pogr¹¿ony w zastoju œwiat. Jesod podtrymuje œwiat tak, jak ocean podtrzymuje ¿ycie w nim i tych, którzy po nim ¿egluj¹. Podobnie jak ocean posiada swoje fale i pr¹dy. Jesod jest najbardziej okultystycznym z sefirotów i zaraz po Malkuth - najbardziej magicznym, lecz w porównaniu z Malkuth jego magia jest bardziej subtelna, uwodz¹ca, pe³na blasku. Magów do Jesod przyci¹ga myœl, ¿e skoro rzeczywistoœæ spoczywa na ukrytej podstawie, to zmieniaj¹c tê podstawê mo¿na zmieniæ rzeczywistoœæ. Magia Jesod to magia formy i postaci, a nie materii; to magia iluzji, przekszta³ceñ i zmiany kszta³tu. Najbardziej wyrafinowane przyk³ady odnajdziemy we wspó³czesnym marketingu i reklamie oraz public relations. Nie, nie ¿artujê ani trochê. Oto cytat z porannej gazety: [3]:

"Choæ zmiany wydaj¹ siê kosmetyczne, ludzie odpowiedzialni za wizerunek firmy twierdz¹, ¿e zmiana nazwy firmy lub ubiorów s³u¿bowych jest jedynie widoczn¹ oznak¹ znacznie g³êbszych przemian.

"Wiêkszoœæ ludzi b³êdnie uwa¿a, ¿e logo to tylko logo, zamiast zrozumieæ, ¿e kwestie dotycz¹ce to¿samoœci firmy s¹ bardzo silnie powi¹zane z czysto komercyjnym celem nadania organizacji silnej osobowoœci i jednoznacznego kierunku dzia³ania" mówi Fiona Gilmore, mened¿er firmy projektanckiej Lewis Moberly. "To jak zasianie ziarna, z którego wyrasta drzewo. Jeœli stworzymy w³aœciw¹ *podstawê* (moje wyró¿nienie), to tym samym zbudujemy ca³¹ kulturê organizacji i jej przysz³oœæ".

Nie wiem, co pani Gilmore studiuje w swoim wolnym czasie, lecz myœl, ¿e mo¿na manipulowaæ rzeczywistoœci¹ poprzez manipulacje na symbolach i wizerunkach jest w ca³oœci magiczna. W tym samym artykule czytamy dalej:

"Skala zmian w BT jest olbrzymia. Nowe logo zostanie namalowane na ponad 72000 pojazdów i 9000 budynkach. Zmieni siê wygl¹d ponad 92000 budek telefonicznych, a 90 sklepów bêdzie musia³o siê zmieniæ a¿ po ¿ó³te klamki w drzwiach wejœciowych. Ponad 50000 pracowników bêdzie prawdopodobnie potrzebowa³o nowych strojów s³u¿bowych, odpowiadaj¹cych nowemu image."

Firma, o której mowa (British Telecom) jest by³ym pastwowym monopolist¹ z powa¿nymi problemami w kontaktach z klientami, a wiêc zmienia kolor klamek w drzwiach! To magia Jesodyczna na wielk¹ skalê. Manipulatorzy wizerunkiem czerpi¹ swoj¹ moc g³ównie z mass mediów, które przynale¿¹ do dwóch sefirotów: jako narzêdzie porozumiewania siê nale¿¹ do Hod, lecz jako podstawa naszego obrazu rzeczywistoœci nale¿¹ do Jesod. W dzisiejszych czasach wiêkszoœæ ludzi postrzega œwiat jako ca³oœæ przez pryzmat tego, co pokazuj¹ media. Niewielu tyle podró¿owa³o, by oprzeæ swój obraz œwiata w ca³oœci na osobistych doœwiadczeniach; wiêkszoœæ czerpie swoj¹ wiedzê z gazet, radia i telewizji. Media sta³y siê rozszerzeniem zmys³ów. Podobnie jak nasze prawdziwe zmys³y, media s¹ wybiórcze, jeœli chodzi o rodzaj i zawartoœæ dostarczanych informacji, i mo¿na ich u¿ywaæ dla twrenia nowych rzeczywistoœci, co z powodzeniem robi¹ reklamodawcy i politycy.

Poza rozmyœln¹, magiczn¹ manipulacj¹ podstawami z Jesod zwi¹zane s¹ inne wa¿ne dzia³y magii. Moce psychiczne zwiêkszaj¹ siê w miarê æwiczenia wizualizacji, medytacji na obiekcie (na przyk³ad na kartach tarota), pracy ze snami i wró¿biarstwa. Wró¿biarstwo jest wa¿n¹ technik¹, któr¹ nale¿y æwiczyæ nawet wtedy, jak ktoœ nie czuje do tego zami³owania ani nie ma do tego zdolnoœci, a co wiêcej, uwa¿a je za nonsens, poniewa¿ ono wzmacnia pogl¹d, ¿e mo¿na "puœciæ" i nadaæ wszystkiemu intuicyjne znaczenia. Wielu ludzi ma z tym problemy, boj¹c siê, ¿e zostan¹ opanowani przez nieracjonalne si³y, podczas gdy w rzeczywistoœci ich umys³y s¹ opanowane przez rozs¹dek i przyda³yby siê im wakacje. Mo¿na korzystaæ z dowolnego systemu wró¿biarskiego, ale najlepsze s¹ te, które k³ad¹ nacisk na czyst¹ intuicjê (Tarot, fusy, lot ptaków, dym; s³ysza³em o kabaliœcie, który wró¿y³ rzucaj¹c w powietrze poduszkê i przepowiada³ na podstawie iloœci piór, które z niej wypad³y).Poniewa¿ Jesod jest eterycznym odbiciem œwiata materialnego, obrazem i poprzednikiem rzeczywistoœci, w magii jesodycznej wielkie znaczenie maj¹ lustra. U¿ywa siê te¿ kryszta³ów kwarcu lub ametystu, które poza zwi¹zkiem z u¿ywanymi we wró¿biarstwie kryszta³owymi kulami maj¹ same w sobie pewn¹ jesodyczna wartoœæ. Przeciêtny sklep New Age, pe³en kryszta³ów, kart Tarota, srebrnej bi¿uterii (zwi¹zek z Ksiê¿ycem), perfum, rozmarzonej muzyki i ca³ym wystrojem demonicznej siedziby czarownicy jest niczym œwi¹tynia Jesod. Luster i kryszta³ów mo¿na, poza ich tradycyjnymi zastosowaniami w magii, u¿yæ na wiele sposobów równie¿ w magii eterycznej - istnieje ciekawa ksi¹¿ka traktuj¹ca o stwarzaniu i u¿ywaniu magicznych luster przy zastosowaniu wielu elementów znanej nam z Malkuth magii ¿ywio³ów.[5].

Jesod ³¹czy siê tak¿e z genitaliami, i to na trzy sposoby. Pierwszy z nich polega na tym, ¿e gdy na³o¿y siê Drzewo ¯ycia na cia³o cz³owieka, Jesod znajduje siê na narzadach p³ciowych. Autor Zoharu pisa³ o "pozosta³ych cz³onkach Mikroprosopusa" na tyle bezpruderyjnie, ¿e owe linijki w wydaniu Mathersa pozosta³y w ³acinie, nie przet³umaczone, by nie oburzyæ wiktoriañskiej moralnoœci czasów, w których ksi¹¿ka zosta³a wydana.

Drugie skojarzenie Jesod z genitaliami wywodzi siê ze zwi¹zku Mikroprosopusa i jego narzeczonej. Jest to kolejny przewijaj¹cy siê przez kaba³ê temat; jego symbolizm jest z³o¿ony i odnosi siê do wielu odleg³ych od siebie obszarów, od zwi¹zku mê¿a i ¿ony po wewnêtrzny proces zachodz¹cy w ciele Boga: [6]

"Gdy Mêskie po³¹czy siê z ¯eñskim, tworz¹ jedno cia³o, zaœ ca³y Wszechswiat siê raduje, poniewa¿ b³ogos³awieñstwo z ich doskona³ego cia³a sp³ywa na wszystkie rzeczy - oto jest Arcanum".

lub, w odniesieniu do Narzeczonej:

"I zostaje uœmierzona, i otrzymuje b³ogos³awieñstwo w tym miejscu, które jest zwane Najœwiêtszym ze Œwiêtych."

lub, w odniesieniu do "cz³onka":

"A to, co sp³ywa do tego miejsca, gdzie jest zbierane, a co przep³ywa przez najœwiêtsze Jesod, jest bia³e najczystsz¹ biel¹, i dlatego zwie siê Chesed."

£atwo jest wiele wyczytaæ z takich fragmentów (a podobnych jest wiêcej). Wystarczy powiedzieæ, ¿e Mikroprosopusa uto¿samia siê czêsto z Tiferet, a Nerzeczon¹ - z Malkuth, zaœ Jesod jest w tym uk³adzie miejscem, w którym dokonuje siê ich zwi¹zek.

Trzecie, najbardziej abstrakcyjne skojarzenie pomiêdzy Jesod i organami seksualnymi to mechanizm nadawania formy ¿ywemu stworzeniu. ¯eby lepiej zrozumieæ to, co siê dzieje w toku reprodukcji, warto spytaæ "czym jest program komputerowy?" Jest on niew¹pliwie czymœ, co zaczyna siê od idei, pomys³u; nie jest czymœ materialnym. Mo¿na go napisaæ na wiele ró¿nych sposobów, jako abstrakcyjny zbiór algorytmów zapisany wzorami matematycznymi lub ci¹g zer i jedynek; mo¿na go napisaæ wieloma jêzykami wysokiego poziomu, takimi jak Pascal, C, Prolog, LISP, ADA, ML etc. Czy te wszystkie programy bêd¹ tym samym? Informatycy zmgaj¹ siê z problemem: jak mo¿na wykazaæ, ¿e dwa programy napisane w ró¿nych jêzkach s¹ identyczne w sensie funkcjonalnym? Problem nie jest trywialny, bo dotyczy podstawowych pytañ o jêzyk (jakikolwiek) i znaczenie; lecz w pewnych przypadkach z pewnoœci¹ da siê napisaæ w ró¿nych jêzykach programy o tak podobnym dzia³aniu, ¿e mo¿na przekonaæ, ¿e s¹ one identyczne. Czymkolwiek jest program, zdaje siê istnieæ niezale¿nie od okreœlonego jêzyka - wiêc czym on w³aœciwie jest i gdzie jest? Zostawmy to i przejdŸmy na inny poziom. Za³ó¿my, ¿e piszemy program. Mo¿emy to zrobiæ o³ówkiem na kartce. Mo¿emy wyci¹æ dziurki w taœmie. Mo¿emy zasadziæ na polu drzewa u³o¿one we wzór. Mo¿emy wypaliæ dziury w folii. Móg³bym nawet wytatuowaæ sobie kod na plecach. Mo¿emy zmieniæ jego formê na skrajnie ró¿n¹ (to w³aœnie robi¹ kompilatory). Program nie jest te¿ zwi¹zany z ¿adnym przedmiotem fizycznym. Co z komputerem, na którym go uruchamiamy? Istnieje wiele ró¿nych rozajów komputerów i na ka¿dym z nich mo¿na ten program uruchomiæ. Komputery nie musz¹ korzystaæ z elektronów - wystarczy zbudowaæ cokolwiek, co posiada funkcje maszyny Turinga, a to nie jest trudne. A wiêc nie tylko program komputerowy nie jest zwi¹zany z ¿adnym materialnym, namacalnym przedmiotem, ale i sam komputer. Z drugiej strony, to szalone: komputery s¹ prawdziwe i dokonuj¹ prawdziwych rzeczy w prawdziwym œwiecie, czy¿ nie?

Zastosujmy teraz to samo do ¿ywych organizmów i do mechanizmów reprodukcji. Przyjrzyjmy siê kwasom nukleinowym, enzymom, bia³kom itp. i zadajmy to samo pytanie. Nie twierdzê, ¿e ¿ycie jest jakiegoœ rodzaju programem, ale sugerujê, ¿e jeœli zaczniemy siê zastanawiaæ w podobny sposób, co je tworzy, dojdziemy do podobnych wniosków, zatrzymuj¹c siê na atomach, które równie dobrze mog³yby byæ czymkolwiek. To, co trwa dziêki reprodukcji jest czymœ abstrakcyjnym i niematerialnym; jest abstrakcyjn¹ form¹ zakodowan¹ w i u³o¿on¹ ze zwi¹zków chemicznych, i gdyby ktoœ siê mnie zapyta³, co jest bardziej rzeczywiste, zbiór zwi¹zków chemicznych czy abstrakcyjna forma, któr¹ tworz¹, odpowiedzia³bym "forma". Byæ mo¿e odpowiedzia³bym tak dlatego, ¿e sam jestem programist¹.

Zdumiewa mnie, ¿e na œwiecie jest jeszcze tylu nieprzejednanych materialistów. Wszystko, co wa¿ne, wydaje siê istnieæ na poziomie abstrakcji, któr¹ kabaliœci nazywaj¹ form¹. Roger Penrose, jeden z najwybitniejszych ¿yj¹cych matematyków, mówi: [7]:

"Nigdy nie ukrywa³em, ¿e moje sympatie le¿¹ po stronie platoñskiego pogl¹du mówi¹cego, ¿e prawda matematyczna jest absolutna, zewnêtrzna i wieczna i nie opiera siê na ludzkich za³o¿eniach i kryteriach, i ¿e obiekty matematyczne same z siebie istniej¹ wiecznie, niezale¿nie od spo³eczeñstwa czy jakichkolwiek przedmiotów fizycznych. "

"Lecz" wykrzykn¹ materialiœci " przynajmniej atomy s¹ prawdziwe! Owszem, dopóki nie zaczniemy rozk³adaæ ich na czêœci, by skoñczyæ na kilku wzorach, które s¹ zaledwie jêzykowym wyra¿eniem pewnej idei. Jak to rzek³ Einstein "Najbardziej niepojêt¹ rzecz¹ dotycz¹c¹ œwiata jest to, ¿e jest on pojmowalny" - to znaczy, opisywalny poprzez pewne konstrukcje jêzykowe.

Nie staram siê nikogo przekonaæ o s³usznoœci kabalistycznego punktu widzenia; staram siê jedynie pokazaæ, ¿e proces odciskania siê formy na materii (czyli zwi¹zek Jesod i Malkuth) nie jest jakimœ ezoterycznym be³kotem, lecz czymœ bardzo ³atwo zauwa¿alnym w otaczaj¹cej nas rzeczywistoœci. Im bli¿ej siê jej przygl¹damy, tym lepiej zauwa¿amy kabalistyczny model, w którym forma poprzedza form-acjê, której wynikiem jest "prawdziwy swiat".

Iluzj¹ Jesod jest bezpieczeñstwo, ten jego rodzaj, który jest podstaw¹ naszego induwidualnego ¿ycia w œwiecie. Na powierzchownym poziomie bezpieczeñstwo opiera siê na zwi¹zkach, Ÿródle utrzymania, miejscu zamieszkania, zawodzie, osobistej w³adzy i wp³ywom, lecz na g³êbszym poziomie podstaw¹ naszej to¿samoœci jest seria przypadków, spotkañ i wp³ywów, które tworz¹ iluzjê tego, czym jesteœmy, w co wierzymy i co oznaczamy. Istnieje ciep³e, bezpieczne uczucie wiedzy, co jest dobre, a co z³e, robienie obrych rzeczy, ¿ycia prawym ¿yciem w s³u¿bie dobrym celom - i istniej¹ uczucia desperacji, przygnêbienia, utraty to¿samoœci i lêku egzystencjalnego w chwilach, gdy w iluzji pojawi siê rysa, zza której wygl¹da prawdziwy œwiat. Owa samopodtrzymuj¹ca siê iluzja to¿samoœci jest na poziomie Jesod najtrudniejsz¹ do zniszczenia rzecz¹, która broni siê wszystkimi mo¿liwymi srodkami i wykorzysta wszystko: ideologiê religijn¹ lub polityczn¹, teorie psychologiczne, socjologiczne, metafizyczne i teozoficzne (np. Kaba³ê), prawo i moralnoœæ -wszystko, co da jej moc zachowania swojej to¿samoœci i spójnoœci.

Istnieje wiele sposobów przezwyciê¿enia tego osobistego demona (Carroll [8], w eseju poœwiêconym temu tematowi, zwie go Choronzonem) - dwa z nich, które uwa¿am za najlepsze, to "katastroficzny" i "œcierny". Pierwszy z nich polega na szoku tak g³êbokim, ¿e nie mo¿na po nim pozostaæ ju¿ tym samym cz³owiekiem, a jeœli szok ów poprzedzi³y odpowiednie przygotowania, mo¿na go wykorzystaæ do tego, by sta³ siê pocz¹tkiem budowania siebie na nowo. Nie zawsze musi to mieæ miejsce; s³ysza³em wiele osób tkwi¹cych w surowej religijnoœci, którzy mówili o swoich traumatycznych doœwiadczeniach, dobrze znany jest te¿ fenomen nawróceñ wœród ¿o³nie¿y cierpi¹cych na powojenne nerwice. Druga metoda, przez œcieranie, polega na usuniêciu demona w³asnej wa¿noœci poprzez, na przyk³ad, czynienie dla innych czegoœ, za co nie otrzymuje siê zap³aty, podziêkowania ani s³awy. Takie zadanie powinno byæ dostatecznie du¿e i trudne, ¿eby mog³o samo w sobie staæ siê demonem i wywo³aæ wszystkie uczucia: przymusu (muszê to zrobiæ), bezradnoœci (nigdy mi siê nie uda), oburzenia (o co chodzi, to przecie¿ nie mój problem), buntu (nie, nie, ja ju¿ wiêcej nie bêdê siê z tym mêczyæ), jeszcze wiêkszego przymusu (nie, nie mogê siê poddaæ), litowania siê nad sob¹ (jak mog³em w to wpaœæ?), wyczerpania (o nie, tylko nie znowu...), desperacji (ja ju¿ nie mogê) i w koñcu pewnego rodzaju poddania siê, gdy czyjœ demon nie ma ju¿ doœæ si³y, by walczyæ, i po prostu siê poddaje. Moja nauczycielka kaba³y u¿ywa³a wobec swoich uczniów obu tych metod - napiszê o tym wiêcej w rodziale poœwiêconym Tiferet.

Cnot¹ Jesod jest niezale¿noœæ, zdolnoœæ tworzenia w³asnych podstaw, zmieniania siê, odrzucenia z³udnego bezpieczeñstwa wygodnych iluzji i odwa¿nej konfrontacji z rzeczywistoœci¹.

Wad¹ zwi¹zan¹ z Jesod jest bezczynnoœæ. Mo¿na j¹ przeciwstawiæ inercji Malkuth: kamieñ jest pogr¹¿ony w inercji, poniewa¿ nie ma mo¿liwoœci zmiany - lecz ludzie w wiêkszoœci tak¹ mo¿liwoœæ maj¹, lecz jej nie wykorzystuj¹ i pozostaj¹ bezczynni. Jest w Jesod coœ sennego, iluzorycznego, zwodz¹cego.

Skorupa Jesod ujawnia siê wtedy, gdy fundamenty gnij¹, a jedynie powierzchnia pozostaje niezmieniona. Przychodzi na myœl Dorian Gray lub przypadki, w których mózg zostaje zniszczony, zaœ cia³o pozostaje ¿ywe i wykonuje swoje podstawowe funkcje w instynktowny sposób, lecz z punktu widzenia ¿ycia wœród ludzi taka osoba jest martwa. Organizacje s¹ na to równie podatne jak ludzie.





Hod & Netzach

"Przedmioty zawieraj¹ w sobie mo¿liwoœci zaistnienia wszystkich sytuacji. Mo¿liwoœæ wyst¹pienia obecnego stanu rzeczy jest form¹ przedmiotu. Forma jest mo¿liwoœci¹ przybrania jakiejœ struktury. "

Wittgenstein

"Uczucie jest pierwsze
wiêc kto zwraca³by uwagê
na sk³adniê rzeczy
ona ciê nigdy nie poca³uje"
E.E. Cummings

Nazwê sefirota Hod t³umaczy siê czasem jako Splendor, czasem jako Chwa³ê. Nazwê Netzach zazwyczaj t³umaczy siê Zwyciêstwo, rzadko jako Wiecznoœæ. Podjêto wiele prób wyjaœnienia nazw tych sefirotów , niestety nie znam ¿adnej naprawdê przekonuj¹cej.

Te sefiroty odnosz¹ siê do nóg i podobnie jak one s¹ postrzegane jako para, nie zaœ pojedynczo. Dope³niaj¹ siê, lecz nie s¹ swoimi przeciwieñstwami bardziej ni¿ forma i energia. S¹ pierwsz¹ par¹, patrz¹c od do³u Drzewa, i ¿aden z nich nie manifestuje siê w czystej postaci, poniewa¿ na poziomie Hod i Netzach energia i forma s¹ œciœle ze sob¹ z³¹czone. Aspekt si³y przedstawiany przez Netzach jest zró¿nicowany (przyk³ad formy) na wiele ró¿nych pomniejszych si³, zaœ aspekt formy przedstawiany przez Hod dzia³a w sposób dynamiczny (przyk³ad energii) tworz¹c nowe formy i struktury. Oba sefiroty s¹ œwiadectwem wieloaspektowoœci œwiadomoœci na tym poziomie, a w starych kabalisytcznych tekstach okreœla siê je mianem "armii" lub "zastêpów". ¯eby to zrozumieæ, musimy siê przyjrzeæ archaicznej symbolice kabalistycznej, w której Drzewo ¯ycia przedstawia królestwo.

Jednym z tytu³ów Tiferet jest Melekh, czyli król. Ten król jest dzieckiem Chockmah (Abba, ojciec) i Binah (Aima, matka), synem Boga, który nosi koronê Kether. W prawej rêce król dzier¿y miecz sprawiedliwoœci (Gewurah), a w lewej ber³o w³adzy (Chesed), rzadz¹c armiami, którymi s¹ Hod i Netzach. Ta metafora ods³ania przed nami równie wiele, jak ukrywa, lecz przy mówieniu o Kabale nie da siê jej pomin¹æ, zaœ przypisanie Hod i Netzach do "armii" pokazuje coœ wa¿nego dotyczacego œwiadomoœci na tym poziomie: jest ona podzielona na niezliczone walcz¹ce ze sob¹ frakcje, i jeœli nie ma prawego króla rz¹dz¹cego królestwem duszy (co zdarza siê czêsto), z armii wy³ania siê przywódca, który nosi przekrzywion¹ koronê i okupuje tron tak d³ugo, dopóki nie zwyciê¿y go nastêpny uzurpator. Wiêcej na ten temat powiemy póŸniej.

Psychologiczna interpretacja Hod jest nastêpuj¹ca: odnosi siê on do zdolnoœci konceptualizacji, abstrakcji, pos³ugiwania siê rozumem, porozumiewania siê. Ten poziom œwiadomoœci wywodzi siê z faktu, ¿e po to, aby prze¿yæ, rozwinêliœmy system nerwowy zdolny do tworzenia wewnêtrznych obrazów swiata. Mogê jeŸdziæ samochodem po Londynie, poniewa¿ posiadam wewnêtrzny obraz uk³adu ulic w mieœcie. Mogê zdiagnozowaæ usterki samochodu, poniewa¿ posiadam wewnêtrzny obraz jego mechanizmów i tego, w jaki sposób mog¹ zawieœæ. Mogê pisaæ ten tekst nie patrz¹c siê na klawiaturê, gdy¿ wiem, gdzie siê znajduj¹ klawisze, a ty mo¿esz go czytaæ, poniewa¿ mamy wspólne rozumienie liter, s³ów i ich znaczeñ. Podstawow¹ zdolnoœci¹ naszego uk³adu nerwowego jest zdolnoœæ do tworzenia wewnêtrznych obrazów œwiata na podstawie tego, co odbieraj¹ nasze zmys³y.

Niew¹tpliwie œwiat jest wiêkszy ni¿ mój uk³ad nerwowy. Nie mogê stworzyæ dok³adnych, wewnêtrznych jego obrazów; muszê selekcjonowaæ informacje o nim, aby wyodrêbniæ z niego przed wszystkim jego najwa¿niejsze (dla mnie) elementy i umieœciæ je na mojej wewnêtrznej mapie. To œwiat, w którym "Ja" ¿yjê - nie prawdziwy œwiat, lecz wewnêtrzna rzeczywistoœæ wytworzona przez mój uk³ad nerwowy. Wiele na ten temat filozofowano i trudno jest wyjaœniæ, w jaki sposób nasz uk³ad nerwowy mo¿e bez niepokoju tê rzeczywistoœæ zniekszta³caæ, ale z moich obserwacji wynika, ¿e czêsto to robi - wielu doros³ych ludzi potrafi jechaæ po ruchliwej ulicy z prêdkoœci¹ 160 km/h, czuj¹c siê przy tym bezpiecznie. Oznacza to, ¿e nasze wewnêtrzne odwzorowanie œwiata nie musi byæ dok³adne, ale jednak zazwyczaj zachowuje zwi¹zek z rzeczywistoœci¹.

Abstrakcja nie koñczy siê na budowaniu wewnêtrznych wyobra¿eñ zewnêtrznego œwiata. Mój uk³ad nerwowy lubi traktowaæ moje wewnêtrzne wyobra¿enie œwiata jako obszar, na podstawie którego mo¿e stworzyæ nowy œwiat abstrakcji, który znów bêdzie takim obszarem... i tak w nieskoñczonoœæ.

Dla przyk³adu, przypuœæmy, ¿e ktoœ prosi mnie o spojrzenie na ekran komputera i opisanie, co widzê. Nie mam pojêcia, co ma tam byæ.

"Hmmm...wiele kolorowych kropek porusza siê w losowy sposób... czerwone, niebieskie, zielone... tworz¹ ko³a... kropki tego samego koloru tworz¹ ko³a... teraz ko³a zbieraj¹ siê, aby utworzyæ liczê... to 3. Teraz z znów siê rozdzielaj¹ i tworz¹ now¹ liczbê... to 15. teraz 12, 9, 14. Czy to jakiœ rodzaj testu? Mam zgadywaæ nastêpny numer? Co maj¹ znaczyæ te liczby? O co tu chodzi? Hmmm... mog³yby byæ literami alfabetu... zobaczmy. C..O..L..I...N. To moje imiê!"

Punkty na ekranie s¹ prawdziwe - s¹ prawdziwymi, mierzalnymi punktami œwiat³a na ekranie. Móg³bym sprawdziæ ich obecnoœæ u¿ywaj¹c odpowiedniego œwiat³omierza. Moja Ÿrenica dokonuje syntezy; ró¿ne czêœci mojego oka odpowiadaj¹ na ró¿ne czêstotliwoœci fal œwietlnych, co tworzy wewnêtrzne doœwiadczenie, które nazywamy "czerwonym", "niebieskim", "zielonym". Ko³a ju¿ nie istniej¹; wedle natury komputera, s¹ one tylko pojedynczymi punktami. To mój uk³ad nerwowy tworzy ko³a. Równie¿ liczby nie istniej¹; jedynie z powodu mojego wychowania (dzielonego z osob¹, która napisa³a program) jestem w stanie odró¿niæ na ekranie komputera liczby i odgadn¹æ ich znaczenia.

Zaœ w chwili, gdy zaczynam dywagowaæ na temat znaczenia ci¹gu liczb, dawno ju¿ odszed³em z prawdziwego œwiata. Nie tylko liczba jest abstrakcj¹ - gdy zaczynam myœleæ o znaczeniu ci¹gu liczb, jest to "abstrakcja abstrakcji". Moja zdolnoœæ do skojarzenia liczb z literami i odczytania z nich swojego imienia nie jest niczym nadzwyczajnym, czego nie móg³by zrobiæ inny cz³owiek - widzimy, jak ³atwo jest opuœciæ prawdziwy œwiat i zacz¹æ poruszaæ siê w œwiecie oderwanych abstrakcji, które - gdy bêdziemy wœród nich wystarczaj¹co d³ugo - uznamy za prawdziwe.

Równolegle ze zdolnoœci¹ do abstrakcjonowania posiadamy umiejêtnoœæ przekazywania faktów dotycz¹cych zewnêtrznego œwiata. Gdy mówiê "na stole stoi fili¿anka", druga osoba jest w stanie, na podstawie informacji dochodz¹cych z jej zmys³ów, zidentyfikowaæ abstrakcjê "sto³u", "fili¿anki", i potwierdziæ relacjê "bycia na". Dlaczego stó³ i fili¿anka to abstrakcje? Poniewa¿ s³owo "fili¿anka" nie okreœla ¿adnej konkretnej fili¿anki, i gdy go u¿ywam, ¿ywiê przekonanie, ¿e s³uchacz posiada ju¿ wewnêtrzne wyobra¿enie "fili¿anki" i mo¿e go u¿yæ do zidentyfikowania okreœlonego przedmiotu jako fili¿anki w kontekœcie zdania, które wypowiedzia³em.

Zazwyczaj nie uœwiadamiamy sobie tego procesu. Myœlê, ¿e wiem, co to jest fili¿anka, i myœlê, ¿e ty te¿ to wiesz. Jeœli nie wiesz, prosisz kogoœ, ¿eby ci pokaza³ kilka sztuk. Rzecz siê komplikuje, gdy zaczynamy siê obracaæ wœród bardziej oderwanych abstrakcji: co to jest "umowa", "po¿yczka", "ograniczona odpowiedzialnoœæ", "zbiór", "funkcja", "ma³¿eñstwo", "prawo naturalne", "sefirot", "religia", "grzech", "dobro", "z³o" i tak dalej. Uzgadniamy znaczenia tych s³ów przy pomocy jêzyka. Czasami, na przyk³ad w przypadku definicji matematycznych, coœ zostaje zdefiniowane jednoznacznie i nie pozostawiaj¹c w¹tpliwoœci; w innych wypadkach nie ma powszechnie przyjêtej definicji. ¯ycie komplikuje siê jeszcze bardziej przez rozpowszechniony brak œwiadomoœci tego, ¿e te abstrakcje istniej¹ wewnêtrz nas, i czêsto widzimy ludzi dokonuj¹cych projekcji tych¿e abstrakcji na œwiat zewnêtrzny, jakby by³y integraln¹ czêœci¹ stworzenia. Ma³¿eñstwo nie jest ju¿ umow¹ miêdzy kobiet¹ a mê¿czyzn¹, lecz domem w niebie.Czym jest niebo? Bóg wie. Czym jest Bóg? Poka¿ swoj¹ definicjê i pok³óæmy siê - w taki sposób odpowiada siê na takie pytania. Wiêkszoœæ tekstu na grupach dyskusyjnych to nie koñcz¹ce siê spory o definicje z³o¿onych wewnêtrznych abstracji (Czym jest rytua³, czym jest magia, czym jest karma, czym jest ki, czym jest...)

Trzecim po abstrakcji i jêzyku elementem sefirotu Hod jest rozum i jego prawowite dziecko, logika. Rozum to zdolnoœæ wyra¿ania i uzasadniania naszych pogl¹dów dotycz¹cych swiata na podstawie powszechnie przyjêtych faktów i powszechnie przyjêtych metod operowania nimi. Jeœli uznamy rozum za jedynie jeden z wielu sposobów ustalania, co jest prawd¹, a co fa³szem dotycz¹cym œwiata, w którym ¿yjemy, to musimy przyznaæ, ¿e zrobi³ on niesamowit¹ karierê. Do dziœ wielu uwa¿a go za najbardziej zachwycaj¹c¹, najbli¿sz¹ Bogu cechê cz³owieka, a s³owa "nierozs¹dny", "irracjonalny" s¹ u¿ywane w celu zdegradowania tych, którzy nie uzasadniaj¹ (lub nie potrafi¹ uzasadniæ) tego, co czyni¹. Oczywiœcie nie ma ¿adnego powodu, dla którego musielibyœmy wyjaœniaæ lub uzasadniaæ cokolwiek, nawet przed nami samymi, ale maszyna rozumuj¹ca wewn¹trz nas domaga siê "wyjaœnienia" dla ka¿dego zjawiska i "powodu" dla ka¿dego dzia³ania. Drug¹ cech¹ rozumu jest to, ¿e dzia³a na zasadzie "œmieci na wejœciu, œmieci na wyjœciu": jeœli fakty, na podstawie których dana osoba wyci¹ga wnioski, s¹ nic nie warte, to takie s¹ te¿ te wnioski - spójrzcie, do czego dosz³a w ci¹gu dwóch tysiêcy lat teologia chrzeœcijañska u¿ywaj¹c dialektyki Arystotelesa.

O ile sefirot Hod na Kolumnie Formy przedstawia aktywn¹ syntezê abstrakcyjnych form w œwiadomoœci (czego najlepszymi przyk³adami s¹ abstrakcja, logika i jêzyk) to sefirot Netzach na Kolumnie Si³y przedstawia afektywne stany œwiadomoœci, które wp³ywaj¹ na to, jak i kiedy reagujemy - potrzeby, pragnienia, nastroje i uczucia. Trudno jest o nich pisaæ, bo trudno jest odró¿niæ potrzebê od chêci, uczucie od nastroju, zaœ nadmierna precyzja w definiowaniu uczuæ przynale¿y Hod, nie Netzach. Te stany s¹ niewyra¿alne - mo¿emy je wzbudziæ w innej osobie, lecz nie mo¿emy ich przekazaæ. Mo¿na powiedzieæ coœ precyzyjnego i wyodrêbnionego o Hod, poniewa¿ precyzja i wyodrêbnianie le¿¹ w naturze tego sefirotu, lecz gdy próbujemy powiedzieæ coœ o Netzach, czujemy pokusê przekazania samych uczuæ, co jest zadaniem bardziej odpowiednim dla poety, muzyka, aktora lub tancerza. Zaakceptujcie proszê to ograniczenie, które niekoniecznie musi mieæ miejsce, jeœli uczymy siê Kaba³y od kogoœ bezpoœrednio.

Netzach le¿y na Kolumnie Si³y, lecz sp³ywaj¹ce po Drzewie Œwiat³o, zanim do niego dotar³o, przesz³o ju¿ przez Binah i Gewurah na Kolumnie Formy i dlatego ten sefirot przedstawia si³ê uwarunkowan¹ i ograniczon¹ form¹; gdy mówimy o Netzach, mówimy o ró¿nych sposobach, na jakie mo¿na ukszta³towaæ i ukierunkowaæ si³ê, podobnie, jak mo¿emy wycisn¹æ pastê do zêbów z tubki. "Pasta do zêbów", o której mówiê, to si³a ¿yciowa lub energia ¿yciowa - gdy mam jej du¿o, czujê siê dobrze i jestem pe³en zapa³u do ¿ycia, gdy jej brakuje, czujê siê s³aby i zmêczony. Kontynuuj¹c to cokolwiek falliczne porównanie, si³a nacisku na tubkê odpowiada witalnoœci, kierunek, w jakim wychodzi pasta, potrzebie lub pragnieniu, a kszta³t otworu - uczuciu. Te trzy czynniki - si³a nacisku, kierunek i otwór decyduj¹ o tym, jak pasta wychodzi z tubki; mo¿emy powiedzieæ, ¿e te trzy czynniki nadaj¹ jej (lub energii ¿yciowej) formê.

Mo¿e siê wydawaæ, ¿e teoria, ¿e wszystkie uczucia i pragnienia s¹ tylko warunkami zamanifestowania siê bardziej pierwotnej, nieuwarunkowanej si³y, jest nadto metafizyczna i komplikuje to, co proste, lecz Kaba³a jest przede wszystkim narzêdziem do wyjaœniania wewnêtrznych stanów, a z mojego doœwiadczenia wynika, ¿e istniej¹ stany, w których owej si³y mo¿na doœwiadczyæ znacznie bardziej bezpoœrednio i bez zró¿nicowania na wymienione aspekty - st¹d to cokolwiek niezgrabne porównanie.

Podrêczniki psychologii definiuj¹ potrzebê jako wewnêtrzny stan, który skutkuje okreœlonym zachowaniem, i omawia potrzeby takie jak pragnienie, g³ód, seks, ciekawoœæ, stymulacjê itd. Jest to ciekawe, lecz te potrzeby s¹ "dane" w³aœciwie ka¿demu i studia nad nimi nie prowadz¹ do odpowiedzi na pytanie "dlaczego zachowujê siê inaczej ni¿ inni ludzie?" lub "czy powinienem zachowywaæ siê inaczej?", lub, jeszcze ciekawsze, "do jakiego stopnia mogê wp³ywaæ na swoje zachowanie?" Poza potrzebami, które s¹ nam wrodzone, warto spojrzeæ na te, które zosta³y nabyte - dla uproszczenia nazwê je pragnieniami, poniewa¿ ludzie zazwyczaj s¹ œwiadomi tego, ¿e czegoœ pragn¹. Na przyk³ad ktoœ mo¿e pragn¹æ:

- kupiæ tabliczkê czekolady

- iϾ do toalety

- mieæ lepszy samochód

- wejœæ z kimœ w zwi¹zek mi³osny

- ¿yæ wiecznie

- byæ szczuplejszym (bardziej umiêœnionym, wy¿szym, jaœniejszym, bardziej opalonym...)

- przeczytaæ ksi¹¿kê

- zdobyæ uznanie w okreœlonej grupie

- wygraæ zawody sportowe

- iϾ na zakupy

- iœæ spaæ.

Te potrzeby s¹ nie tylko czymœ odczuuwanym przez wielu ludzi, ale równie¿ czymœ, co mo¿e odczuwaæ jednoczeœnie ta sama osoba. Œwiadomoœæ przeciêtnego cz³owieka krz¹ta siê po kuchni niczym szalony kucharz, przygotowuj¹c jedno danie, dogl¹daj¹c drugiego, podaj¹c trzecie, przykrywaj¹c inne na parê minut przykrywk¹, wyrzucaj¹c jedno danie do kosza tylko po to, ¿eby je za chwilê na powrót przerzuciæ do naczynia... To, co w koñcu zjemy, zale¿y najczêœciej od nastroju; niektórzy ludzie planuj¹ swoje ¿ycie niczym wyprawê wojenn¹, lecz wiêkszoœæ z nas tego nie czyni. Wiêkszoœæ ma codziennie wiêcej pragnieñ ni¿ doba godzin, a to, które z nich s¹ danego dnia zaspokajane, jest bardziej spraw¹ przypadku ni¿ zaplanowania. Czasem kariera i poczucie bezpieczeñstwa przegrywaj¹ z po¿¹daniem; pragnienie zjedzenia ciastka walczy z pragnieniem bycia szczup³ym; pisarz powraca do ojczyzny, by napisaæ powieœæ i czyni wszystko poza pisaniem; mened¿er musi skoñczyæ raport, lecz zauwa¿a, ¿e marzy o samochodzie, który widzia³ na parkingu. Student rezygnuje z zajêæ na rzecz wyjœcia z przyjació³mi. Jedna czynnoœæ jest szybko zastêpowana inn¹, podczas gdy cz³owiek próbuje pogodziæ ze sob¹ wszystkie swoje pragnienia. Niestety owe pragnienia nie musz¹ byæ spójne ani uzupe³niaj¹ce siê wzajemnie; a ka¿de z nich chce byæ traktowane jako najwa¿niejsze w danej chwili. Jednego dnia mogê siê objeœæ pizz¹ i byæ z tego bardzo zadowolonym, nastêpnego dnia mogê z rozpacz¹ patrzeæ w lustro i przysiêgaæ ju¿ nigdy nie tkn¹c pizzy.To tak, jakby moje cia³o zamieszkiwa³y dwie istoty - lubi¹ca pizzê i chc¹ca byæ szczup³ym, a ka¿da z nich dzia³a niezale¿nie od drugiej i wydaje siê, ¿e jedynie magia pamiêci sprawia, ¿e wiem, ¿e jestem wci¹¿ t¹ sam¹ osob¹. Gdy patrzê siê z dystansu na swoje dzia³ania i pragnienia, widzê, ¿e s¹ we mnie zastêpy osobnych istot, walcz¹cych we mnie, t³um sztucznych elementów, które ja sam obdarzy³em swoj¹ energi¹, tak by doprowadziæ jakieœ konkretne pragnienie do spe³nienia. Radzê sobie z tym chaosem u¿ywaj¹c tradycyjnych metod: public relations. Robiê wewnêtrzne konferencje prasowe (ró¿ne uzasadnienia i racjonalizacje), by przekonaæ siebie, a jeœli trzeba, to i innych, ¿e ten ba³agan powsta³ z powodu czynników niezale¿nych od mojej woli (nie mia³em czasu), z winy innych ludzi (rozz³oœci³eœ mnie) lub by³ nie do unikniêcia (nie mia³em innego wyjœcia). W przypadku, gdy to nie zadzia³a, stawiam wewnêtrzn¹ œwi¹tyniê bogom Poczucia Winy i sk³adam im ma³e ofiary ze swojego ¿alu i smutku. Tak funkcjonuje umys³ wiêkszoœci ludzi i to jest w pewien sposób chore.

Pragnienia pojawiaj¹ siê na scenie œwiadomoœci i znikaj¹ z niej jak aktorzy w ostatnich scenach Juliusza Cezara - biadania, ucieczki, cia³a pokrywaj¹ scenê, dŸwiêki tr¹b i okrzyków bitewnych, Brutus rzuca siê na miecz, Antoniusz og³asza zwyciêstwo - mo¿e dlatego ten sefirot nazywa siê Zwyciêstwem! Ka¿dego dnia pojawiaj¹ siê nowe pragnienia, w odpowiedzi na reklamê lub nacisk ze strony rówieœników, dawne zachcianki wspó³zawodnicz¹ z nowymi w grze o sumie zerowej. Mówi¹c to powinienem podkreœliæ, ¿e to nie pragnienia powoduj¹ szaleñstwo - Kaba³a nie os¹dza pragnieñ, tak jak to czyni buddyzm (który uwa¿a je za przyczynê cierpieñ); szaleñstwo wynika z dziwacznych wewnêtrznych procesów usprawiedliwiania siê, racjonalizacji i poczucia winy, i z uto¿samiania siebie z wynikiem - powrócê do tego mówi¹c o Tiferet, jako ¿e z³a identyfikacja siebie jest kluczem do dyskusji o tym sefirocie.

Netzach odnosi siê tak¿e do naszych uczuæ, emocji i nastrojów - one te¿ odgrywaj¹ du¿¹ rolê w tym, jak siê zachowujemy i co myœlimy; bez wzglêdu na to, co robiê, moja energia zamanifestuje siê inaczej, gdy jestem szczêœliwy, a inaczej, gdy nie jestem. Czasem nastroje i uczucia s¹ wyzwalane przez konkretne wydarzenia, czasem nie (najlepszym przyk³adem jest pojawiaj¹cy siê bez powodu niepokój i przygnêbienie - mo¿e istnieje pojawiaj¹ce siê tak samo szczêœcie, choæ ja siê z tym nie spotka³em.) Istniej¹ setki s³ów opisuj¹cych uczucia, lecz wiêkszoœæ z nich wydaje siê traktowaæ o ró¿nych poziomach natê¿enia tej samej emocji, lub o tym samym uczuciu w innym kontekœcie i w rzeczywistoœci iloœæ naprawdê odrêbnych uczuæ wydaje siê byæ niewielka. Ciekawym æwiczeniem mo¿e byæ dok³adna obserwacja w³asnych uczuæ w celu zidentyfikowania ich rzeczywistych, odrêbnych odmian. Wypróbowa³em to na sporej grupie ludzi - prawdopodobnie nie doliczysz siê wiêcej jak dziesiêciu naprawdê ró¿nych uczuæ.

Naj³atwiejszymi i najwyraŸniejszymi powi¹zaniami Hod i Netzach s¹ te psychologiczne: racjonalnoœæ, abstrakcja, intelekt i porozumiewanie siê po jednej stronie, i intuicja, emocje, estetyka i irracjonalizm po drugiej. Odzwierciedlaj¹ to powi¹zania planetarne i z ¿ywio³ami: Hod przypisuje siê do Hokab lub Merkurego, i do ¿ywio³u powietrza, zaœ Netzach do Nogah lub Wenus, i do ¿ywio³u wody.

Cnot¹ Hod jest uczciwoœæ lub szczeroœæ, wad¹ - nieuczciwoœæ lub nieszczeroœæ. Jedn¹ z cech osób zdolnych do tworzenia abstrakcyjnych obrazów rzeczywistoœci jest to, ¿e mog¹ one przedstawiaæ tê rzeczywistoœæ w zafa³szowany sposób, lub, mówi¹c brutalniej, k³amaæ w ¿ywe oczy.

U³ud¹ Hod jest porz¹dek, w sensie chêci uporz¹dkowania œwiata wedle w³asnych zamys³ów. £atwo ten stan dostrzec u wielu ludzi; cokolwiek siê zdarzy, zaraz na to wska¿¹ i powiedz¹ z wielk¹ pewnoœci¹ siebie "oto nastêpny przyk³ad na XYZ". Zaskakuj¹ca iloœæ ludzi mieni¹cych siê racjonalistami powie, ¿e nie ma takich rzeczy, jak duchy/telepatia/darmowe obiady/UFO, nie przeanalizowawszy dowodów za i przeciw. Byæ mo¿e w wielu wypadkach maj¹ racjê, lecz nietrudno odró¿niæ kogoœ, kto wa¿y wszystkie za i przeciw i na tej podstawie wyrabia sobie pogl¹d, od kogoœ, kto z silnym przekoniem twierdzi "Tak jest zbudowany œwiat i ju¿". U³uda porz¹dku ma miejsce dlatego, ¿e ludzie myl¹ swój wewnêtrzny obraz œwiata z samym œwiatem i gdy napotkaj¹ cokolwiek, staraj¹ siê dopasowaæ to do swojego obrazu, nie na odwrót.

U³uda porz¹dku (¿e wszystko w œwiecie da siê jednoznacznie sklasyfikowaæ) jest blisko zwi¹zana ze Skorup¹ Hod, któr¹ jest surowoœæ, lub surowy porz¹dek. Zaczynamy nasze ¿ycie jako dzieci z otwartymi umys³ami, a gdy osi¹gniemy naœcie lub dwadzieœcia parê lat, nasze umys³y i obrazy œwiata s¹ ju¿ twarde i skostnia³e - niewiele umys³ów ma w sobie wiêcej rzeczy "pewnych" ni¿ umys³ osiemnastolatka. Dobre wychowanie czasem powstrzymuje ten proces usztywnienia, lecz ma on tendencjê do powracania. A powszechnie wiadomo, ¿e (zw³aszcza w nauce) g³êbokie przekonanie o tym, ¿e "tak w³aœnie jest" jest najtrudniejsz¹ do pokonania przeszkod¹. Jeœli ty, s³ysz¹c muzykê s³uchan¹ przez m³odzie¿, mówisz "nie wiem, co oni widz¹ w tym ha³asie", to padasz ofiar¹ tego samego schematu.

Wizj¹ Hod jest wizja Chwa³y. W œwiecie istnieje porz¹dek i regularnoœæ - nie jest to w ca³oœci u³uda - i dla kogoœ, kto potrafi doceniæ ów naturalny porz¹dek w abstrakcyjnym sensie, na przyk³ad poprzez matematykê, mo¿e byæ to droga do czysto religijnego, nawet ekstatycznego doznania. Trzynastowieczny kabalista Abraham Abulafia rozwin¹³ rygorystyczny system mistyki alfabetu hebrajskiego, oparty na przypisaniu jego literom symbolicznych znaczeñ i rozwa¿aniu ich abstrakcyjnych zwi¹zków, gdy tworz¹ ró¿ne imiona Boga. Wiele godzin spêdzonych na ³¹czeniu ze sob¹ liter, wedle skomplikowanych zasad rodzi³o bardzo abstrakcyjn¹ symbolikê, która prowadzi³a do ekstatycznych doznañ. Takich samych doznañ mo¿e nam dostarczyæ matematyka i inne nauki œcis³e - uœwiadomienie sobie, ¿e dynamika grawitacyjna w trzech wymiarach jest w czterech geometri¹, ¿e roœliny to ¿ywe fraktale, ¿e liczby pierwsze s¹ podstaw¹ wszystkich innych liczb - to mo¿e prowadziæ do równie silnej wizji wspania³oœci i chwa³y œwiata dostrzegalnej okiem racjonalnego intelektu.

Zalet¹ Netzach jest brak egoizmu, a jego wad¹ - egoizm. Zarówno wada, jak i zaleta odnosz¹ siê tu do rzeczy-które-nie-s¹-moje, w szczególnoœci do innych ludzi i stworzeñ. Gdybym ¿y³ samotnie na pustyni, moje nastawienie do innych ludzi nie mia³oby znaczenia, lecz tak nie jest i wszystko, co czyniê, ma swoje skutki dla innych ludzi, zwierz¹t i roœlin - tego, co te¿ chce ¿yæ i ma swoje uczucia. Brak egoizmu to uznanie cudzych potrzeb. Egoizm w swojej skrajnej postaci jest zaprzeczenim ¿ycia, poniewa¿ odmawia prawa do ¿ycia wszystkiemu, co wejdzie mi w drogê; moje potrzeby musz¹ mieæ pierwszeñstwo. Netzach le¿y na Kolumnie Si³y i wyra¿a si³ê ¿yciow¹, wiêc negowanie ¿ycia jest odwróceniem tego, co ten sefirot symbolizuje, st¹d uznanie za jego wadê egoizmu.

Wizj¹ Netzach jest Wizja Piêkna Triumfuj¹cego. O ile Wizja Chwa³y przypisana do Hod jest wizj¹ abstrakcyjnych zwi¹zków, symetrii i matematycznej elegancji, Wizja Piêkna Triumfuj¹cego jest czysto estetyczna i osadzona w realnym œwiecie tekstur, zapachów, kolorów i dŸwiêków, co siê s³usznie ³¹czy z Wenus, bogini¹ zmys³owego piêkna.

Za³ó¿my, ¿e na dom spogl¹da dwóch kupców. Pierwszy z nich interesuje siê liczb¹ pokoi, wielkoœci¹ gara¿u, lokalizacj¹ domu w stosunku do okolicznych udogodnieñ, cen¹, iloœci¹ metrów kwadratowych i tym, czy okna s¹ podwójnie oszkolone. Druga osoba widzi kolor ³azienki, ozdoby w przedpokoju, kwiaty i drzewo wiœni w ogrodzie, spiralny kszta³t schodów i pochy³y dach w jednym z pokoi. Obu osobom dom siê podoba, lecz pierwszemu z nich podobaj¹ siê ró¿ne abstrakcyjne jego w³aœciwoœci, a drugiemu sam dom. Za³ó¿my, ze obaj kupi¹ dom i bêd¹ w nim uprawiaæ magiê rytualn¹. Pierwsza osoba chce bia³ych szat, poniewa¿ jest to kolor potêg ¿ycia i œwiat³a. Druga osoba chce szat z zielonego jedwabiu, bo s¹ ³adne i mi³e w dotyku. Pierwsza osoba czyta wiele ksi¹¿ek o przeprowadzaniu rytua³ów, druga usi¹dzie pod wiœni¹ w ogrodzie z fletem i bêdzie medytacyjnie doœwiadczaæ kosmicznej mi³oœci. Pierwsza osoba wci¹¿ dooknuje wyborów opartych na abstrakcyjnym pojêciu tego, co jest w³aœciwe, podczas gdy druga wybiera w oparciu o to, co wydaje jej siê w³aœciwe. Ka¿dy z nich kieruje siê wewnêtrznym poczuciem "s³usznoœci", lecz poczucie to w pierwszym wypadku opiera siê na abstrakcyjnych kryteriach, w drugim na osobistym pojêciu piekna.

Wizja Piêkna Triumfuj¹cego ma olbrzymi¹ moc. Jest niewyra¿alna i nie poddaj¹ca siê rozumowi, a przy tym bardzo stronnicza. Osoba bêd¹ca pod jej wp³ywem bêdzie wyra¿aæ opinie na temat gustów innych osób dotycz¹cych sztuki, literatury, stroju, muzyki czy czegokolwiek z tak¹ pewnoœci¹, ¿e mo¿naby uwierzyæ, ¿e dobry gust jest czymœ przydzielanym w niebie. Osoba taka bêdzie dokuczaæ tym, którzy otaczaj¹ siê regu³ami, ograniczeniami, zasadami, "sk³adni¹ rzeczy", jak o tym mówi E. E. Cummings, a w zamian przejawiaæ kapryœn¹ spontanicznoœæ, przenikaj¹c¹ wszystko (jak owa osoba wierzy) intuicjê, wolnego ducha poddaj¹cemu siê temu, jak toczy siê ¿ycie i pozostaj¹cego z nim w zgodzie. Niektórzy mog¹ siê uskar¿aæ na arogancjê, kapryœnoœæ, nieodpowiedzialnoœæ i uprzedzenia takich osób, arbitralnoœæ ich opinii wyra¿anych z poczuciem papieskiej nieomylnoœci, ale ci, którzy to czyni¹, nie licz¹ siê. Aby siê zupe³nie zanurzyæ w estetycznym pojmowaniu œwiata, przeczytajcie "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde.

U³ud¹ Netzach jest projekcja. Wszyscy mamy tendencje do uto¿samiania uczuæ i cech innych ludzi z tym, co widzimy i czujemy w nas samych. Gdy mamy w tym racjê, nazywa siê to "empati¹" lub "intuicj¹", gdy czynimy to w sposób niezgodny z prawd¹, nazywa siê to "projekcj¹", poniewa¿ rzutujemy swoje w³asne uczucia, potrzeby i pragnienia na inn¹ osobê, interpretuj¹c wed³ug nich jej zachowania. Pewnej iloœci projekcji nie da siê unikn¹æ i najlepiej zneutralizowaæ j¹ œwiadomoœci¹, ¿e ona siê przydarza, lecz si³a uczuæ zwi¹zana z projekcj¹ mo¿e przyæmiæ logiczne rozumowanie. Projekcja zazwyczaj wydaje siê "czymœ w³aœciwym".

Jedn¹ z najbardziej zadziwiaj¹cych projekcji jest ta, która towarzyszy po¿¹daniu seksualnemu. Dlaczego jedn¹ osobê uwa¿am za atrakcyjn¹ seksualnie, zaœ inn¹ ju¿ nie? Dlaczego jak¹œ cechê uwa¿am za poci¹gaj¹c¹ seksualnie? Ja zauwa¿y³em na sobie, ¿e gdy po³¹czê ze sob¹ wszystkie cechy, jakie uznam za najbardziej atrakcyjne, wy³ania siê postaæ "osoby idealnej", i ka¿d¹ osobê, któr¹ biorê pod uwagê jako partnera seksualnego, automatycznie porównujê do tego wzorca. Tych wzorców jest w rzeczywistoœci wiêcej ni¿ jeden, lecz ich iloœæ jest ograniczona, i, co najwa¿niejsze, ka¿dy z tych wzorów jest wewnêtrzny. Moje uczucia seksualne wobec jakiejœ osoby s¹ wiêc, zauwa¿y³em, oparte na wewnêtrznym, arbitralnym wzorcu. To by³o szalone; zobaczy³em, ¿e moje uczucia wobec kogoœ mog¹ siê wobec tego zmieniaæ w zale¿nosci od tego, jak siê ubiera lub jak siê zachowuje, jak dobrze "pasuje do idea³u". Okaza³o siê, ¿e to, co kocham, nie istnia³o poza mn¹ - a ja próbowa³em odnaleŸæ to w kim innym. Ka¿dy ze wzorców by³ aspektem mnie, którego postanowi³em nie uwa¿aæ za "siebie" i dla wynagrodzenia sobie tego spêdzi³em mnóstwo czasu szukaj¹c ludzi, którzy o¿ywiliby te czêœci mnie, szukaj¹c ich jak dyrektor teatru przes³uchuj¹cy aktorki i aktorów na potrzeby nowej sztuki. Jeœli osoba wczeœniej postrzegana jako idea³ nie spe³nia³a moich wyobra¿eñ o tym, jak powinna siê zachowywaæ, zrzuca³em wine na nich - to z nimi by³o coœ nie w porz¹dku. Zaprawdê, szaleñstwo.

Psycholog C. G. Jung [1] zanalizowa³ ten fenomen i nada³ tym wyidealizowanym i bêd¹cym przedmiotem projekcji sk³adnikom naszej psyche nazwê "archetyp". Jung zidentyfikowa³ wiele archetypów i nale¿y tu wspomnieæ przynajmniej o najwa¿niejszych.

Anima jest archetypem idealnej kobiety. Jest postaci¹ czêœciowo uwarunkowan¹ przez geny, czêœciowo przez kulturê, kimœ ukszta³towanym przez modê i reklamê, nieœwiadomym, abstrakcyjnym obrazem kobiety. Jest ona czymœ popularnym w umys³ach mê¿czyzn, gdzie pojawia siê z nieodpart¹ si³¹ w snach i marzeniach - projekcja powo³ana do ¿ycia przez mêski popêd seksualny. Mo¿e byæ ³agodna i poddaj¹ca siê, uwodz¹ca i tajemnicza, niebezpieczna i wampowata, mo¿e byæ tani¹ dziwk¹ lub niedosiêg³¹ bogini¹ - nie ma "standardowej animy", lecz istnieje wiele jej wzorów, które mog¹ opanowaæ pojedynczego cz³owieka z niezwyk³¹ si³¹. Mêskie fantazje seksualne s¹ ma³o urozmaicone, ³atwe do przewidzenia i prostackie, i zawieraj¹ ograniczon¹ liczbê stereotypowych obrazów kobiety, które s¹ bliskie "animie o najmniejszym wspólnym mianowniku".

Animus jest archetypem idealnego mê¿czyzny i mo¿na o nim powiedzieæ wiele tego, co powiedzieliœmy o Animie. Oczywiœcie istniej¹ ró¿nice: o ile w Animie najwa¿niejsze s¹ jej wygl¹d i zachowanie, o tyle w Animusie s¹ to jego pozycja spo³eczna, w³adza i kompetencje. Jeœli chodzi o równoœæ p³ciow¹ - fantazje seksualne kobiet s¹ ma³o urozmaicone, ³atwe do przewidzenia i prostackie, i zawieraj¹ ograniczon¹ liczbê stereotypowych obrazów mê¿czyzny, które s¹ bliskie "animusowi o najmniejszym wspólnym mianowniku".

Cieñ jest projekcj¹ "nie-mnie" i zawiera zabronione lub s³umione pragnienia. Wiêkszoœæ mê¿czyzn t³umi w sobie Animê, a wiêkszoœæ kobiet Animusa i w ten sposób obie te rzeczy staj¹ siê sk³adnikami Cienia. Jednak jego najwiêksz¹ czêœæ stanowi¹ ukryte i zakazane pragnienia, i tak Cieñ staje siê personifikacj¹ z³a. Wiele z tego, co uwa¿amy za z³o, jest dok³adnie zdefiniowane przez spo³eczeñstwo, w jakim ¿yjemy, zaœ personifikacje z³a jako zewnêtrznej si³y dzia³aj¹cej na szkodê ludzkoœci (takiej jak Szatan) s¹ bardzo popularne.

Persona to maska, jak¹ dana osoba przybiera bêd¹c cz³onkiem spo³ecznoœci wtedy, kiedy du¿a czêœæ jej zachowania jest okreœlona poprzez rolê, tak¹ jak lekarz, nauczyciel, mened¿er, prawnik, ksiêgowy czy ktokolwiek. Projekcja mo¿e dzia³aæ w obie strony: po pierwsze, ktoœ mo¿e wiedzieæ, ¿e spo³eczeñstwo oczekuje od niego ustereotypizowanego zachowania i cierpieæ z tego powodu na brak indywidualizmu i prawdopodobnie pewne uprzedzenia. Po drugie, niektórzy identyfikuj¹ siê ze swoj¹ rol¹ na tyle silnie, ¿e przenosz¹ j¹ we wszystkie aspekty swoje ¿ycia. Taka "projekcja na siebie" staje siê autoidentyfikacj¹ - patrz rozdzia³ poœwiêcony Tiferet.

Archetyp Ja na poziomie Hod i Netzach jest zazwyczaj projektowany jako idea³ osoby; to znaczy, ktoœ uwa¿a, ¿e jest wysoce niedoskona³y i ¿e jest mo¿liwe osi¹gniêcie stanu doskona³oœci w sobie samym - stania siê ¿yczliwym, kochaj¹cym, wspó³czuj¹cym, przebaczaj¹cym, zharmonizowanym itp. Ta projekcja mo¿e siê zogniskowaæ na jakiejœ innej ¿ywej lub zmar³ej osobie, która staje siê wtedy idolem, guru czy mistrzem o niezwyk³ych zdolnoœciach, lub przerodziæ siê w wizjê "siebie uczynionego doskona³ym". Projekcja "siebie doskona³ego" jest powszechna wœród wszystkich poszukuj¹cych "rozwoju duchowego" i zajmuj¹cych siê jakimkolwiek innym samodoskonaleniem, i prawie zawsze jest oparta na abstrakcyjnym ideale. Osoba bêdzie zapewne twierdziæ, ¿e idea³ ów istnia³ w postaciach wybitnych jednostek (zazwyczaj dawno zmar³ych œwiêtych lub guru, lub kogoœ, kogo nigdy nie spotkali), i ¿e to jest osoba, jak¹ chcieliby byæ. Mo¿e siê to wydawaæ œmieszne, lecz takim nie jest - powiemy o tym wiêcej w rodziale poœwiêconym Tiferet.

Skorup¹ Netzach jest nawyk i rutyna. Gdy czyjeœ zachowanie, z ca³ym swoim potencja³em nowych doœwiadczeñ, nowych zwi¹zków i próbowania nowych rzeczy zamyka siê we wci¹¿ powtarzaj¹cych siê wzorcach, to si³a ¿yciowa, aspekt Netzach, kurczy siê i pozostaje tylko pusta skorupa zachowania. Tak, jak Skorup¹ Hod jest surowy porz¹dek, czyli parali¿ wewnêtrznego obrazu œwiata i rozumowania, tak Skorup¹ Netzach jest parali¿ zachowania.

Imionami Boga przypisanymi Hod i Netzach s¹ odpowiednio Elohim Sabaoth i Jehowa Sabaoth, co oznacza "Bóg Zastêpów", lecz u¿yto tu ró¿nych okreœleñ Boga. Imiê "Elohim" wi¹¿e siê z Kolumn¹ Formy i przedstawia ¿eñski aspekt Boga (oczywiœcie metaforycznie). Wyjaœnianie Bo¿ych Imion prowadzi w g³êbiny gematrii i œwiêtych tekstów i mo¿e siê okazaæ nad wyraz zawik³ane, wiêc nie bêdê siê tu w nie wg³êbiaæ.

Archanio³ami s¹ Rafael i Haniel. Za archanio³a Hod czasem uwa¿a siê Michaela, lecz ja wolê Rafaela (Lek Boga), poniewa¿ medycynê ³¹czy siê z Merkurym, poza tym Michael ma wiele powodów, by Mieszkaæ w Tiferet. Ten rodzaj problemu mo¿e byæ powodem namiêtnych k³ótni, gdy spotka siê dwóch kabalistów o przeciwstawnych pogl¹dach; jeœli chcecie wiedzieæ, od jak dawna toczy siê spór, to Robert Fludd (1574-1607) optowa³ za Rafaelem, podczas gdy dwieœcie lat póŸniej Francis Barrett wola³ Michaela. Wspó³za³o¿yciel Z³otego Œwitu, S.L. Mathers, opowiada³ siê za obu, w zale¿noœci od tekstu, jaki siê czyta. W Kabale nie zawsze panuje porz¹dek, a ci, którzy pragnêliby go za wiele, ulegaj¹ iluzji... dokoñczenie zdania pozostawiamy jako æwiczenie dla czytelnika.

Zakonami anielskimi s¹ Beni Elohim i Elohim.

Triada Jesod, Hod i Netzach to triada "zwyczajnej œwiadomoœci", której doœwiadczamy u siebie i innych przez wiêkszoœæ czasu. Ten poziom œwiadomoœci jest silnie magiczny: Spróbuj siê odeñ na jakiœ czas odsun¹æ, a poznasz si³ê formy i energii, które go podtrzymuj¹. Nie bêdzie przesad¹ powiedzieæ, ¿e wiêkszoœæ ludzi jest niezdolna do wyjœcia poza ten stan, nawet, gdy rozpaczliwie staraj¹ siê to uczyniæ. Sefirot Tiferet przedstawia sob¹ stan bytu, który jest bram¹ pozwalaj¹c¹ wyjœæ poza ow¹ normaln¹ œwiadomoœæ i to o nim bêdziemy mówiæ w nastêpnym rodziale.





Tiferet

"W chwili, gdy wybuchasz g³oœnym œmiechem, nie pozostaje w tobie nic. "

Z "Ducha Zen"

Sefirot Tiferet le¿y w samym sercu Drzewa i prowadz¹ do niego, jak do Rzymu, wszystkie drogi. Mo¿e nie wszystkie - lecz Tiferet jest po³¹czony ze wszystkimi sefirotami poza Malkuth. Jeœli Drzewo ¯ycia jest map¹, to sefirot Tiferet, Piêkno, lub Rachamin, Wspó³czucie, przedstawia coœ najwy¿szej wagi. Co przedstawia? Czy potraficie wyrobiæ sobie jakieœ zdanie, co to mo¿e byæ? Co czujecie, gdy kontemplujecie Tiferet? Czy zapytani o to, potrafilibyœcie wyjaœniæ, co on oznacza? Jeœli potrafisz zrobiæ któr¹kolwiek z tych rzeczy, to mówimy o ró¿nych Drzewach.

Jak mówi Alan Watts [1]:

"Metod¹ zen jest pobudzaæ umys³, zadawaæ mu zagadki i doprowadzaæ go do wyczerpania, a¿ nadejdzie œwiadomoœæ, ¿e intelekt to tylko "myœlenie o". Zen bêdzie prowokowaæ, irytowaæ i wyczerpywaæ emocje, a¿ nadejdzie œwiadomoœæ, ¿e emocje to tylko "czucie o" czymœ. A gdy praktykuj¹cy zostanie doprowadzony do intelektualnego i emocjonalnego impasu, zanika rozdzia³ pomiêdzy zas³yszanymi z drugiej rêki koncepcjami rzeczywistoœci i bezpoœrednim doœwiadczeniem."

Sefirot Tiferet daje studentowi Kaba³y zagadkê. Cokolwiek o nim powiesz, niebêdzie prawd¹, cokolwiek poczujesz na jego temat, nie bêdzie prawd¹. To pusta komnata. Nie ma tam nic. Stany œwiadomoœci odpowiadaj¹ce Hod, Jesod i Netzach nie maj¹ nic wspólnego z tym czymœ, co jest ukazane jako niew¹tpliwie od nich odrêbne. Wiêc czym to jest?

Adept Kaba³y dowiaduje siê, ¿e Cnot¹ Tiferet jest poœwiêcenie Wielkiemu Dzie³u. Czym jest "Wielkie Dzie³o"? Adept dowiaduje siê, ¿e by znaleŸæ odpowiedŸ, musi doznaæ Duchowego Doœwiadczenia Tiferet - Wiedzy i Konwersacji ze Œwiêtym Anio³em Stró¿em. Adept bierze siê wiêc do pracy i po jakimœ czasie (czasem po spêdzeniu paru godzin w bibliotece) melduje, ¿e Wielkim Dzie³em jest doprowadzenie ludzkiej istoty do doskona³oœci w ka¿dym aspekcie. Lub, ¿e to ochrona planety przed ska¿eniem œrodowiska. Lub, ¿e to odzyskanie, zachowanie i przekazywanie wiedzy, albo mo¿e duchowe odkupienie ludzkoœci. Potem adept spala doœæ kadzid³a, by sp³aciæ d³ug narodowy Somalii, zapisuje nie koñcz¹ce siê rozmowy ze Œwiêtym Anio³em Stró¿em w swoim dzienniku i jego poœwiêcenie dla Wielkiego Dzie³a robi na wszystkich wielkie wra¿enie.

Ten entuzjazm, zaanga¿owanie, osobista ofiara i posiadanie wznios³ego celu prowadzi do rozwiniêcia w cz³owieku pewnych cech: staje siê pobo¿nym, g³osz¹cym prawdê, os¹dzaj¹cym, skromnym s³ug¹ najwy¿szych mocy, czasem zaœlepionym nietolerancj¹. Ci, którzy znajd¹ siê w pobli¿u osoby obdarzonej takim wewnêtrznym ¿arem, mog¹ przypomnieæ sobie, ¿e Wad¹ Tiferet jest poczucie w³asnej wa¿noœci i pycha.

Adept mo¿e spêdziæ lata obdarzaj¹c planetê dobrodziejstwami duchowej œwiadomoœci - i wydaje siê to byæ czasem niezbêdnym æwiczeniem. Ludzie musz¹ wymieœæ ze swoich systemów ró¿ne osobiste obsesje, a pusta komnata Tiferet doskonale siê nadaje do rozegrania w niej osobistego dramatu. Jeœli poœwiêcenie dla Dzie³a jest autentyczne i jeœli Tiferet i Anio³ Stró¿ s¹ wzywani z pasj¹ i determinacj¹, prêdzej czy póŸniej los poda pomocn¹ d³oñ i pomo¿e wyrzuciæ to wszystko w wielkim stylu. Próba zg³êbienia natury Tiferet wydaje siê doprowadzaæ do stanu, który Grecy zwali "hubris" - wszechogarniaj¹ca arogancja, pycha i poczucie w³asnej wa¿noœci do czasu, gdy stanie siê to, co nieukniknione i ca³y œwiat takiego cz³owieka zostanie zniszczony. Nastêpuj¹cy po tym ba³agan ró¿ni siê w zale¿noœci od osoby; u niektórych diametralnie zmienia siê pojêcie tego, co jest wa¿ne, podczas gdy w innych w proch zamieniaj¹ siê emocjonalne przywi¹zania do nawyków, stylu ¿ycia, posiadania lub zwi¹zków. Demon fa³szywego ja zostaje wysadzony w powietrze i chwila ta jest szans¹ na prawdziw¹ zmianê i na wschód z³otego s³oñca Tiferet.

Tak w³aœnie rozumiem s³owo "inicjacja": istnieje stan bytu, reprezentowany przez sefirot Tiferet, zupe³nie odrêbny od tego, co ludzie odbieraj¹ jako normaln¹ œwiadomoœæ. Zmiana, raz dokonana, jest trwa³a i nieodwracalna; zmienia sposób, w jaki doœwiadcza siê ¿ycia. Gdy ma to miejsce, rozopznanie tego nie nie sprawia problemu, poniewa¿ jest to tak, jakby ka¿da komórka cia³a krzycza³a "A wiêc to w³aœnie to!". Stan ten jest szeroko udokumentowany w ró¿nych czêœciach œwiata, a cytowana ju¿ ksi¹¿ka Alana Wattsa jest dobrym przewodnikiem po temacie.

Symbolika Tiferet jest trojaka: król, bóg z³o¿ony w ofierze i dziecko. Ta troistoœæ ma zwi¹zek z miejscem Tiferet na rozszerzonym Drzewie (o którym powiemy w nastêpnych rozdzia³ach), gdzie w Assiah jest on Kether, w Jetzirach Tferet, w Briah - Malkuth, i to do tych trzech sytuacji odnosz¹ siê symbole króla, boga-ofiary i dziecka. Jedna z interpretacji tej symboliki jest nastêpuj¹ca: aby królestwo zosta³o odkupione, król (który jest równie¿ synem Boga - patrz poni¿ej) musi zostaæ z³o¿ony w ofierze, a z niej odradza siê jako dziecko. Jesto to metafora inicjacji. Symbolika ta jest te¿ wyraŸnie chrzeœcijañska, czego nie omieszkali zauwa¿yæ (i wiele o tym powiedzieæ) kabaliœci-chrzeœcijanie, lecz b³êdem by³oby nadmierne skupianie siê na jej chrzeœcijañskich aspektach. Król, dziecko i syn s¹ synonimami Tiferet ju¿ w najwczeœniejszych Ÿród³ach kabalistycznych (np. w Zohar), a wprowadzenie do wspó³czesnej Kaba³y idei bo¿ego królowania i ofiary boga sta³o siê bardziej za spraw¹ opublikowania w 1922 "Z³otej ga³êzi" [2] ni¿ chrzeœcijañstwa.

Temat œmierci i odrodzenia pojawia siê w wielu tradycjach mistycznych i zapewnia ci¹g³oœæ miêdzy wspó³czesn¹ Kaba³¹ a dawnymi misteriami i inicjacjami basenu Morza Œródziemnego. Rytua³y Inicjacyjne Z³otego Œwitu [3], organizacji, która bardzo siê przyczyni³a do powtórnego rozbudzenia zainteresowania Kaba³¹, s¹ luŸno inspirowane misteriami eleuzyjskimi opartymi na micie Demeter i Persefony - w ka¿dym razie rytualiœci byli nazywani tak samo, jak w owych misteriach. Inicjacja Tiferet Z³otego Œwitu by³a, podobnie jak wiekszoœæ rytua³ów tego zakonu, pe³na wszelkiego rodzaju symboliki, wœród której by³a te¿ symbolika ukrzy¿owania i zmartwychwstania - w pewnej chwili aspirant by³ przywi¹zywany do krzy¿a i zajmowa³ miejsce w symbolicznym grobie Christiana Rosenkreutza. Poni¿szy fragment pozwala wczuæ siê w klimat: [3]

"Pogrzebany ze œwiat³em w mistycznej œmierci i powstaj¹cy w mistycznym zmartwychwstaniu, oczyszczony przez Tego, który jest naszym Mistrzem, o Bracie Ró¿y i Krzy¿a! Podobnie jak On, o adepci wszystkich wieków, doznaliœcie znu¿enia. Podobnie jak On cierpieliœcie mêki. Przeszliœcie przez nêdzê, tortury i œmieræ, lecz to wszystko by³o jedynie oczyszczeniem Z³ota".

Z³oto jest symbolem Tiferet, bêd¹c metalem Szemesz, S³oñca, które równie¿ jest przypisane Tiferet. Z³oto jest nierdzewne i symbolizuje stan, w którym nie ma zepsucia; jest symbolem inicjacji, stanu przeciwstawianego zwyczajnej œwiadomoœci przedstawianej jako mog¹ce siê psuæ nieczystoœci.

Nie bêdê siê dalej wg³êbia³ w tê symbolikê - jest jej strasznie du¿o i mo¿na napisaæ bardzo wiele nie uzyskuj¹c nic poza tym, ¿e czytelnik zagubi siê w meandrach ezoterycznych znaczeñ, tak zawi³ych, ¿e wewnêtrzny stan, o jakim chcê pisaæ, staje siê wysterylizowanym zestawem s³ów i symboli. Chcia³em jedynie daæ jakieœ pojêcie o tym, jak wielk¹ iloœci¹ ezoterycznej symboliki obrós³ Tiferet, lecz nic poza tym. Stan reprezentowany przez Tiferet jest wystarczaj¹co realny, by nie musieæ go t³umaczyæ przez abstrakcje, zaœ przywi¹zywanie dobrze sytuowanych przedstawicieli klasy œredniej do krzy¿a w lokalnej siedzibie masonerii i mówienie o nêdzy, torturach i œmierci jest bardzo charakterystyczne dla systemów nadmiernie skupiaj¹cych siê na symbolach.

W tradycyjnej Kabale sefirot Tiferet odnosi siê do czegoœ zwanego Zoar Anpin, Mikroprosopus, lub Mniejsze Oblicze. Jak mo¿na siê spodziewaæ, jest te¿ coœ zwanego Arik Anpin, Makroprosopus, lub Wiêksze Oblicze, i czêsto u¿ywa siê tego jako synonimu sefirota Kether. Symbolika odnosz¹ca siê do Wiêkszego i Mniejszego Oblicza jest niesamowicie z³o¿ona; "Wy¿sze Œwiête Zgromadzenie" [4], jedna z ksi¹g Zoharu, jest w du¿ej czêœci szczegó³owym opisem oczu, policzków, i w³osów w brodzie Mniejszego, jak i Wiêkszego Oblicza. W najbardziej prostym t³umaczeniu Makroprosopus jest Bogiem, a Mikroprosopus cz³owiekiem uczynionym na obraz Boga, lecz to by³oby zbyt proste. Mikroprosopusjest te¿ archetypicznym cz³owiekiem Adamem Kadmonem, teori¹ mistyczn¹, której nie nale¿y myliæ z ¿yw¹ istot¹. Adam Kadmon jest androgyniczny, mêski i ¿eñski, jest Adamem-i-Ew¹ w przed-upadkowym stanie boskiej doskona³oœci. Symbolika Makroprosopusa, Mikroprosopusa i Adama Kadmona wydaje siê istnieæ niezale¿nie od koncepcji emanacji i trzeba zaznaczyæ, ¿e ta pierwsza by³a wysoko rozwiniêta w zoharystycznym okresie Kaba³y, podczas gdy ta druga jest dziœ niemal jedyn¹ stosowan¹ - nie spotka³em jeszcze wspó³czesnego kabalisty, który mia³by wyrobiony pogl¹d na trzynaœcie czêœci brody Makroprosopusa.

Jeszcze inny bogaty zestaw syboli dotycz¹cych Tiferet pochodzi z czteroliterowego boskiego imienia, YHVH, zazwyczaj wymawianego Jahwe(h) lub Jehowa(h). Literê Yod kojarzy siê w niebiañskim ojcem - Chokmah, a literê He z niebiañsk¹ matk¹ Binah. Literê Vau przypisuje siê synowi tych dwojga, którym jest Mikroprosopus, sefirot Tiferet; ostatnie He przypisuje siê córce niebiañskich rodziców i narzeczonej Mikroposopusa, sefirotowi Malkuth. Tiferet jest wiêc "dzieckiem" Chokmah i Binah, i tak¿e "synem Boga". W hebrajskim litera Vau ma wartoœæ 6, a Kaba³a odnosi to do Chesed, Gewurah, Tiferet, Netzach, Hod i Jesod, szeœciu sefirotów, które odnosz¹ siê do stanów ludzkiej œwiadomoœci i st¹d równie¿ do Mikroprosopusa. Z typow¹ dla Kaba³y elastycznoœci¹ mog¹ oznaczaæ równie¿ szeœæ dni Stworzenia.

U³ud¹ Tiferet jest Uto¿samianie Siê. Gdy ktoœ ciê zapyta: kim jesteœ, zapewne odpowiesz stwierdzeniami w stylu: "Cz³owiekiem", "kierowc¹ ciê¿arówki", "Jestem Jan Kowalski". Gdy w dalszym ci¹gu naciska siê na odpowiedŸ, pytany mo¿e zacz¹æ wyliczaæ swoje cechy i zachowania: "Jestem uczciwym cz³owiekiem", "czêsto tracê zimn¹ krew", "mam lêk wysokoœci", "uwielbiam sernik", "nie lubiê psów". Bardzo powszechne jest uto¿samienie siê z ca³oœci¹ swoich pogl¹dów i zachowañ - tacy ludzie bêd¹ broniæ nienaruszalnoœci tych¿e, bywa, ¿e do œmierci. Ktoœ mo¿e zachowywaæ siê w sposób dla niego szkodliwy, a mimo trzymaæ siê tego kurczowo. Ta niezdolnoœæ do zdystansowania siê i spojrzenia na zachowania i pogl¹dy w oderwaniu od swojej osoby tworzy dziwny egocentryzm: poczucie to¿samoœci jest oparte na zestawie pogl¹dów i cech, które w du¿ej mierze s¹ nieœwiadome (ktoœ mo¿e nie wiedzieæ, ¿e jest patetyczny, egoistyczny lub przyci¹gaj¹cy uwagê) a jednoczeœnie postrzegane jako jedyne w swoim rodzaju i œwiête. Gdy zachowania, które s¹ nieuœwiadomione, s¹ w³¹czane do poczucia to¿samoœci, trudno jest dojœæ do porozumienia z innymi ludŸmi. Jeœli jestem nieœwiadomy tego, ¿e bezwiednie wtr¹cam do rozmowy ironiczne uwagi pod adresem innych, a Joe skrytykuje moje poczucie humoru, wtedy, zamiast zmieniæ swoje zachowanie (którego nie jestem œwiadom) bêdê uwa¿a³, ¿e Joe nie ma poczucia humoru. Istnieje wiele zachowañ, które przejawiaj¹cej je osobie wydaj¹ siê niewinne, lecz irytuj¹ lub obra¿aj¹ otoczenie, a gdy osoba ura¿ona nimi zareaguje na nie, przejawiaj¹cy je nie jest w stanie zrozumieæ jej zachowania, poniewa¿ jego zachowanie by³o nieœwiadome i mocno zwi¹zane z jego poczuciem to¿samoœci. I tak nasze poczucie to¿samoœci staje siê czymœ w rodzaju Absolutu, z którym porównuje siê wszystko, i zmiana zdania na temat innych ludzi i œwiata staje siê wtedy niemo¿liwa, nawet jeœli intelektualnie uœwiadamiamy sobie subiektywnoœæ naszego postrzegania. Jung komentuje tê projekcjê rzeczy nieuœwiadomionych na œwiat: [5]

"Skutkiem projekcji jest izolacja podmiotu od jego otoczenia i tak zamiast prawdziwego zwi¹zku powstaje iluzoryczny. Projekcje zmieniaj¹ œwiat w nieznan¹ twarz cz³owieka ich dokonuj¹cego."

Podsumowuj¹c - U³ud¹ Tiferet jest fa³szywe uto¿samienie siê z zestawem pogl¹dów lub zachowañ. Mo¿e to byæ te¿ identyfikacja ze spo³eczn¹ mask¹ Persony, czymœ, o czym mówiliœmy opisuj¹c Netzach. Ale wróæmy do pocz¹tkowego pytania: kim jesteœ? Czy istnieje odpowiedŸ? Jeœli ta odpowiedŸ ma byæ czymœ, co jest niezmienne, to nie mo¿e to byæ zachowanie, bo je mo¿na zmieniæ; nie jesteœ swoimi pogl¹dami - te równie¿ mo¿esz zmieniæ. Nie jesteœ rol¹, jak¹ odgrywasz w spo³eczeñstwie - mo¿esz j¹ zmieniæ. Nie jesteœ swoim cia³em - ono zmienia siê ca³y czas. Dochodzimy w koñcu do poczucia pustki; intelekt próbuje rozwi¹zaæ ten koan koanów, lecz nie ma czego siê uchwyciæ. Czy zatem nie ma centrum mojego istnienia, niczego, co by³oby mn¹, ¿adnego punktu odniesienia we wszechœwiecie, ¿adnej moralnoœci, dobra, z³a? Czy ¿yjê w pozbawionym znaczenia, arbitralnym wszechœwiecie, gdzie ka¿de przekonanie jest równie dobre jak ka¿de inne, gdzie ka¿de zachowanie jest do zaakceptowania, o ile potrafiê sprawiæ, by mi usz³o na sucho? Ten rodzaj pustki jest Skorup¹ Tiferet, Tiferet Pust¹ Komnat¹ Bez Niczego Wewn¹trz. Jung [6] dostarcza nam poruszaj¹cego opisu, jak jego ojciec, wiejski pastor, by³ powoli z¿erany przez to poczucie pustki. Niewiele jest rzeczy gorszych ni¿ poœwiêcenie ¿ycia zewnêtrznym formom religii nie doœwiadczywszy ani razu nawet jedego dotkniêcia tego, co stanowi o jej znaczeniu.

Imieniem Boga w Tiferet jest Jehowah Aloah va Daath, lub po prostu Aloah va Daath. T³umaczy siê to czêsto jako "Bóg, który objawi³ siê w sferze umys³u". Za Archanio³a uwa¿a siê niekiedy Rafaela, lec ja wolê wersjê przypisuj¹c¹ temu sefirotowi Michaela, znacznie silniej zwi¹zanego z ogniem s³onecznym. Jego imiê "Któ¿ jak Bóg" wzmacnia zwi¹zek "wy¿sze-ni¿sze" miêdzy Kether i Tiferet. Zakonem anielskim s¹ Malachim, Królowie.

Przedstawiæ wiêkszoœæ tradycji dotycz¹cej Tiferet to przedstawiæ ca³¹ Kaba³ê. Tiferet le¿y poœrodku szeœciu sefirotów reprezentuj¹cych ludzk¹ istotê. Nie ma wspó³czesnej, "wtajemniczonej" interpretacji niejasnych œredniowiecznych pism. Kaba³a zawsze g³êboko wnika³a w dynamikê zwi¹zku miêdzy cz³owiekiem a Bogiem, Bogiem a Stworzeniem, i opisy Makroprosopusa i Mikroprosopusa w Zoharze s¹ prób¹ uchwycenia czegoœ niewyra¿alnego poprzez u¿ycie nabli¿szych nam przenoœni, dotycz¹cych ludzkiego cia³a. Wed³ug Biblii i Kaba³y, cz³owiek jest w pewnym sensie odbiciem Boga, a Kaba³a, bêd¹c równie¿ wynikiem autentycznego mistycznego doœwiadczenia, jest opisem dynamiki tego zwi¹zku, i, co wa¿niejsze, opisem czegoœ rzeczywistego. Nawet, jeœli nie lubisz s³owa "Bóg", (ja nie lubiê), Kaba³a próbuje nam powiedzieæ coœ wa¿nego o wzglêdnie niedostêpnym wymiarze ludzkiego istnienia.

Tiferet jest odbiciem Kether i przedstawia "obraz Boga", "Boga wewn¹trz", cokolwiek to ma znaczyæ. Jest symbolem œrodka, zrównowa¿enia, i, ponad wszystko, pe³ni. Mo¿e byæ pust¹ komnat¹, groŸn¹ pustk¹, lub sercem i œwietlistym s³oñcem Drzewa. Jest symbolem ludzkiej istoty, która ¿yje w pe³ni œwiadomoœci tego, co wewn¹trz i tego, co na wnêtrza i zewnêtrznoœci, która nie przeczy ani realnoœci œwiata, ani tajemnicy samoœwiadomoœci, i która stara siê po³¹czyæ obie te rzeczy w harmonii.





Gewurah i Chesed

"Podstaw¹ wszystkich pañstw, tak nowych, jak i starych, s¹ dobre prawo i dobre wojsko; a ¿e nie mo¿e byæ dobrych praw tam, gdzie nie ma dobrego wojska, ani dobrego wojska tam, gdzie nie ma dobrych praw, pominê prawa i bêdê mówi³ tylko o wojsku. "-- Machiavelli

"Bóg jest wielkim pragnieniem, które jeszcze nie znalaz³o cia³a, lecz d¹¿y do wcielenia siê poprzez pragnienie stwarzania." D.H. Lawrence

Gewurah t³umaczy siê jako "si³ê", czasem jako "potêgê". Okreœla siê te¿ ten sefirot jako Din, Os¹dzanie, lub Pachad, Lêk. Nazwê Chesed t³umaczy siê jako "mi³osierdzie" lub "mi³oœæ"; sefirot ten nazywa siê te¿ czêsto Gedulah, - "wspania³oœæ" lub "majestat". Gewurah i Chesed le¿¹ odpowiednio na Kolumnach Formy i Si³y i s¹ bardziej jednoznaczne ni¿ wiêkszoœæ sefirotów: Chesed oznacza ekspansjê, kreacjê i budowanie formy, co mo¿na okreœliæ jako anabolizm, zaœ Gewurah odpowiada za ograniczenie i utrzymanie formy, oraz jej niszczenie (katabolizm).

W symbolice Kaba³y najwyraŸniejsza i najbardziej namacalna postaæ formy wystêpuje w Malkuth, œwiecie fizycznym - by zrozumieæ ten œwiat w kategoriach form, które s¹ tworzone i niszczone, trzeba œwiadomej istoty, cz³owieka; tak wiêc Gewurah i Chesed mówi¹ coœ wa¿nego o naszym œwiadomym zwi¹zku z zewn¹trznym, materialnym œwiatem.

Gdy widzê, jak powstaje coœ piêknego, mogê pomyœleæ, ¿e to "dobre", a gdy widzê to samo bezlitoœnie niszczone, mam sk³onnoœci okreœlaæ to jako "z³e". Ten rodzaj myœlenia przewa¿a we wczesnych pismach kabalistycznych. W swoim komentarzu do "Bahiru", Arieh Kaplan pisze [1]:

"Chesed-Mi³oœæ to hojne dawanie, podczas gdy Gewurah-Si³a to powstrzymywanie siê. Gdy mówimy, ¿e Si³a to powstrzymywanie siê, mamy na myœli to, ¿e "ten jest silny, kto umie powstrzymaæ swoje pragnienia". Jeœli umie to zrobiæ cz³owiek, to umie to niew¹tpliwie równie¿ Bóg; jednak natur¹ Boga jest czynienie dobra i dlatego, gdy powstrzymuje siê od swojej natury, powstaje z³o. Dlatego sefirot Gewurah postrzega siê jako Ÿród³o z³a."

Zohar zawiera wiele wzmianek o "wielkiej surowoœci" Boga (synonim Gewurah) i tym, ¿e jest ona Ÿród³em z³a na œwiecie. Gdy jednak rozwa¿ymy, ¿e niekontrolowany wzrost komórek rakowych odnosi³by siê do Chesed, zaœ wysi³ki systemu immunologicznego, by ten proces powstrzymaæ, do Gewurah, zauwa¿ymy, ¿e nie zawsze m¹drze jest widzieæ stwarzanie i niszczenie w kategoriach dobra i z³a. M¹drze jest patrzeæ na jakikolwiek ¿ywy, funkcjonuj¹cy system jako na równowagê miêdzy tymi dwiema tendencjami - zaœ Kaba³a lubi przedstawiaæ Wszechœwiat jako ¿ywy organizm (na przyk³ad samo Drzewo ¯ycia).

Najwyrazistsze porównania dla Chesed i Gewurah mo¿emy czerpaæ z okresu, gdy Europ¹ rz¹dzili królowie i gdy (przynajmniej teoretycznie) ca³a w³adza nad spo³eczeñstwem spoczywa³a w rêku jednostki. Chesed odpowiada kreatywnym cechom przywództwa - stare teksty okreœlaj¹ je jako mi³osierdzie, mi³oœæ i majestat. Gewurah odpowiada konserwatywnym cechom przywództwa, w³adzy zachowuj¹cej status quo i w³adzy niszcz¹cej cokolwiek, co siê jej i stanowi obecnemu sprzeciwia. Te dwa aspekty s¹ nieroz³¹czne - spróbujmy coœ zmieniæ w spo³eczeñstwie, a znajdzie siê ktoœ, kto siê temu sprzeciwi. By zaprowadziæ zmiany, trzeba mieæ moc pozwalaj¹c¹ zwyciê¿yæ tych, którzy siê im sprzeciwiaj¹. Kompromis jest w spo³eczeñstwie niemo¿liwy - zawsze znajdzie siê ktoœ, czyje zdanie jest w najlepszym wypadku nie brane pod uwagê, w najgorszym - przeœladowane, a Chesed i Gewurah przedstawiaj¹ odpowiednio królewski obowi¹zek poszukiwania tego, co jest dobre dla wielu i w³adzê karania tych, któzy sprzeciwiaj¹ siê woli króla. Nicholas Ridley, minister w rz¹dzie Margaret Thatcher, opisuje j¹ w nastêpuj¹cy sposób: [2]:

"Rz¹dzi³a w piêknym stylu, przenosz¹c ka¿d¹ walkê do obozu przeciwnika, staraj¹c siê raczej zniszczyæ opozycjê, ni¿ j¹ zachowaæ, zdeterminowana, by pod¹¿aæ swoim radykalnym torem. Lecz nigdy nie pozwoli³a w³adzy, by j¹ zepsu³a, i nigdy nie przesta³a byæ, jako cz³owiek, istot¹ ¿yczliw¹ i wspó³czuj¹c¹. "

Niewa¿ne, na ile prawdziwy jest ten opis; wa¿ne jest to, ¿e w dwóch zdaniach ujmuje coœ bardzo wa¿nego na temat w³adzy - równowagê miêdzy potêg¹ i si³¹ a trosk¹ i wspó³czuciem. Jest to model boskiego królowania: król, który kocha swoich podw³adnych i troszczy siê o nich oraz stara siê stworzyæ "niebo na ziemi", lecz jednoczeœnie karze za sprzeciw jego woli oraz walczy o zachowanie tego, co jest warte zachowania. Kabaliœci w³aœnie w ten sposób postrzegali Boga: Bóg nas kocha, mówili, a jego mi³osierdzie i dobroæ wyra¿a sefirot Chesed, lecz jednoczeœnie da³ poznaæ ludziom swoje prawo i os¹dzi i ukarze ka¿dego, kto to prawo ³amie. Jeœli chcecie g³êbiej wejœæ w ten sposób postrzegania rzeczywistoœci, przeczytajcie Ksiêgê Przys³ów ze Starego Testamentu.

Wielu wspó³czesnych kabalistów ma mniej idealistyczne spojrzenie na w³adzê ni¿ ich œredniowieczni koledzy i nie postrzegaj¹ oni Chesed jako jedynie mi³oœci i mi³osierdzia Boga. W dwudziestym wieku mieliœmy wiele przyk³adów przywódców, którzy swoj¹ wizjê i kreatywnoœæ poddali czterem Wadom Chesed, którymi s¹ tyrania, fanatyzm, hipokryzja i ¿ar³ocznoœæ. Trzeba byæ niezwykle twórczym i wizjonerskim, by nie tylko myœleæ o wyniszczeniu ca³ych ras, ale stworzyæ struktury, w których bêdzie siê to rzeczywiœcie dzia³o. A ile osób œni³oby o socjalistycznej utopii, w której tradycyjne wspólnoty zostaj¹ zniszczone i zast¹pione betonowymi slumsami, i mia³oby doœæ mocy, ¿eby to urzeczywistniæ? Ten rodzaj przywództwa mo¿e siê nie podobaæ, ale mimo to pozostaje przywództwem, na swój sposób inspirowanym i natchnionym. Przywódca mo¿e byæ zainspirowany wizj¹ i mieæ doœæ mocy, by tê wizjê urzeczywistniæ, lecz rezultat tych dzia³añ mo¿e staæ siê now¹ definicj¹ z³a. Dobro i z³o nie s¹ statycznymi pojêciami o niezmiennych definicjach; w ka¿dym pokolenui s¹ jednostki, które definiuj¹ te s³owa na nowo dla swoich spo³eczeñstw. Tamerlane móg³ budowaæ piramidy z czaszek, lecz co wiedzia³ o pozbawianiu aktywów?

Tyrania, fanatyzm, hipokryzja i ¿ar³ocznoœæ, wady Chesed, s¹ codziennym po¿ywieniem gazet. Tyrania jest przywództwem bez autorytetu, w³adz¹ nielegaln¹ lub niekonstytucyjn¹, czêsto zdobyt¹ i utrzymywan¹ przy pomocy okrucieñstwa, wady Gewurah. Fanatyzm jest szybkim i ³atwym sposobem budowania podstaw w³adzy: znajdŸ mniejszoœæ w obrêbie spo³ecznoœci, zaakcentuj do absurdu ró¿nice miêdzy t¹ grup¹ a reszt¹ spo³eczeñstwa i pozwól, ¿eby naturalny lêk przed obcym dokona³ reszty. Hipokryzjê odnajdujemy u przywódców religijnych, którzy rozg³aszaj¹, ¿e normalne ludzkie zachowanie jest grzechem, zaœ w swoim prywatnym ¿yciu sami grzesz¹, zaœ religii uzywaj¹ g³ównie do osi¹gania zysków. Mo¿na j¹ odnaleŸæ tak¿e u tych, którzy publicznie mówili o dyktaturze proletariatu, a prywatnie p³awili siê w luksusie - upadek komunizmu w Europie pozwoli³ na ujawnienie tym, którzy jeszcze nie wiedzieli, w jak wielkim stopniu mowa o równoœci by³a przykrywk¹ dla przywilejów niewielkiej grupy osób. ¯ar³ocznoœæ to nadmiar konsumpcji, apetyt przekraczaj¹cy potrzeby - ¿eby wiedzieæ, o co chodzi, wystarczy pomyœleæ o garderobie Imeldy Marcos. Wœród wspó³czesnych tyranów niemal zwyczajem sta³o siê gromadzenie olbrzymich sum w szwajcarskich bankach - skala, na jak¹ ludzie tacy jak Idi Amin Dada, Ferdinand Marcos, Baby Doc Duvalier, Mengistu i Saddam Hussein (by wymieniæ tylko niewielu) potrafili ¿¹daæ przywilejów od swoich narodów tak dalece wychodzi poza ludzkie pojêcie, ¿e ciê¿ko to chwilami zrozumieæ.

Gdy spogl¹damy na dwudziestowiecznych tyranów, bezpoœrednio odpowiedzialnych za œmieræ tysiêcy lub milionów ludzi, trudno wœród nich znaleŸæ geniuszy z³a - uderza przeciêtnoœæ tych ludzi. Sprytni, umiej¹cy manipulowaæ, uzdolnieni politycznie, maj¹cy szczêœcie, wyj¹tkowi w swojej zdolnoœci wspinania siê po szczeblach w³adzy, umiejêtnie zdobywaj¹cy i utrzymuj¹cy w³adzê, lecz nie œwiadomi, oddani sprzymierzeñcy z³a jako takiego. Za brutalnoœci¹, morderstwem, torturami, wiêzieniami i aparatem opresji dostrzegamy ludzk¹ pró¿noœæ, ³atwo ura¿an¹ dumê, w³asn¹ wa¿noœæ, brak poczucia bezpieczeñstwa i chciwoœæ. Wady Chesed to wady innych sefirotów w swej wyolbrzymionej postaci - w³adza wyolbrzymia wady, czyni¹c z cz³owieka je posiadaj¹cego - potwora. Cz³owiek o surowych pogl¹dach na moralnoœæ nikomu nie uczyni krzywdy, jeœli nie bêdzie mia³ s³uchaczy, lecz dajcie mu doœæ w³adzy, a zakuje spo³eczeñstwo w kajdany, których mo¿e ono nie zrzuciæ przez tysi¹c lat. Chciwiec maj¹cy w³adzê mo¿e ograbiæ ca³y kraj. Nieracjonalny fanatyk, posiadaj¹cy w³adzê, mo¿e dokonaæ ludobójstwa ca³ych ras. Mówi¹, ¿e w³adza psuje, ale to nie tak; zepsucie ju¿ jest w nas, brakuje nam jedynie potêgi i mo¿liwoœci, by w pe³ni wykorzystaæ nasze z³o i wywrzeæ nim skutki na otaczaj¹cym nas œwiecie.

Mora³em jest to, ¿e w³adza powinna byæ ograniczana przez sprawiedliwoœæ i mi³osierdzie, a powi¹zania Chesed k³ad¹ na to taki nacisk, ¿e adeptowi ³atwo jest zignorowaæ negatywne cechy Chesed - w³adza bez granic, wszystko w nadmiarze. Cnot¹ Chesed jest pokora, idealne przywództwo bez samolubstwa i towarzysz¹cych mu wad. Duchowym Doœwiadczeniem Chesed jest Wizja Mi³oœci, mi³oœci i troski o wszystkie ¿ywe stworzenia i chêæ znalezienia sposobu, by uczyniæ swiat lepszym miejscem, nawet w niewielkim stopniu (pamiêtajmy o pokorze). W pozytywnych cechach Chesed tkwi warte uwagi przes³anie: bez pokory i mi³oœci, potêga i przywództwo staj¹ siê narzedziami egoizmu, a niegroŸne wady ludzkiej natury przekszta³caj¹ siê w demony terroryzuj¹ce ludzkoœæ.

U³ud¹ Chesed jest Racja, w sensie "posiadania racji". Trudno jest przewodziæ bez przekonania, siedz¹c na barykadzie i zastanawiaj¹c siê nad ka¿dym pytaniem, lecz nikt nigdy nie ma racji przez du¿e R, a ka¿dy, kto próbuje znaleŸæ usprawiedliwienia dla swojego przekonania, ¿e ma absolutn¹ racjê, neguje esencjê odpowiedzialnoœci.

Skorup¹ Chesed jest ideologia - nie w filozoficznym znaczeniu, lecz w popularnym sensie "ideologii politycznej". Bardzo ³atwo jest wzi¹æ jak¹œ ideê czy doktrynê i uczyniæ j¹ podstaw¹ dla swojego przywództwa. Gdy s³yszymy wywiady z politykami (lub przywódcami religijnymi) w telewizji i gdy odpowiedzi¹ na ka¿de pytanie s¹ zawsze te same stare slogany, te same argumenty pe³ne przekonania o swojej nieomylnoœci, gdy mamy wra¿enie, ¿e s³yszeliœmy to wszystko ju¿ tysi¹ce razy z ró¿nych ust - wtedy mamy do czynienia w³aœnie z pust¹ skorup¹ przywództwa.

Gewurah równie czêsto jak Chesed pada ofiar¹ niezrozumienia. Planet¹ zwi¹zan¹ z Chesed jest Tzedek, Jowisz, w³adca bogów; planet¹ zwi¹zan¹ z Gewurah jest Madim, Mars, bóg wojny i zniszczenia. Magicznym obrazem Gewurah jest król w rydwanie, lub potê¿ny wojownik. Wiêkszoœæ adeptów traktuje tê symbolikê bardzo serio i widz¹ Gewurah jako sefirot silny, destrukcyjny, zwi¹zany z przemoc¹ i nie rozumiej¹, dlaczego jest umiejscowiony na kolumnie formy. Niemal wszyscy nowicjusze przypisz¹ (b³êdnie) uczucie gniewu do Gewurah. Warto przypomnieæ tradycyjny kabalistyczny pogl¹d: [3]:

"Trzeba pamiêtaæ, ¿e dla kabalisty os¹dzanie (Din - os¹dzanie, tytu³ Gewurah) oznacza wyznaczanie granic i prawid³owe ukierunkowanie tego, co siê dzieje. Wed³ug Cordovero os¹d jest obecny we wszystkim, co pragnie zachowaæ woj¹ dotychczasow¹ postaæ, pozostaæ w ramach swoich granic."

Jest to stwierdzenie mówi¹ce o *formie*. Forma czegoœ determinuje to, czym to coœ jest, w odró¿nieniu od wszystkiego innego. WeŸ pi³eczkê do ping-ponga i zgnieæ j¹... Przestaje byæ pi³eczk¹ do ping-ponga, przestaje byæ pi³eczk¹. Coœ wci¹¿ istnieje na œwiecie, ale forma tego jako pi³ki zosta³a zniszczona. WeŸ ten tekst i losowo zmieszaj ze sob¹ litery; litery nadal bêd¹ istnieæ, ale tekst ju¿ nie, gdy¿ tworzy go forma liter - gdy zniszczy siê j¹, zniszczony zostanie tak¿e sam tekst.

Wszystko na œwiecie jest swoj¹ form¹. Nie mo¿emy dostrzec tworzywa wszechœwiata - nie widzimy atomów, a nawet, gdybyœmy mogli, to zobaczylibyœmy protony, neutrony i elektrony zorganizowane w ró¿ne formy, ró¿ne pierwiastki i zwi¹zki chemiczne. Wspó³czeœni naukowcy twierdz¹, ¿e protony, neutrony i elektrony równie¿ niekoniecznie s¹ prawdziwym tworzywem œwiata - za nimi mog¹ staæ jeszcze "kwarki", "leptony" i "gluony", zorganizowane w ró¿ne formy, by tworzyæ cz¹stki elementarne. Czy to ju¿ koniec? Czy kwarki to prawdziwe "tworzywo", podstawowy budulec, z którego sk³ada siê wszystko inne? Nikt tego nie wie. Czasem myœlê - podobnie jak pierwsi kabaliœci - ¿e Malkuth siedzi na tronie Binah i dlatego nie znajdziemy tworzywa Malkuth w nim samym. Ktoœ napisze równanie i wyka¿e, ¿e w³asnoœci kwarków i gluonów wynikaj¹ z tego równania, s¹ skutkiem jego formy - a forma równania pozostanie czymœ, czego siê nie da wyjaœniæ. "Spójrzcie", powiemy, "forma wszystkich rzeczy jest potencjalnym wynikiem tego równania. Matka wszystkiego, co istnieje, mo¿e zostaæ spisana na kawa³ku papieru. Spójrzcie, oto jest!"

W formie jest zawarta g³êboka tajemnica. Œwiat nie sk³ada siê z rzeczy, lecz z wzorów. Nasze umys³y akceptuj¹ prawdziwoœæ tych wzorów i na co dzieñ nie myœlimy o tym, ¿e bia³y materia³, który wsypujemy do kawy, to tylko jeden z wielu wzorów, w jaki siê mog¹ u³o¿yæ wêgiel, wodór i tlen; zaœ wêgiel jest tylko jednym z wielu wzorów, w jakie mog¹ siê u³o¿yæ protony, neutrony i elektrony, i tak dalej. Zapominamy, ¿e "Wojna i pokój" jest tylko jedn¹ z nieskoñczenie wielu kombinacji liter alfabetu. Wzory tworz¹ nasz¹ rzeczywistoœæ - i wierzê, ¿e tylko one s¹ prawdziwe; nic nie jest prawdziwsze od wzorów, które jeszcze czekaj¹ na swoje odkrycie. Czyta³em prace z zakresu fizyki kwantowej i nigdzie nie znalaz³em wzmianki o bezkszta³tnej szarej masie, która mia³aby tworzyæ wszystko. Jako programista tworzê rzeczywistoœci z czystych matematycznch form - zbiorów, funkcji - i nigdzie nie potrzebujê jakiejœ bezkszta³tnej masy; moje œwiaty s¹, czym s¹, poniewa¿ obiekty w nich zachowuj¹ siê tak, jak siê zachowuj¹, a zachowanie to jest po prostu form¹, któr¹ stworzy³em.Obraz rzeczywistoœci w "Traktacie" Wittgensteina ma g³êboko kabalistyczny posmak, nawet jeœli jest on bardzo jednostronny: wyodrêbniona Wizja Chwa³y Hod: [4]

"Jeœli bêdê zna³ jakiœ obiekt, bêdê zna³ tak¿e wszystkie jego mo¿liwe stany w ka¿dych okolicznoœciach (ka¿da z tych mo¿liwoœci musi le¿eæ w naturze obiektu).Nie jest mo¿liwe, by póŸniej odkryæ now¹ mo¿liwoœæ. Jeœli mam poznaæ obiekt, nie muszê znaæ jego zewnêtrznych w³aœciwoœci, lecz muszê znaæ wewnêtrzne. Jeœli znamy wszystkie obiekty, znamy jednoczeœnie wszystkie mo¿liwe stany, jakie mog¹ zaistnieæ. Ka¿da rzecz jest bowiem umiejscowiona w pewnym miejscu poœród wszystkich swoich mo¿liwych stanów. [...] Obiekty zawieraj¹ w sobie mo¿liwoœci wszystkich sytuacji. Mo¿liwoœæ ich wyst¹pienia w okreœlonej sytuacji jest ich *form¹*".

Wszed³em tak g³êboko w dygresje dotycz¹ce formy, poniewa¿ nie wierzê, ¿e mo¿na zrozumieæ Gewurah i Chesed nie rozumiej¹c znaczenia formy w Kabale. A gdy mówiê o formie, nie mówiê bynajmniej o niczym mistycznym. Programiœci pracuj¹ z formami; kszta³tuj¹ programy z form tak samo, jak szklarz wydmuchuje ¿arówkê z masy stopionego szk³a. Mówi¹ o obiektach, zachowaniach, ustanawiaj¹ hierachie obiektów wedle ich zachowañ. Tworz¹ nowe obiekty z zadanym abstrakcyjnym zachowaniem i pozwalaj¹, by niepotrzebne obiekty zosta³y zniszczone. Mo¿na powiedzieæ jeszcze znacznie wiêcej w tym duchu, lecz wiedz¹c, ¿e wiêkszoœæ kabalistów nie jest programistami, a wiêkszoœæ programistów - kabalistami, porzucê ten w¹tek, pozostawiaj¹c jego eksploatacjê zainteresowanym.

Wa¿ne jest to, ¿e gdy mówiê o formie, znajdujê podobne myœlenie w chemii, fizyce, programowaniu i Kabale; œwiat ludzi jest postrzegany w kategoriach form, a formy te s¹ tworzone i niszczone. To w³aœnie reprezentuj¹ Chesed i Gewurah.

Sefirot Binah jest matk¹ form. To znaczy, ¿e Binah zawiera w swoim ³onie potencja³ wszystkich mo¿liwych form, tak jak kobieta - w abstrakcyjnym sensie - zawiera w swoim ³onie potencja³ wszystkich mo¿liwych niemowl¹t. Narodziny formy maj¹ miejsce w Chesed, i dlatego ten sefirot odnosi siê do wizjonera; zachowanie i zniszczenie form ma miejsce w Gewurah i dlatego sefirot ten odnosi siê do wojownika.

W wiêkszoœci spo³eczeñstw wojownik ma swoje miejsce zaraz po Prawie. Prawo jest pierwsze; wojownik przysiêga go strzec, i strzec pañstwa. Mo¿e to brzmieæ cokolwiek idealistycznie, lecz wystarczy pos³uchaæ kilku przysi¹g na wiernoœæ ( np. w brytyjskiej policji, brytyjskiej armii itp), ¿eby zgodziæ siê, ¿e ich esencj¹ jest byæ pos³usznym prawu, podtrzymywaæ je i go broniæ. Nie us³yszymy nic o gniewie, destrukcji i przemocy. Esencj¹ Gewurah jest broniæ i utrzymywaæ - jak mówi Cordovero, os¹d jest zawarty we wszystkim, dopóki chce ono poostaæ tym, czym jest, a wiêc zostaæ w swojej formie.

Cnotami Gewurah s¹ odwaga i energia. Wœród mened¿erów kr¹¿y powiedzenie, ¿e "Gdy sprawy maj¹ siê dobrze, ka¿dy g³upiec mo¿e rzadziæ". Testem zarz¹dzania jest to, czy rz¹dz¹cy maj¹ odwagê niszczyæ te formy, które siê ju¿ nie sprawdzaj¹, i doœæ energii, by iœæ naprzód na przekór sprzeciwiaj¹cym siê. Wad¹ Gewurah jest okrucieñstwo - w³adza mo¿e zepsuæ, a niszczenie mo¿e sprawiaæ przyjemnoœæ.

Duchowym Doœwiadczeniem Gewurah jest Wizja Potêgi, a jego U³ud¹ jest niezwyciê¿alnoœæ. Nie s¹dzê, ¿eby to wymaga³o komentarza.

Skorup¹ Gewurah jest biurokracja, w popularnym znaczeniu systemu zasad i procedur, które sta³y siê celem samym w sobie. Pamiêtam swoje doœwiadczenia, gdy poszed³em do pewnego biura zapytaæ, czy w tym miejscu mogê dostaæ numer ubezpieczenia spo³ecznego. Kobieta za biurkiem odpowiedzia³a: "Musi pan wzi¹æ swój numerek i poczekaæ".
"Ale proszê mi tylko powiedzieæ tak lub nie"zaprotestowa³em.
"Proszê wzi¹æ numerek i poczekaæ".
Zrezygnowany, czeka³em dwadzieœcia minut, a gdy nadesz³a moja kolej, podszed³em i zada³em znów swoje pytanie. Us³ysza³em: "Nie! Nastêpny proszê!"

Mo¿e nie jest to najlepszy przyk³ad martwej biurokracji w dzia³aniu, gdy¿ widaæ, widaæ, ¿e zawiera on w sobie pewn¹ iloœæ rozmyœlnego okrucieñstwa, lecz ka¿dy z nas zetkn¹³ siê z nieskoñczon¹ liczb¹ formularzy, które trzeba wype³niæ, bezsensownymi procedurami, których trzeba przestrzegaæ, nieprzekraczalnymi terminami, nie koñcz¹cymi siê opóŸnieniami i tak dalej. Esencj¹ biurokracji jest to, ¿e swoi za ni¹ jakaœ w³adza, lecz jest ona zamkniêta w twierdzy biurokratycznych procedur, o które rozbija siê ka¿dy, kto chce coœ za³atwiæ.

Gewurah to sefirot, z którym siê ciê¿ko pracuje, co wielu kabalistycznych magów odkrywa kosztem w³asnych niemi³ych doœwiadczeñ. Nie ma w nim miejsca na uczucia, nie ma miejsca na nadmiar, nie ma miejsca na ego. Wojownik pracuje w obrêbie Prawa, a nieznajomoœæ Prawa nie usprawiedliwia. Jeœli nie wiesz, czym jest Prawo, nie pracuj z Gewurah.

Wiêkszoœæ ludzi bywa pob³a¿liwych dla siebie, gdy przychodzi do rozwi¹zywania problemów - bior¹ to rozwi¹zanie, które powierzchownie wydaje siê byæ naj³atwiejsze i najwygodniejsze. Gewurah jest chirurgicznie dok³adne i gdy inwokujemy Gewurah, inwokujemy coœ, co znajduje siê poziom ponad emocjami, szczególnie ponad naszymi emocjami, i bedziemy os¹dzeni tak, jak sami os¹dzamy. Inwokuj cokolwiek z Kolumny Formy, a przyczyna i skutek nast¹pi¹ natychmiast nie maj¹c najmniejszego wzglêdu na twoje uczucia. Wszyscy programiœci, którzy spêdzili noc naprawiaj¹c swój w³asny b³¹d w programie wiedz¹, o czym mowa.

Z Chesed i Gewurah ³¹cz¹ siê dwie tendencje, które s¹ tak powszechne, ¿e nazwa³em je Mitem W³adzy i Mitem Anihilacji. U¿ywam s³owa mit w tym znaczeniu, które sugeruje, ¿e jest to archetyp, w którym g³ówn¹ rolê mo¿e zagraæ ka¿dy z nas.

Mit W³adzy opowiada o kimœ, kto po¿¹da w³adzy, poniewa¿ ona oznacza kontrolê. Wszystko pod kontrol¹, a¿ do najmniejszego szczegó³u, by wyeliminowaæ mo¿liwoœæ niespodzianki, dyskomfortu lub braku bezpieczeñstwa. Œwiat staje siê bezosobowym mechanizmem maj¹cym zaspokajaæ wszystkie ¿¹dania. Naturalny œwiat zostaje zniszczony, gdy¿ jest zbyt nieprzewidywalny i nieuporz¹dkowany. Wiedza znajduje siê pod kontrol¹. Zwi¹zki miêdzyludzkie s¹ ograniczone i sformalizowane, tak, ¿eby zminimalizowaæ niebezpieczeñstwo bycia zranionym, i s¹ kszta³towane tak, by zwiêkszyæ swoje znaczenie. Ka¿dy, kto nie chce wzi¹æ udzia³u w grze, mo¿e zostaæ usuniêty lub odpowiednio ukarany. Bohater mitu ¿yje w centrum œwiata.

W Micie Anihilacji bohater ¿yje dla Sprawy. Sprawa jest najwa¿niejsz¹ rzecz¹ w jego ¿yciu. Bohater modli siê o to, by uwolniæ siê od resztek samo-wa¿noœci i ego, by móg³ lepiej s³u¿yc Sprawie, oddaj¹c jej ka¿d¹ czêœæ swojej duszy. "tak, jestem niczym" szepce, "jestem czymœ mniejszym ni¿ najmniejszy robak, w porównaniu z wielkoœci¹ i znaczeniem Sprawy. Korzê siê wobec Sprawy. ¯yjê tylko po to, by s³u¿yæ Sprawie." Ból, cierpienie i œmieræ s¹ zaledwie chwilowymi niedogodnoœciami dla wiecznej chwa³y Sprawy. Spraw¹ mo¿e byæ Ukochana Osoba, Rewolucja, Wielkie Dzie³o, Mistrz lub Mistrzyni, lub Bóg (by wymieniæ tylko niektóre mo¿liwoœci).

Przyk³adów obu tych mitów w dzia³aniu jest legion; przyk³adem Mitu W³adzy jest turysta jad¹cy na dok³adnie zaplanowane wakacje, na których wszystko jest przygotowane, zaœ przyk³adami Mitu Anihilacji mo¿e byæ wielu chreœcijañskich mistyków. Oba te mity naraz mo¿emy dok³adnie zaobserwowaæ w powtarzaj¹cych siê w nieskoñczonoœæ i daj¹cych siê przewidzieæ szczegó³ach fantazji sadomasochistycznych.

Imiê Boga ³¹czone z Chesed to "El", lub Bóg Wszechmog¹cy. Archanio³em jest Tzadkiel, "Prawoœæ Boga". Zakonem anielskim s¹ Chaszmalim, Œwiec¹cy. U Ezechiela, Chaszmal jest substancj¹, która tworzy blask Bo¿ego Oblicza, a ¿e wspó³czeœnie s³owo chaszmal oznacza elektrycznoœæ, myœlê, ¿e mo¿emy uwa¿aæ Chaszmalim za œwietliste b³yskawice, co bardzo pasuje do pozi¹zania z Jowiszem.

Imiê Boga ³¹czone z Gewurah to Elohim Gewor. Wszystkie sefiroty na Kolumnie Formy u¿ywaj¹ w swoich imionach Boga formy Elohim, a w tym wypadku jest ona okreœlona przez "gewor", s³owo, które oznacza cechy wielkiego bohatera - si³ê, moc i odwagê. Czasem t³umaczy siê to jako "Bóg Bitew". Archanio³em jest czasem Kamiel, a czasem Samael. Samael, "Trucizna Boga", jest anio³em o d³ugiej historii (patrz [5]), i jest, mówi¹c krótko, anio³em œmierci. Nie jest dobrze inwokowaæ go pracuj¹c z Gewurah - praca z tym sefirotem jest wystarczaj¹co niebezpieczna, gdy anio³ smierci nie krêci siê w pobli¿u. To samo dotyczy Kamiela ("Miecz Boga"). Zakonem anielskim s¹ Serafim, lub Ogniste Wê¿e.

Chesed i Gewurah s¹ ber³em i mieczem króla: w brytyjskich katedrach znajdziemy wiele pos¹gów królów z ber³em prawowitej w³adzy w jednej rêce i z mieczem potêgi w drugiej. W Kabale Król odnosi siê do sefirota Tiferet, zwi¹zku Chesed i Gewurah. Jest to symbol ludzkiej istoty w jej zwi¹zku ze œwiatem - u pod³o¿a wszystkich inicjacji le¿y g³êboka swiadomoœæ, ¿e jesteœmy królami i królowymi z w³adz¹ i moc¹ czynienia wszystkiego, co zapragniemy, i pe³n¹ odpowiedzialnoœci¹ za wszystko, co robimy. Ka¿dy z nas musi znaleŸæ swoje miejsce miêdzy skrajnoœciami mi³oœci i potêgi, a gdzieœ w ogrodzie roœnie Drzewo Poznania Dobra i Z³a, i wci¹¿ rodzi owoce.





Daath i Otch³añ

"Gdy spogl¹dasz w otch³añ, ona równie¿ spogl¹da w ciebie". - Nietzsche

"W sercu istnienia le¿y pustka, niczym robak" - Sartre

Wspó³czesnej Kabale dobrze znane jest pojêcie Otch³ani miêdzy trzema najwy¿szymi sefirotami - Kether, Chokhmah i Binah, i siedmkoma ni¿szymi. Gdy spogl¹damy na to, jak Œwiat³o sp³ywa w dó³ po Drzewie, zauwa¿amy, ¿e pod¹¿a ono zawsze podobn¹ œcie¿k¹, z wyj¹tkiem chwili, gdy dokonuje "skoku" z Binah do Chesed, co uzaadnia teoriê "przepaœci", któr¹ trzeba przekroczyæ. Pojêcie Otch³ani jest bardzo stare i wesz³o do Kaba³y w ró¿nych formach, które w pewnym czasie zosta³y zmieszane w jedno pojêcie "Wielkiej Otch³ani". Wielka Otch³añ, podobnie jak Bóg, jest czymœ tak potrzebnym, ¿e gdyby nie istnia³a, trzeba by j¹ wymyœliæ.

Jedn¹ z pierwszych wzmianek mog¹cych odnosiæ siê do Otch³ani znajdziemy w Biblii:

"Ziemia zaœ by³a bezmiarem i pustkowiem i ciemnoœæ by³a nad powierzchni¹ bezmiaru wód. "

Kabaliœci przyjêli na podstawie tego pogl¹d, ¿e przed stworzeniem mia³ miejsce stan charakteryzowany przez Tohu i Bohu, Chaos i Pustkê [1]. Inn¹ ide¹, wspominan¹ wielekroæ w Zoharze[2] jest to, ¿e przed w³aœciwym stworzeniem by³o wiele jego nieudanych prób; owe próby zawiod³y, gdy¿ mi³osierdzie i os¹d (tj. si³a i forma) nie by³y nale¿ycie zrównowa¿one, zaœ odpadki tych nieudanych prób, st³uczone skorupy poprzednich sefirotów, nagromadzi³y siê w Otch³ani. Poniewa¿ te skorupy (Qlippoth) by³y skutkiem niezrównowa¿enia, uwa¿ano je za z³e i Otch³añ sta³a siê siedzib¹ z³ych duchów wcale podobn¹ do otch³ani piekielnej, w któr¹ zosta³y str¹cone zbuntowane anio³y, lub do Tartaru z mitologii greckiej.

Innym tematem, który przyczyni³ siê do obecnego kszta³tu pojêcia Otch³ani, by³a legenda o Upadku. Wedle kabalistycznej interpretacji tego mitu, skutkiem aktu stworzenia by³ czysty stan, symbolizowany przez Eden, gdzie Adam-i-Ewa ³¹czeni ¿y³ w stanie boskiej doskona³oœci. Istnieje wiele ezoterycznych interpretacji tego, co mia³by oznaczaæ upadek, lecz wszyscy zgadzaj¹ siê co do tego, ¿e po nim Adam i Ewa zostali rozdzieleni i przybrali materialne cia³a w fizycznym œwiecie. Temat oddzielenia od Boga i wygnania do œwiata materii (gdzie doœwiadcza siê ograniczenia, bólu, cierpienia, œmierci) pojawia siê znacznie wczeœniej w gnostyckich legendach o Sofii wygnanej do materii. Idea wygnana czy oddzielenia od Boga wi¹¿e siê blisko z ide¹ Otch³ani na Drzewie ¯ycia, oddzielaj¹cej trzy sefiroty reprezentuj¹ce Boga od siedmiu reprezentuj¹cych cz³owieka.

Isaac Luria (1534 -1572) wprowadzi³ do pojêcia Otch³ani now¹ ideê "tzimtzum" lub skurczenia. Luria dziwi³ siê, jak ukryty Bóg (En Soph) móg³ zrobiæ coœ z niczego, skoro nie by³o nawet tego niczego, od którego móg³by zacz¹æ. Jeœli En Soph (bez koñca, nieskoñczony) jest wszêdzie, to jak mo¿emy byæ oddzieleni od En Soph? Luria argumentowa³, ¿e stworzenie sta³o siê mo¿liwe, poniewa¿ En Soph siê skurczy³, stwarzaj¹c przestrzeñ, gdzie go nie by³o; wybra³ samoograniczenie siê, poniewa¿ tylko ono mog³o umo¿liwiæ stworzenie. To nie tylko wyjaœnia, dlaczego stworzenie jest oddzielone od Ukrytego Boga, lecz podkreœla, ¿e ograniczenie istnia³o w stworzeniu od samego pocz¹tku i le¿a³o u jego podstaw. Zaskakuj¹cym by³o w³¹czenie ograniczenia, oddzielenia jednych rzeczy od drugich, tego, co dawni kabaliœci nazywali "surowym os¹dem" Boga (a wspó³czeœni kabaliœci nazywaj¹ form¹) do aktu stworzenia, gdy siê przyjmie, ¿e jest ono Ÿród³em cierpienia i nieosobowego z³a, tego, co Dion Fortune nazywa "z³em negatywnym". Definicja tzimtzum Lurii sugeruje, ¿e bez niego stworzenie nie by³oby mo¿liwe, a jednoczeœnie dostarcza odpowiedzi na jedno z najbardziej drêcz¹cych ludzkoœæ pytañ: "Jeœli Bóg uczyni³ œwiat dobrym, to dlaczego stworzy³ komary?".

Gdy po³¹czymy w jedno ró¿ne idee dotycz¹ce Wielkiej Otch³ani, otrzymamy coœ w rodzaju wielkiej, pustej areny jak w rzymskim amfiteatrze, gdzie rozegra³ siê dramat Stworzenia. Tajemniczy En Soph zagra³ krótk¹ rolê jako dyrektor przedstawienia, lecz szybko schowa³ siê za kurtynê na pocz¹tku sztuki, pozostawiaj¹c za sob¹ wielki k³êbek energii, który wtoczy³ siê na scenê z nieznanych miejsc za kurtyn¹ i do którego by³ przyczepiony sefirot Kether. Œwiat³a sefirotów rozb³ys³y i roœwietli³y œrodek areny; to jest Olam Ha-Nekudoth, "Œwiat Punktów Œwiat³a". Peryferia areny, gdzie nie siêga³y ju¿ œwiat³a tej manifestacji, pozosta³y ukryte w g³êbokiech ciemnoœciach i tam anio³owie pozostawili nieudane odpadki stworzenia, by zgni³y. ¯yje tam dziwne ¿ycie.

Sytuacja wygl¹da³a mniej wiêcej w ten sposób w 1909, gdy Aleister Crowley postanowi³ "przekroczyæ Otch³añ" i doda³ do jej mitologii nastêpuj¹cy opis: [4]:

"Imiê Mieszkañca Otch³ani brzmi Choronzon, lecz nie jest on naprawdê stworzeniem; w Otch³ani nie ma stworzeñ. W Otch³ani nie ma stworzeñ; jest pe³na wszystkich mo¿liwych form, po równi pustych i z tego powodu z³ych w jedynym prawdziwym sensie tego s³owa - to jest pozbawionych znaczenia, lecz z³owrogich w swoim d¹¿eniu do stania siê prawdziwymi. Formy te wiruj¹ bezsensownie uk³adaj¹c siê w przypadkowe sterty jak k³êby kurzu, i ka¿de takie przypadkowe zbiorowisko upewnia siê samo, ¿e jest jednostk¹, i wykrzykuje "Ja jestem ja!", choc jest ca³y czas œwiadome tego, ¿e jego elementy nie s¹ powi¹zane w ¿aden prawdziwy sposób, tak, ¿e najmniejsze zak³ócenie rozwiewa tê iluzjê."

Gdy czyta³em ten opis, uderzy³o mnie podobieñstwo tych wra¿eñ do pewnego fragmentu z rodzia³u o Hod i Netzach, gdy opisywa³em chaos w osobowoœci bêd¹cej pod kontrol¹ "wojsk" lub "zastêpów" tych dwóch sefirotów, gdy zastêpy zachowañ walcz¹ o prawo do bycia "ja". Doœwiadczenie Crowleya ma wiêcej wspólnego z Zas³on¹ Paroketh oddzielaj¹c¹ Jesod i Tiferet, a dalszy komentarz Crowleya potwierdza to:

"Gdy tylko zniszczy³em swoj¹ osobowoœæ, gdy tylko wyzby³em siê ego, wszechœwiat, który wydawa³ siê wrogi i wype³niony wszystkimiformami lêku, okaza³ siê byæ taki tylko w odniesieniu do idei "ja"; dopóki "ja jestem ja", wszystko musi wydawaæ siê wrogied. Teraz, gdy nie by³o ju¿ ¿adnego ja, które mog³oby cierpieæ, wszystkie idee, które by³y przyczyn¹ cierpienia, sta³y sie niewinne. Mog³em chwaliæ doskona³oœæ ka¿dej czêœci, podziwiaj¹c i czcz¹c te¿ ca³oœæ. "

Jest to bardzo charakterystyczny opis kogoœ, kto uwolni³ siê od demona fa³szywego ja i wi꿹cej triady Hod, Jesod i Netzach, i przeszed³ przez Paroketh do Tiferet. Doœwiadczenie Crowleya jest wa¿ne i autentyczne w tej formie, lecz w dalszych rozdzia³ach o Binah, Chokhmah i Kether powiemy, co mog³oby znaczyæ "przekroczenie Otch³ani" i poka¿emy absurdalnoœæ wiary Crowleya, ¿e on to osi¹gn¹³.

A twentieth-century Kabbalist who did succeed in adding
something useful to the ever-expanding notion of the Abyss was
Dion Fortune, in her theosophical work "The Cosmic Doctrine" [3].
The form of this work appears to have been inspired by
Blavatsky's "The Secret Doctrine", and certainly lives up to
Fortune's claim that it was "designed to train the mind, not to
inform it."
Fortune describes three processes arising out of the
Unmanifest (i.e. En Soph). Ring Cosmos is an anabolic process
underlying the creation of forms of greater and greater
complexity. Ring Chaos is a catabolic process underlying the
destruction and recycling of form. Ring-Pass-Not is a limit where
catabolism turns back into anabolism. She visualised this as
three great rings of movement in the Unmanifest, with the motion
associated with Ring Cosmos spiralling towards the centre, the
movement of Ring Chaos unwinding towards the periphery, and the
dead-zone of Ring-Pass-Not defining the outer limit of Ring Chaos
as an abyss of unbeing, a cosmic compost heap where form is
digested under the dominion of the Angel of Death and turned into
something fertile where new growth can take place.
The similarity between Fortune's description of Ring Chaos
and what in programming is called a "reference-counting garbage
collector" is remarkable, given that she was writing in the 30's.
Many programming languages allow new programming structures to be
created dynamically, thus allowing the creation of more and more
complex structures. At the same time there is a mechanism to
reclaim unused resources so that the system does not run out of
memory or disc space, and the normal scheme is that if a
structure is not referenced by any other structure, recycle it.
In Fortune's language, if you want to destroy something, you
"make a vacuum round it (i.e. remove all references). You prevent
opposition from touching it. Then, being unopposed, it is free to
follow the laws of its own nature, which is to join the motion of
Ring Chaos."
"Cosmic Doctrine" is a valiant attempt to say something
quite profound; at an intellectual level it fails "abysmally",
and I cannot read it without squirming, but it still has more raw
Kabbalistic and magical insight at an intuitive level than just
about anything else I have read. The idea of a cosmic reference-
counting garbage collection process and an abyss of unbeing which
is not so much a state as a process of unbecoming is something
not easily forgotten once touched.


A final example of an abyss is one which differs from the
previous examples in that it brings to the fore the relationship
between us, the created, and the Unmanifest, the En Soph itself.
Kabbalistic writers agree that the Unmanifest is not nothing; on
the contrary, it is the hidden wellspring of being, but as it is
"not manifest being" it combines the words "not" and "being" in a
conjuction which can be apprehended as a kind of abyss. Scholem
[6] discusses this "nothingness" as follows:

"The primary start or wrench in which the introspective God
is externalised and the light that shines inwardly made
visible, this revolution of perspective, transforms En Soph,
the inexpressible fullness, into nothingness. It is in this
mystical "nothingness" from which all the other stages of
God's gradual enfolding in the Sefiroth emanate, and which
the kabbalists call the highest Sefira, or the "supreme
crown" of Divinity. To use another metaphor, it is the abyss
which becomes visible in the gaps of existence. Some
Kabbalists who have developed this idea, for instance Rabbi
Joseph ben Shalom of Barcelona (1300), maintain that in
every transformation of reality, in every change of form, or
every time the status of a thing is altered, the abyss of
nothingness is crossed and for a fleeting mystical moment
becomes visible."


It should be clear by now that the Abyss is a metaphor for
a number of intuitions or experiences. I do not know how many
different kinds of abyss there are, but there are some
distinctions which can be made:

- the Abyss of nothingness

- the Abyss of separation

- the Abyss of knowledge

- the Abyss of un-being (or un-becoming)

The perception that being and nothingness go hand-in-hand is
something Sartre studied in great depth [7], and many of his
observations on the nature of consciousness and its
relatationship to negation or nothingness are among the most
perceptive I have found. His arguments are lengthy and complex,
and I do not wish to summarise them here other than to say that
he viewed nothingness as the necessary consequence of a special
kind of being he calls "being-for-itself", the kind of being we
experience as self-conscious human beings.


The Abyss of separation can be experienced as a separation
from the divine, but it can also be experienced quite acutely in
one's relationships with others and with the physical world
itself. Much of what we perceive about the world and other people
is an illusion created by the machinery of perception; strip away
the trick, Yesod becomes Daath, and a yawning abyss opens up
where one is conscious less of what one knows than of what one
does not; it is possible to look at a close friend and see
something more alien, remote and unknown than the surface of
Pluto. This experience is closely related to the Abyss of
knowledge, which is discussed in more detail in the discussion on
Daath below.
The Abyss of un-being is the direct perception that at any
instant it is possible to not-be. This perception goes beyond the
contemplation or awareness of physical death; it is the direct
apprehension of what Dion Fortune calls "Ring Chaos", that un-
being is less a state than a process, that at every instant there
is an impulse, a magnetic attraction towards total self-
annihilation on every level possible. The closer one moves
towards the roots of being, the closer one moves towards the
roots of un-being.


Daath means "Knowledge". In early Kabbalah Daath was a
symbol of the union of Wisdom (Chokhmah) and Understanding
(Binah). The book of Proverbs is rich mine of material on
the nature of these three qualities, material which forms the
basis of many ideas in the Zohar and other Kabbalistic texts;
e.g. Proverbs 3.13:

"Happy is the man that findeth wisdom, and the man that
getteth understanding....She is a tree of life to them that
lay hold upon her: and happy is every one that retaineth
her. The Lord by wisdom hath founded the earth; by
understanding hath he founded the heavens. By his knowledge
the depths are broken up, and the clouds drop down the dew"

And Proverbs 24.3:


"Through wisdom is an house builded; and by understanding is
it established: And by knowledge shall the chambers be
filled with all pleasant and precious riches."

In the "Bahir" [8] and "Zohar" [e.g. 2] Daath represents the
symbolic union of wisdom and understanding, and is their
offspring or child. As the Microprosopus, often symbolised by
Tiphereth, is also the symbolic child of Chokhmah and Binah,
there is some room for confusion. According to the Zohar however,
Daath has a specific location in the Microprosopus, namely in one
of the three chambers of the brain, from where it mediates
between the higher (Chokhmah and Binah) and the lower (the six
sephiroth or "chambers" of the Microprosopus - see the reference
to Proverbs 24.3 above).
I have often puzzled as to why knowledge is the natural
outcome of wisdom and understanding. It was only recently when I
read Proverbs that I realised that wisdom was being used in the
sense of something *external*, something which is received from
someone else. As children we were told "do this" or "don't do
that", and often couldn't question the wisdom of the advice
because we lacked the understanding. I once had a furious row
with my father about building a liquid fuel rocket engine in the
house using petrol and hydrogen peroxide. He flatly refused to
let me do it. I couldn't understand the problem - I was going to
be careful. I now *know*, because I *understand* the stupidity of
what I was trying to do, the *wisdom* of his refusal. Received
wisdom cannot be integrated into oneself unless there is the
capacity to understand it, and having understood, it becomes real
knowledge which can be passed on again as wisdom to someone else.
For early Kabbalists the ultimate wisdom was the wisdom of God as
expressed in the Torah, and by attempting to understand this
wisdom (and that is what Kabbalah was) they could arrive at the
only knowledge truely worth having. Knowledge of God was the
union between the higher and lower, and perhaps this is why Daath
was never a sephiroth, something which manifests positively;
since the Fall that knowledge has been lost. One of the
unattributable pieces of Kabbalah I was taught was that Daath is
the hole left behind when Malkuth fell out of the Garden of Eden.
If you examine my derivation of the Tree of Life in Chapter 1.
closely you will see that I have based some of it on this very
astute observation.
The notion of Daath as a "hole" appears to have originated
this century. Gareth Knight, for example [9], provides a complete
set of correspondences for Daath, many of which happen to be
negative Tiphereth correspondences or misplaced correspondences
borrowed from other sephiroth, but one at least is appropriate:
he gives the magical image of Daath as Janus, god of doorways.
Kenneth Grant [10], with his usual florid imagination, sees Daath
as a gateway through to "outer spaces beyond, or behind, the Tree
itself" dominated by Qlippothic forces.


There is a deep correspondence between sephiroth in the
lower face of the Tree and sephiroth in the upper face: look at
the symmetry of the Tree and you should see why Malkuth,
Tiphereth and Kether are linked, why Hod and Binah are linked,
why Chokhmah and Netzach are linked, and most importantly for the
purposes of this discussion, that there is a correspondence
between Yesod and Daath. These are not just simple geometric
symmetries; they express some important relationships which are
experientially verifiable, and in terms of what makes most sense
in Kabbalah and what does not, these relationships are important.
Daath and Yesod, at different levels, are like two sides of the
same coin. Jam the machinery of perception I said above, and
Yesod can become Daath. The following quotation is taken from an
bona-fide anthropological article [11] attempting to explain some
of the characteristic features of cave art:

"Moving into a yet deeper stage of trance is often
accompanied, according to laboratory reports, by an
experience of a vortex or rotating tunnel that seems to
surround the subject. The external world is progressively
excluded and the inner world grows more florid. Iconic
images may appear on the walls of the vortex, often imposed
on a lattice of squares, like television screens. Frequently
there is a mixture of iconic and geometric forms.
Experienced shamans are able to plunge rapidly into deep
trance, where they manipulate the imagery according to the
needs of the situation. Their experience of it, however, is
of a world they have come briefly to inhabit; not a world of
their own making, but a spirit world they are privileged to
visit."

This will come as no surprise to anyone who has read Michael
Harner's "The Way of the Shaman" [5]. There on page 103 (plate 8)
is a beautiful picture of the tunnel vortex, complete with
prisms. When I first saw this picture I was astonished and
recognised it instantly, prisms and all; when I showed it to my
wife her reaction was the same. The tunnel vortex appears to be
one of the constants of magical/mystical experience, and it
appears in a very precise context. In Kabbalah the shamanic
tunnel would be attributed to the 32nd. path connecting Malkuth
to Yesod; this path connects the real world to the underworld of
the imagination and the unconscious, and is commonly symbolised
by a tunnel [eg.9]. However, using the symmetry of the Tree, this
path also corresponds to the path at another level connecting
Tiphereth across the Abyss, through Daath, to Kether. The
tunnel/vortex at this level is no longer subjective, because this
level of the Tree corresponds to the noumenal reality
underpinning the phenomenal world, and links individual self-
consciousness to something greater. Just as Yesod represents the
machinery of sense perception, so Daath can flip over to become
the Yesod of another level of perception, not sense perception,
but something completely different that seems to operate out of
the "back door" of the mind; this is objective knowledge, what
used to be called gnosis.
To conclude this section on Daath and the Abyss, it is worth
asking what the relationship between the two ideas is. As I
programmer I am continually aware of the gulf between abstract
ideas, such as the number two and its physical representations in
the world: 2, II, .., two etc. The number two can be represented
in an infinite number of ways, and it is only when you share some
understanding of my language that you can *begin* to guess that a
particular mark in the world represents the number two. The
situation is even worse than it might seem; a basic theorem of
information theory states that the optimum way of expressing any
piece of information is one where the symbols occur completely
randomly. I could take this paragraph, pass it through an optimal
text compressor and the same piece of text would be
indistinguishable from random garbage. Only I, knowing the
compression procedure, could extract the original message from
the result. Whatever we call information appears to exist
independently of the physical world, and uses the world of chalk
marks, ink marks, magnetic domains or whatever like a rider uses
a horse. To me, the gulf is irreconcilable; between the physical
world and the world of the mind is an abyss, and I am not
indulging in "new physics" or anything vaguely suspect - this is
meat and drink to the average progammer, who spends most of his
or her time transforming abstractions from one symbol set to
another.


Spogl¹daj¹c na to z innej strony - istnieje dowód matematyczny na to, ¿e nie ma najwiêkszej liczby pierwszej. Zanm ten dowód. Jednak ¿aden wycinek mojego mózgu nie wyjawi tego dowodu komuœ, kto go nie zna. Jestem gotów za³o¿yæ siê o du¿¹ iloœæ alkoholu, ¿e jest to teoretycznie niemo¿liwe, nawet, jeœli znajdzie siê neurolog zdolny przeanalizowaæ ka¿dy atom mojego mózgu. Ewolucja d¹¿y w stronê optymalizacji i myœlê, ¿e dowód bêdzie zakodowany w sposób optymalny tak, by wygl¹da³ jak zbiór losowych œmieci. Jest otch³añ: wiedza, której w pewien sposób nie da siê nigdy uzyskaæ.W Kabale ta szczególna otch³añ nazywa siê otch³ani¹ Assiah i jest pierwsz¹ z serii otch³ani. Nastêpn¹ jest otch³añ Yetzirah, i to o tej mówiliœmy przez wiêksz¹ czêœæ tego rozdzia³u. S¹ jeszcze inne otch³anie, lecz one stan¹ siê jasne wtedy, gdy przejdziemy do Czterech Œwiatów i Rozszerzonego Drzewa.

Otch³añ ³¹czy siê z Daath dlatego, ¿e Otch³añ wyznacza granice tego, co mo¿e zostaæ poznane ze œwiata le¿¹cego poni¿ej jej. Otch³añ jest otch³ani¹ wiedzy, a Daath jest dzur¹, w któr¹ wpadamy, gdy próbujemy przejœæ na drug¹ stronê. Czy mo¿na wyraziæ naturê Boga w ludzkich kategoriach? Nie.





Bina, Chochma, Keter

"Tylko cz³owiek mo¿e upaœæ od Boga. Tylko cz³owiek." D. H. Lawrence.

Triada Bina, Chochma i Keter to kabalistyczna reprezentacja manifestacji Boga. Jej omówienie stawia mnie przed problemem; a problem ten polega na tym, ¿e u¿ywaj¹c w tych notatkach s³owa "Bóg" czyni³em to z pewnym niepokojem, wiedz¹c, ¿e to s³owo znaczy dla ró¿nych osób rzeczy tak ró¿ne, ¿e jest ju¿ praktycznie pozbawione znaczenia. Zdecydowa³em siê jednak u¿yæ tego s³owa - jako okreœlenie pewnego osobistego doœwiadczenia, zak³adaj¹c, ¿e czytelnik rozumie, ¿e Bóg jest osobistym doœwiadczeniem, a nie Ÿle zdefiniowan¹ abstrakcj¹, w któr¹ siê wierzy. Mój pogl¹d nie jest nowy, a jednak wiele osób negatywnie siê odnosi do idei doœwiadczania Boga, w przeciwieñstwie do wierzenia w niego. Drugie za³o¿enie, jakie czyniê u¿ywaj¹c s³owa "Bóg" jest takie, ¿e okreœlam nim tylko doœwiadczenie i nic wiêcej; st¹d twoje doœwiadczenie i twój Bóg s¹ tak samo prawdziwe jak moje, a jako ¿e nie ma formalnych definicji, nie ma miejsca na teologiczne dysputy i nie ma nic wiêcej do powiedzenia w tej sprawie.

Jednak¿e... celem tych notatek by³o dostarczyæ pewnego wgl¹du w Kaba³ê i dziwnym by³oby po napisaniu ponad po³owy odwróciæ siê i powiedzieæ: "sorry, nie powiem niczego o trzech boskich sefirotach". Myœlê, ¿e wypada coœ powiedzieæ. Nie mogê siê sprzeciwiæ mojemu pierwotnemu za³o¿eniu, by w toku tej dyskusji porównywaæ omawiane rzeczy do czegoœ prawdziwego, rzeczywistego i znanego, by dodawaæ swoje osobiste przemyœlenia, a nie tylko kompilowaæ stare materia³y. Nie widzê, jak móg³bym przybli¿yæ do ¿ycia trzy boskie sefiroty nie mówi¹c co nieco o mojej koncepcji Boga i moich w³asnych doœwiadczeniach. Jestem do tego zmuszony, wiedz¹c, ¿e mo¿e to byæ nieuczciwe wobec tych kabalistów, zw³aszcza ¿ydowskich, którzy maj¹ inne pogl¹dy w tej dziedzinie, i pamiêtaj¹c przypowieœæ o œlepcach obmacuj¹cych s³onia, która mówi o tym, ¿e doœwiadczenia Boga bywaj¹ zale¿ne od tego, której czêœci ktoœ siê uchwyci. Czy siê to wam podoba, czy nie, moje objaœnienia trzech najwy¿szych sefirotów bêd¹ niepe³ne. Mogê jedynie poprosiæ ciebie, czytelnika, o zaakceptowanie tego, ¿e pierwotnym celem Kaba³y by³o zawsze osobiste, bezpoœrednie doœwiadczenie Boga ¿ywego, stan, który kabaliœci zwali "dewekut", a droga do tego doœwiadczenia nie prowadzi przez studia nad symbolik¹, lecz przez praktyczne techniki Kaba³y, które zostan¹ opisane w kolejnych rozdzia³ach.

Nazwa sefirota Bina oznacza "zrozumienie", czasem t³umaczy siê j¹ jako "inteligencja". Chochma oznacza "wiedza", a Keter - "korona". Te trzy sefiroty nazywa siê czêsto wy¿szymi sefirotami, i przedstawiaj¹ one ten aspekt Boga, który zamanifestowa³ siê w stworzeniu. W Kabale jest jeszcze inny aspekt Boga, "prawdziwy Bóg", En Sof; mimo ¿e to on jest odpowiedzialny za stworzenie œwiata, ukazuje siê nam jedynie w ograniczonej formie w sefirocie Keter. Poœwiêcono wiele wysi³ku, by wyjaœniæ ten proces. Pewna ksi¹¿ka o Kabale, bêd¹ca w moim posiadaniu [1]poœwiêca osiem stron En Sof'owi, dwanaœcie wy¿szej triadzie Keter, Chochma i Bina i piêæ stron pozosta³ym piêciu sefirotom - proporcja czêsto spotykana w literaturze kabalistycznej.

Mówi¹c krótko, ukryty Bóg lub En Sof wykrystalizowa³ pewien punkt, którym jest sefirot Keter. Wedle wiêkszoœci wersji nauk kabalistycznych (ideê tê mo¿na znaleŸæ ju¿ w Bahirze [2]), En Sof "skurczy³ siê" (tsimtsum), by "zrobiæ miejsce" dla stworzenia, i w powsta³ej przestrzeni pojawi³ siê punkt Keter. Keter jest zasianym w nicoœci ziarnem, z którego wyrasta stworzenie; ta interesuj¹ca przenoœnia odwraca Drzewo ¯ycia "do góry nogami" i ukazuje Keter u jego korzeni, wroœniête w glebê En Sof, z reszt¹ sefirotów bêd¹cych ga³êŸmi i liœæmi. Inna przenoœnia ukazuje Keter po³¹czony z En Sof "nici¹ œwiat³a", metafora, której u¿y³em nieco swobodnie w rozdziale o Daath i Otch³ani.

Podobnie jak ksiê¿yc, Keter ma dwie strony: widzialn¹ i ukryt¹, i dlatego jego magicznym obrazem jest twarz widziana z profilu: jedna z jej stron, zazwyczaj prawa, jest dla nas widoczna, lecz druga jest na zawsze zwrócona w stronê En Sof.

Keter ma wiele tytu³ów: Byt Bytu, Ukrycie Ukrytego, Pierwotny Punkt, Punkt Wewn¹trz Ko³a, Najwy¿szy, Rozleg³e Oblicze (Arik Anpin), Bia³a G³owa, G³owa Której Nie Ma, Makroprosopus. Gdy na nie spojrzymy stanie siê jasnym, ¿e Keter jest czymœ pierwszym, najstarszym, czymœ u podstaw bytu, czymœ odleg³ym, a jego najtrafniejszym wyobra¿eniem jest punkt. Keter poprzedza wszelkie formy istnienia, wszystkie rozró¿nienia i rozdzielenia, wszystkie dualizmy. Keter, potencjalnie, zawiera w sobie wszystko, niczym ziarno, z którego wyrasta Drzewo, nie jednorazowo, lecz w sposób ci¹g³y. Keter jest zarówno korzeniem, jak i nasieniem. Poniewa¿ poprzedza wszelkie formy i zawiera w sobie wszystkie przeciwieñstwa, nie jest "jak" cokolwiek. Mo¿emy powiedzieæ, ¿e zawiera w sobie nieskoñczon¹ boskoœæ, lecz wtedy trzeba bêdzie powiedzieæ, ¿e zawiera w sobie nieskoñczone z³o. W Keter zawarta jest ca³a mi³oœæ œwiata, lecz równie¿ ca³a nienawiœæ. Keter jest Ÿród³em najczystszego, promieniej¹cego œwiat³a, lecz, na równi - Ÿród³em najg³êbszych ciemnoœci. I nie jest ¿adn¹ z tych rzeczy; poprzedza wszelkie dualizmy, a jego Cnot¹ jest jednoœæ. Jest to punkt nie posiadaj¹cy cech, lecz zawieraj¹cy w sobie ca³e stworzenie jako potencja³, który jeszcze nie nabra³ formy.

W Zoharze [3] pe³no jest aluzji do Keter, i trudno wybraæ z nich coœ reprezentatywnego, lecz poni¿szy cytat z "Mniejszego Œwiêtego Zgromadzenia" jest jasny, prosty i subtelny:

"On (Keter) zosta³ uczyniony, ale jest tak, jakby nie zosta³ uczyniony. Zosta³ dostosowany, by móg³ podtrzymywaæ wszystkie rzeczy, lecz nie jest uformowany, poniewa¿ nie jest odkryty.

Gdy zostaje dostosowany, wytwarza dziewiêæ Œwiate³, które œwiec¹ z niego, z jego zastosowania.

I z Niego œwiec¹ te Œwiat³a, i wytwarzaj¹ p³omienie, które pr¹ do przodu i rozchodz¹ siê na wszystkie strony, jak ze wzniesionej latarni promienie œwiat³a siêgaj¹ w ka¿de miejsce na dole.

A gdy ktoœ podejdzie do takiego promienia, by go zbadaæ, nie znajdzie go, lecz zobaczy tylko latarniê."

W Keter zawarty jest dualizm, która wyra¿a siê przez Bina i Chochma, a kabaliœci t³umacz¹ go odwo³uj¹c siê do najbardziej oczywistej z przenoœni, do kobiety i mê¿czyzny. Chochma to Abba, Ojciec, a Bina to Aima, Matka, i ca³y œwiat jest postrzegany jako dziecko wiecznego i nie koñcz¹cego siê spó³kowania tej boskiej pary. Oto cytat wziêty ponownie z "Mniejszego Œwiêtego Zgromadzenia":

"PrzyjdŸcie i spójrzcie. Gdy Najœwiêtszy Staro¿ytny, Ukryty ze wszystkimi Ukryciami (Keter) zapragn¹³ zostaæ uformowany, dostosowa³ wszystkie rzeczy do formy Kobiety i Mê¿czyzny (...). Nie mog³yby bowiem istnieæ inaczej, jak tylko w innym aspekcie Kobiety i Mê¿czyzny (i ich po³¹czenia).

A gdy ta M¹droœæ (Chochma) obejmuj¹ca wszystkie rzeczy, œwieci z Najœwiêtszego Staro¿ytnego, nie œwieci inaczej, jak tylko w formie Kobiety i Mê¿czyzny. Dlatego M¹droœæ zosta³a rozszerzona i sta³a siê po równi Kobiet¹ i Mê¿czyzn¹.

ChKMH AB BINH AM: Chochma jest Ojcem, a Bina Matk¹ i w ten sposób M¹droœæ i Zrozumienie pozostaj¹ zrównowa¿one w najbardziej doskona³y ze sposobów, w równoœci Kobiety i Mê¿czyzny.

I dlatego wszystkie rzeczy zosta³y stworzone w równoœci Kobiety i Mê¿czyzny, jak¿e inaczej mog³yby istnieæ! (...)

Jest napisane (Prz 2:3) "Jeœli nazwiesz Bina Matk¹" ".

Gdy siê ³¹cz¹, generuj¹ stworzenie, i rozszerzaj¹ siê w prawdzie.

A o nie koñcz¹cym siê akcie prokreacji czytamy:

"Razem oni (Chochma i Bina) dzia³aj¹ i razem spoczywaj¹. Jedno nie oddala siê od drugiego, ani nie jest mu nigdy odebrane. Dlatego napisane jest w Rodz 2:10 "A z Edenu wyp³ywa³a rzeka" - to oznacza, mówi¹c dok³adnie, ¿e ona p³ynie zawsze i nigdy nie ustaje".

Czêsto u¿ywa siê przenoœni rzeki lub Ÿród³a na okreœlenie Chochma, ¿eby podkresliæ ci¹g³¹ naturê kreacji. Pierwotna metafora to fallus, który nieprzerwanie wylewa nasienie do ³ona Bina, a Bina z kolei rodzi rzeczywistoœæ. Symbole falliczne - stoj¹cy kamieñ, fontanna, dzida itp. przynale¿¹ do Chochma, zaœ symbole ³ona - kielich, naczynie, piec itp. - Bina. Bina jest balonem nape³nionym ciep³ym powietrzem, a Chochma jest p³omieniem, który utrzymuje j¹ w powietrzu. Lecz ta przenoœnia nie jest do koñca dok³adna: Bina nie jest form¹, lecz Matk¹ Formy - ona stwarza warunki, w których forma mo¿e siê zamanifestowaæ.

Kolorem Bina jest czerñ, i kojarzy siê j¹ z Szabbatai ("odpoczynek"), planet¹ Saturn. Symbolika jest dwoista: z jednej strony jest ona Aim¹, p³odn¹ matk¹ stworzenia, z drugiej strony jest matk¹ skoñczonoœci, ograniczenia, granic, czasu, przestrzeni, prawa, przeznaczenia i w koñcu, œmierci. Pod t¹ postaci¹ czêsto siê j¹ przedstawia jako Królow¹ Wdowê, która (jak to widzimy równie¿ na wielu portretach Królowej Wiktorii) zasiada na tronie stworzenia w czarnych szatach i welonie wdowy. Jednym z tytu³ów Bina jest Korsia, Tron.

Mag i kabalistka Dion Fortune mia³a silne intuicyjne wyczucia Bina, nie tylko jako rodzaju emanacji, lecz jako samej Wielkiej Matki, jak widaæ w wierszu z jej powieœci "Magia Ksiê¿yca" [4]:

"Jestem t¹, która by³a, gdy powsta³a ziemia
By³am Rea, Bina, Ge.
Jestem tym bezdŸwiêcznym, nieskoñczonym, gorzkim oceanem
Z którego g³êbin wiecznie wytryskuje ¿ycie.
Astarte, Afrodyta, Asztoret -
Daj¹ce ¿ycie i przynosz¹ce œmieræ;
Hera w niebiosach, na ziemi Persefona;
Diana na drogach, i Hekate -
One wszystkie to ja, i widaæ je we mnie.
Gdy zbli¿a siê pe³nia ksiê¿yca
S³yszê s³owa wezwania, s³yszê i zjawiam siê -
Szaddai El Chai i Rea, Bina, Ge -
Przychodzê do kap³ana, który mnie wzywa - "

Jednym z najstarszych powi¹zañ Bina jest ¿ywio³ wody, i nazywa siê j¹ Mara, gorzkim oceanem, z którego pochodzi i do którego musi powróciæ ca³e ¿ycie. Jest tak¿e Wy¿sz¹ lub Wiêksz¹ Matk¹; Ni¿sz¹ lub Mniejsz¹ matk¹ jest sefirot Malkut, i jest ona lepiej symbolizowana przez same boginie ziemi i natury, na przyk³ad trójcê Kora, Demeter i Persefona. Drzewo ¿ycia ma wiele symboli bogiñ, i nie zawsze ³atwo jest stwierdziæ, gdzie one pasuj¹:

Bina jest Wielk¹ Matk¹ Wszystkiego, z symbolami przestrzeni, czasu, przeznaczenia, cyklu, fal, naczyñ itp.

Malkut to Ziemia jako gleba, z której wyrasta ¿ycie, materia jako podstawa wszystkich form ¿ycia, duch ukryty w materii, symbolizowany przez boginie p³odnoœci, wegetacji itp.

Jesod w swoim lunarnym aspekcie jest Ksiê¿ycem, ukryt¹ rzeczywistoœci¹ z przyp³ywami i odp³ywami tajemnic iluzji, reprodukcji seksualnej itp., i czasem inwokuje siê je pod postaci¹ bogiñ lunarnych - Selene, Artemis itp.

Gewura le¿y na Kolumnie Formy; ca³a kolumna ma ¿eñski aspekt i Gewura wzywa siê czasem w ¿eñskiej postaci jako Kali, Durga, Hekate lub Morrigan, choæ trzeba przyznaæ, ¿e wymienione boginie maj¹ te¿ wiele wspólnego z Bina.

Netzach odnosi siê do planety Wenus i jego aspekty przyjemnoœci zmys³owych, luksusu, po¿¹dania i mi³oœci zmys³owej inwokuje siê czasem pod postaci¹ Wenus lub Afrodyty.

Duchowym Doœwiadczeniem Bina jest Wizja Smutku: jako Matka Formy. Bina jest te¿ Matk¹ skoñczonoœci, determinizmu, przyczyny i skutku. Ka¿da jakoœæ pojawia siê wraz ze swoim przeciwieñstwem: ¿ycie i œmieræ, radoœæ i smutek, mi³oœæ i nienawiœæ, porz¹dek i chaos, tak, ¿e nie da siê znaleŸæ sta³ego punktu w ¿yciu. Na ka¿dy powód, ¿eby ¿yæ, jaki wynajdziesz, uwiêziony w materii niczym robak w jab³ku, znajdê powód, ¿eby nie ¿yæ. Wizja Smutku to wizja ¿ycia skazanego na bieg po obwodzie ko³a bez mo¿liwoœci ujrzenia jednoœci œrodka. W skrajnej postaci stworzenie jest widziane jako z³a gra z³oœliwego demiurga, pusty ¿art, lub pozbawione radoœci wiêzienie, z którego jedynym wyzwoleniem jest œmieræ. Klasyczna wizja smutku to ta, której doœwiadczy³ Siddhartha Gautama, lecz i To³stoj opisa³ [5] straszne i d³ugotrwa³e doswiadczenie wewnêtrzne, które zawiera wiêkszoœæ elementów z najgorszego, co mo¿e daæ Bina - zaprowadzi³o go ono na krawêdŸ samobójstwa. U³ud¹ Bina jest œmieræ; oznacza to, ¿e wizja Bina mo¿e byæ ujmuj¹ca, lecz jest jednostronna, jest pó³prawd¹, a skoñczonoœæ, jak¹ przed nami ods³ania, jest u³ud¹. Nasza osobista skoñczonoœæ jest u³ud¹.

Skorup¹ Bina jest fatalizm, wiara, ¿e jesteœmy uwiêzieni w mechanicznej przyczynowoœci formy i nie jesteœmy w stanie niczego zmieniæ ani osi¹gn¹æ, a nawet gdybyœmy mogli - nie mia³oby to sensu. Czemu d¹¿yæ do szczêœcia, skoro ono zawsze prowadzi do smutku? Po co budowaæ, skoro wszystko przeminie? Jak mówi autor Ksiêgi Koheleta, wszystko to marnoœæ.

Wad¹ Bina jest sk¹pstwo. Forma to tylko jedna strona równania ¿ycia, drug¹ jest zmiana i zachowanie formy kosztem zmiany oznacza³oby œmieræ wszelkiego ¿ycia. Cnot¹ Bina jest cisza. Poza form¹ nie ma pomys³ów, idei, abstrakcji ani s³ów.

Duchowym Doœwiadczeniem Chochma jest Wizja Boga Twarz¹ w Twarz. Tradycja, w której siê uczy³em, powiada, ¿e nie mo¿na doznaæ tego pozostaj¹c wcielonym - tj. podczas tego procesu siê umiera. Pewien chasydzki Rabbi mia³ zwyczaj ¿egnaæ swoj¹ ¿onê i dzieci ka¿dego ranka, ba³ siê bowiem, ¿e w ci¹gu dnia umrze z ekstazy. W "Wiêkszym Œwiêtym Zgromadzeniu" [3] trzech Rabbich umiera z uniesienia duchowego, a w "Mniejszym Œwiêtym Zgromadzeniu" s³awny Rabbi Symeon ben Johaj ginie w podobny sposób. Pogl¹d, ¿e spojrzenie na obna¿on¹ twarz Boga oznacza œmieræ, jest bardzo rozpowszechniony, lecz na szczêœcie nie ma historycznych podstaw, by twierdziæ, ¿e wiêkszoœæ kabalistów zmar³a z przyczyn innych ni¿ naturalne. Mówi¹c to, nie mam zamiaru nie doceniaæ surowej nagoœci Chochma; nieograniczone, niezwi¹zane, wolne od formy, jest moc¹ stwórcz¹, która podtrzymuje wszechœwiat, i mówienie o œmierci w obliczu tego nie jest melodramatyczne.

U³ud¹ Chochma jest niezale¿noœæ; na poziomie Bina wydajemy siê byæ uwiêzieni w formie, oddzieleni i skoñczeni, lecz podobnie, jak iluzj¹ jest œmieræ, tak jest ni¹ i nasza niezale¿noœæ i wolna wola. Wydaje nam siê, ¿e jesteœmy niezale¿ni i mamy woln¹ wolê, lecz na poziomie Chochma wszyscy pochodzimy z tego samego Ÿród³a.

Cnot¹ Chochma jest dobro, Wad¹ z³o. Niezale¿nie od twojej definicji dobra i z³a, Chochma obejmuje wszystkie mo¿liwe dzia³ania i wspó³czeœni kabaliœci ju¿ nie próbuj¹ wierzyæ w to, ¿e Bóg jest dobry, a z³o musi urzêdowaæ gdzie indziej. Œredniowieczni kabaliœci próbowali sobie z tym problemem radziæ, lecz wystarczy odnaleŸæ Ÿród³o swojego osobistego dobra i z³a, by zobaczyæ, ¿e wyp³ywaj¹ one z tego samego miejsca.

Skorup¹ Chochma jest arbitralnoœæ. Surowa, kreatywna, niepowstrzymana energia Boga w swej ca³ej dynamice mo¿e byæ postrzegana jako chaotyczna i arbitralna, i niektórzy autorzy (np. [6]) tak j¹ postrzegali. To usuwa "bosk¹ wolê" z tej energii i pozostawia nas z mechaniczn¹, nieukierunkowan¹ si³¹ - tworzenie czy niszczenie, porz¹dek czy chaos, a jakie to ma dla tej energii znaczenie? Kabaliœci widz¹ to jednak inaczej. Chochma zawiera formê (jako Bina) *potencjaln¹* i nie nale¿y go postrzegaæ jako czysto chaotycznej energii. Jest to energia ukierunkowana na pewien cel - "Wola Boga", z braku lepszego okreœlenia.

Duchowym doœwiadczeniem Keter jest Zjednoczenie z Bogiem. Mój komentarz do Duchowego Doœwiadczenia Chochma odnosi siê tak¿e do Keter. U³ud¹ Keter jest osi¹ganie. Mo¿emy ¿yæ i siê zmieniaæ, ale nie ma nic do osi¹gniêcia. Nawet Zjednoczenie z Bogiem nie jest osi¹gniêciem; zawsze byliœmy z nim zjednoczeni, a œwiadomoœæ tego faktu nie zmienia niczego istotnego - jak d³ugo ¿yjemy, nie ma innego celu poza samym ¿yciem. Jak mówi kabalista Rebe Nachman z Breslov: [7]

"Niewa¿ne, jak daleko siê zajdzie, zawsze jest nastêpny krok. Dlatego nigdy nic nie wiemy i nigdy nie osi¹gamy prawdziwego celu. Jest w tym g³êboka tajemnica. "

Skorup¹ Keter jest Bezskutecznoœæ. Mo¿e Stworzenie to by³ z³y pomys³. Mo¿e En Sof nie powinien nigdy wyemanowaæ poza Keter. Mo¿a ca³e stworzenie, ¿ycie, wszystko to, co musimy przetrwaæ, to tylko zupe³ne marnotrawstwo, coœ niepotrzebnego. En Sof powinien na powrót wessaæ Malkut do Keter, zburzyæ ten ca³y zwariowany domek z kart i przyznaæ siê do b³êdu.

Imieniem Boga w Bina jest Elohim, ¿eñski rzeczownik z zakoñczeniem liczby mnogiej rodzaju mêskiego. Gdy czytamy w Biblii: "Na pocz¹tku Bóg stworzy³...", to tym Bogiem jest Elohim. Imiê Elohim wi¹¿e siê ze wszystkimi sefirotami na Kolumnie Formy, i ma przedstawiaæ ¿eñski aspekt Boga. Imiê Boga w Chochma to Jah, skrócona forma JHVH. Imiê Boga w Keter to Eheieh, czasem t³umaczone jako "ja jestem", czeœciej jako "ja bêdê".

Archanio³em Bina jest Tzafkiel. Powiedziano mi, ¿e oznacza to "Zas³ona Boga", lecz nie uda³o mi siê tego sprawdziæ. Jeœli to nie oznacza Zas³ony Boga, to na pewno powinno. Archanio³em Chochma jest Ratziel, Herald Bóstwa. Wedle tradycji m¹droœæ Boga i najg³êbsze tajemnice stworzenia zosta³y zapisane na szafirze, który zosta³ powierzony Ratzielowi, i ta "Ksiêga Ratziela" zosta³a dana Adamowi i potem przekazywa z pokolenia na pokolenie [8].

Archanio³em Keter jest Metatron, Archanio³ Obecnoœci. Wedle Tradycji, Metatron by³ kiedyœ cz³owiekiem, Enochem, który by³ tak m¹dry, ¿e Bóg zabra³ go i uczyni³ ksiêciem anio³ów.

Zakony anielskie Bina, Chochma i Keter mog¹ zostaæ wyczytane wprost z wizji Ezechiela. W tekœcie biblijnym Ezechiel opisuje po kolei Œwiête Byty, wielkie ko³a w ko³ach, i w koñcu rydwan-tron Boga. Wizja Ezechiela wywar³a wielki wp³yw na wczesn¹ Kaba³ê, i nieprzypadkowo zakonem Bina s¹ Aralim, Trony, Chochma - Aufanim lub Ko³a, a Keter - Chiaot ha Kadesz, Œwiête ¯ywe Stworzenia. Formy Chiaot ha Kadesz - lew, orze³, cz³owiek i byk - przetrwa³y do dziœ w chrzeœcijañstwie, i mo¿na je znaleŸæ w wiêkszoœci talii tarota na karcie "Œwiat".

Trudno jest poj¹æ naturê Chochma i Bina na podstawie samych symboli, podobnie, jak trudno jest poj¹æ odleg³oœci miêdzy gwiazdami, iloœæ wydzielanej przez nie energii, iloœæ gwiazd w galaktyce i iloœæ widzialnych dla nas galaktyk. Skala tych obserwacji, w porównaniu do naszej ma³ej planety (która dla wiêkszoœci z nas jest du¿ym miejscem) zapiera dech. Gdy myœlê o Chochma i Bina, widzê je w tych kategoriach i w takiej skali. Fizyczny wszechœwiat, sk¹d pochodzimy, Malkut, jest rozleg³y, tajemniczy i zawiera niepojête energie - wobec niepojêtoœci jego samego rozwa¿anie Ojca i Matki Stworzenia wydaje siê bezczelnoœci¹. Sk³ania mnie to do postawienia pytania: "Czy mo¿na doœwiadczyæ wy¿szych sefirotów, lub byæ w nie inicjowanym?" Jeœli widzimy Kaba³ê jako opart¹ na doœwiadczeniu, odpowiedŸ bêdzie zawsze brzmia³a "tak". One przedstawiaj¹ coœ prawdziwego. Co przedstawiaj¹? Czy da siê "Przekroczyæ Otch³añ"? Odpowiedzi na te pytania zale¿¹ od tego, jaki model Kaba³y wybierzemy i jak zinterpretujemy Drzewo ¯ycia. Wybra³em trzy ró¿ne modele:

Model A: sefirot Malkut przedstawia c³y swiat fizyczny, sefiroty od Jesod do Chesed (Mikroprosopus) przedstawiaj¹ œwiadom¹ siebie istotê, wy¿sze sefiroty przedstawiaj¹ Boga ca³ego wszeœwiata, Boga w Du¿ej Skali.

Model B: Drzewo ¯ycia jest map¹ ludzkiej œwiadomoœci. Wy¿sze sefiroty przedstawiaj¹ Boga Wewn¹trz, Boga w Ma³ej Skali.

Model C: Drzewo ¯ycia istnieje w czterech œwiatach stworzenia, mianowicie w Atzilut, Briah, Jesira i Assiah. Gdy mówimy o "Drzewie", mówimy o "Drzewie Jesira". "Otch³añ" jest w rzeczywistoœci tylko Otch³ani¹ Jesira.

W pismach kabalistycznych mo¿na znaleŸæ wszystkie trzy teorie i doœæ trudno jest poznaæ, której z nich autor u¿ywa. Wydaje mi siê, ¿e i ja nie ustrzeg³em siê tej niejasnoœci. Model A ró¿ni siê radykalnie od modeli B i C: obejmuje wszystko, podczas gdy w B i C Drzewo jest zaledwie sk³adnikiem ca³oœci. Jest to wa¿na (choæ z pocz¹tku niejasna) technika kabalistyczna: WeŸ ca³oœæ i znajdŸ Drzewo w ka¿dym z jej sk³adników. Powtarzaj ten proces dla ka¿dego z nich, a¿ zbierzesz wystarczaj¹co wiele szczegó³ów, ¿eby wyjaœniæ wszystko. Ideê tê podsumowuje aforyzm "w ka¿dym sefirocie jest Drzewo".

Czy w modelu A da siê doœwiadczyæ wy¿szych sefirotów? Powiedzia³bym, ¿e mo¿na ich doœwiadczyæ jedynie "na odleg³oœæ", poprzez œcie¿ki pod¹¿aj¹ce w ich kierunku z Tiferet czy Daat. Moja œwiadomoœæ jako wcielonej istoty nie wzniesie siê na Kolumnie Œwiadomoœci ponad Otch³añ, lecz mogê doœwiadczyæ tego, co poza ni¹, "po po³¹czeniach". W tym modelu, doœwiadczenie Bina by³oby równowa¿ne ze zdolnoœci¹ zmieniania sta³ych fizycznych - prêdkoœci œwiat³a, sta³ej Plancka, sta³ej grawitacyjnej itp. - skutki trudno sobie wyobraziæ! Doœwiadczyæ Chochma oznacza³oby doœwiadczyæ mocy, która podtrzymuje miliardy galaktyk. Nie wierzê, by nawet najbardziej zarozumia³y dwudziestowieczny mag móg³ twierdziæ, ¿e dost¹pi³ którejœ z tych inicjacji - najlepszym dowodem tego jest nieprzerwane istnienie naszej planety.

Model B to model Mikroprosopusa jako ca³ego Drzewa. W Zoharze mo¿na znaleŸæ teksty œwiadcz¹ce o tym, ¿e jego autor tak w³aœnie to widzia³, z odniesieniami do "wiêkszego Chochma' i "mniejszego Chochma". Model C przypomina na pierwszy rzut oka model B, lecz ró¿ni siê od niego w innych aspektach. W tej interpretacji mo¿na uznaæ stan "mniejszego Chochma" jako osi¹galny, a stan "wiêkszego Chochma" jako nieosi¹galny, gdy¿ pozostaje on tym samym, co w modelu A.To znaczy, mo¿emy doœwiadczyæ Boga w Sobie, Boga w Ma³ej Skali, lecz poza naszym zasiêgiem le¿y g³êbsza tajemnica, Bóg w Wielkiej Skali.

Te rozwa¿ania mog¹ siê wydawaæ akademickie, lecz w ludziach istnieje naturalna sk³onnoœæ do d¹¿enia do najwy¿szych duchowych prze¿yæ, co jedynie powoduje dewaluacjê jêzyka, jakim siê pos³ugujemy dla ich opisu. Œwiat jest zbyt wielki, tajemniczy i pe³en nieskoñczonych mo¿liwoœci, by ktokolwiek móg³ deklarowaæ inicjacjê w Malkut - a co dopiero Keter.

Nale¿y w koñcu spytaæ: czym jest Bóg? Co tak naprawdê przedtsawia trójca Bina, Chochma i Keter? Œwiadomie nie przedstawiam tu olbrzymiej iloœci materia³ów kabalistycznych na temat tych trzech sefirotów, bo nie mam pewnoœci, czy wynikaj¹ z autentycznego zrozumienia. Co na przyk³ad daje informacja, ¿e imiê Bina (BINH) zawiera w sobie nie tylko IH (Jod, He), litery oznaczaj¹ce Chochma i Bina, lecz tak¿e BN, Ben, syna? Istnieje intelektualny poziom pojmowania Kaba³y, i daje on miejsce na nie koñcz¹ce siê spekulacje, lecz prowadzi donik¹d. Jakie doœwiadczenie zawiera w sobie s³owo "Bóg"? Jeœli nie ma niczego, co nie by³oby Bogiem, czemu tyle osób szuka Boga? Czemu tak wiele ludzi czuje siê oddzielonych od Boga? Ostatnio przegl¹da³em lokaln¹ ksiêgarniê ezoteryczn¹, sklep, który zawiera szeroki wybór literatury o religiach Wschodu, astrologii, tarocie, szamanizmie, kryszta³ach, teozofii, magii, Graalu, tradycji celtyckiej, mitologii, Kabale, wiedŸmiarstwie i tak dalej. Nie by³em pewien, czego szukam, lecz mimo paru godzin szukania zdecydowanie tego nie znalaz³em. To, co mnie uderzy³o, to to, ¿e bardzo wiele z tych ksi¹¿ek zosta³o napisanych po to, ¿eby ludzie poczuli siê lepsi. W literaturze okultystycznej zgrabnie przemyca siê pogl¹d, ¿e ludzie "uduchowieni" s¹ bardziej "zaawansowani" lub "rozwiniêci" ni¿ reszta, ¿e "krocz¹ Œcie¿k¹" w stronê "oœwiecenia", "œwiadomoœci kosmicznej", "jednoœci z Bogiem", "boskiej mi³oœci" czy jednego z inyych wysublimowanych, fantastycznych celów. To daje takie poczucie mocy, jest takie wzmacniaj¹ce i przytulne. Nawet w mniej nawiedzonych pracach wszystko koncentruje siê na cz³owieku i trudno unikn¹æ wra¿enia, ¿e wszechœwiat zosta³ stworzony po to, ¿eby byæ placem zabaw dla ludzkich dusz. W stwierdzeniu Marksa, ¿e religia jest opium dla ludu, tkwi wiele prawdy. Cynik móg³by dodaæ, ¿e okultyzm i ezoteryka s¹ "zas³on¹ bezpieczeñstwa" dla osób, które nie potrafi¹ spojrzeæ w twarz rzeczywistoœci. Gdzie znajdziemy ksi¹¿ki, które mówi¹: "jesteœ nic nie znacz¹cym py³kiem kurzu we wszechœwiecie tak wielkim, ¿e nie mo¿esz nawet spróbowaæ poj¹æ jego skali; twoje okultystyczne pretensje s¹ nic nie warte i s¹ stworzone tylko po to, ¿eby ciê chroniæ przed jakimkolwiek doœwiadczeniem rzeczywistoœci. Ca³a ludzka wiedza i doœwiadczenie jest w skali wszechœwiata zaœciankowa, nieznacz¹ca i w du¿ej mierze b³êdna, a to, co ty sam do niej wnios³eœ, jeszcze bardziej. Nie ma Mistrzów lub Mocy, nie ma Ukrytych Zwierzchników, Adeptów Wewnêtrznego Krêgu, nie ma Mesjaszy, a Bóg ciê wcale nie kocha. Jedyn¹ rzecz¹, któr¹ masz, jest twoje ¿ycie, i radoœæ misterium ¿ycia we wszechœwiacie wype³nionym ¿yciem po brzegi, gdzie ma³o wiadomo i wiele zosta³o do odkrycia; a gdy umrzesz, nie ¿yjesz.". Nie zgadzam siê wprawdzie do koñca z przedstawionym pogl¹dem, ale jest to wa¿ny punkt widzenia, którego nie nale¿y nie zauwa¿aæ, a który ma niewielu swoich przedstawicieli w literaturze okultystycznej. Dlaczego? Mo¿e ludzie nie chcieliby kupowaæ ksi¹¿ek, które to mówi¹.

Przedstawiê swój w³asny pogl¹d, który wywodzi siê z mojego doœwiadczenia i jako taki niekoniecznie jest obiektywny, lecz wart przedstawienia. Otó¿ wierzê, ¿e wiele tradycji religijnych, ezoterycznych i okultystycznych zosta³o nieœwiadomie stworzonych po to, by ochroniæ ludzi przed doœwiadczaniem Boga i prowadziæ ich zamiast tego do doœwiadczeñ pe³nych uczuæ mi³oœci, ochrony, pokoju, bezpieczeñstwa, wspólnoty i wzmocnienia, wszystko to w silnie skoncentrowanych na cz³owieku systemach, podkreœlaj¹cych wartoœæ pozytywnych *ludzkich* uczuæ i doœwiadczeñ. Wierzê, ¿e ludzie s¹ oddzieleni od Boga z w³asnego wyboru, nie mog¹ go znaleŸæ, gdy¿ tego nie chc¹.

Trudno jest uzasadniæ takie stwierdzenie nie odwo³uj¹c siê do "cebulowego", wielowarstwowego modelu psychiki. Pod powierzchni¹, niedostêpna i niewidoczna, znajduje siê pow³oka, która robi, co w jej mocy, by nas ochroniæ przed egzystencjalnym terrorem widzenia rzeczy takimi, jakie naprawdê s¹. Jako dziecko ba³em siê ciemnoœci. Ciemnoœæ sama w sobie nie by³a z³a, lecz ja siê ba³em i to ten lêk, a nie w³asnoœci ciemnoœci, okreœli³ moje nastawienie do niej. Podobnie jest z Bogiem - nasz zwi¹zek z nim determinuje g³êboko ukryty, nierozpoznany lêk. Czytamy ksi¹¿ki, chodzimy do kina i teatru, k³ócimy siê, tworzymy, organizujemy przyjêcia, gramy, szukamy Boga, ¿yjemy i kochamy siê nawzajem, i zagrzebujemy siê w tych wszystkich czynnoœciach spo³eczeñstwa w histerycznym, nieustaj¹cym lêku - lêku przed samotnoœci¹, lêku przed chorob¹ i staroœci¹, lêku przed szaleñstwem, lêku przed brakiem znaczenia, arbitralnoœci¹ i bezskutecznoœci¹, lêku przed œmierci¹. Niczym widownia w kinie, przez jakiœ czas mo¿emy ¿yæ w œwiecie fantazji i nie pamiêtaæ, ¿e na dworze jest zimno, ciemno i pada deszcz, lecz prêdzej czy póŸniej trzeba bêdzie opuœciæ nasze krzes³a. A u pod³o¿a wszystkich lêków tkwi lêk przed otwarciem drzwi skrywaj¹cych tê straszn¹ prawdê: ¿e z w³asnej woli, wk³adaj¹c w to wytrwale wiele energii, wybraliœmy *nie wiedzieæ*.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz